poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Rozdział XVI - Przed tournee

           Jest trzecia w nocy, a ja nie mogę zasnąć. Patrzę na Harry'ego. Smacznie śpi. Nie chce mi się go budzić. Wstaję z łóżka, ubieram się i wychodzę na dwór. Idę w stronę lasu, ale zatrzymuje mnie jakiś mężczyzna.
- Ty jesteś Emily Ature? – pyta.
- Tak. – mówię niepewnie.
- Witaj. Jestem Edward Montane. Nie wiem czy…
- Pana kojarzę? – przerywam. – Wygrał pan 60 igrzyska! Znam pana historię. Bardzo panu współczuję tego wszystkiego co się stało. Z tego co pamiętam pana siostra również poszła na igrzyska parę lat wcześniej i też je wygrała…
- Tak… - patrzy w ziemię. – Lecz mój brat już nie miał takiego szczęścia. Później zginęli moi rodzice w wypadku. Moja siostra jest samotna i chora psychicznie.
- Wiem. To jest okropne. Bardzo panu współczuję i cieszę się, że mogłam pana poznać.
- Co robisz tak wcześnie na dworze?
- Nie mogę zasnąć. Wczoraj odwiedziłam rodzinę Tannera. Chłopaka z którym byłam na arenie.
- Tak wiem. Oglądałem twoje igrzyska i ci kibicowałem. Wiedziałem, że coś w tobie jest. Twoje zwycięstwo było oczywiste.
- Wszyscy mi mówią, że od początku wiedzieli, że wygram… Tylko ja tak nie uważałam.
- Każdy trybut tak czuje. Ale uwierz, jak obejrzysz swoje igrzyska będziesz czuła to samo. Pomyślisz „Ta dziewczyna na pewno wygra igrzyska”.
            Uśmiecham się nieśmiało do mężczyzny. Ten zaprasza mnie do swojego domu na herbatę. Opowiada mi o swoich igrzyskach, o tym co czuł. Według mnie Harry był w gorszym stanie, ale teraz jego życie się pięknie ułożyło, a u Edwarda wszystko było na odwrót. Miał cudowne życie do momentu, kiedy nie udał się na igrzyska. Harry zanim wygrał tę paskudną grę mieszkał w biedzie. To dzięki igrzyskom mogli zamieszkać w normalnych warunkach. Później Harry poznał mnie i teraz jesteśmy razem szczęśliwi. Edward zaś mieszkał w wielkim domu. Jego rodzice pracowali w Pałacu Sprawiedliwości i mieli dobre kontakty z prezydentem Snowem. Dlatego nikt ich nie lubił. Pewnego dnia wylosowano siostrę Edwarda. Wtedy wszystko zaczęło się walić. Wygrała igrzyska, ale wróciła w okropnym stanie. Poślubiła pewnego chłopaka, ale po paru miesiącach zmarł i dziewczyna jeszcze bardziej się zawiodła. Później Edward poszedł na igrzyska. Też je wygrał. Myśleli, że już wszystko się dobrze ułoży. Ożenił się z piękną Jessicą i wtedy wylosowano jego młodszego brata. Zginął. Cała rodzina wpadła w depresję. Edward zaczął brać narkotyki i zaczął się okropnie zachowywać. Wszyscy się go bali i nadal boją. Edward rzadko wychodzi z domu. Parę dni po śmierci jego brata, prezydent Snow zaprosił jego rodziców do siebie. Właśnie w drodze do niego zginęli. Edward uważa, że to było zrobione specjalnie, ponieważ jego rodzice bardzo sprzeciwiali się temu co się działo na arenie. Wtedy było o nim jeszcze głośniej w telewizji, ale Snow zadbał o to, aby Edward był znany jako chory psychicznie i bardzo niebezpieczny mężczyzna. Udało mu się.
- Nie wiedziałam, że to wszystko tak wyglądało. Wychodzi na to, że znałam same kłamstwa naszego prezydenta.
- Nie ufaj mu. On jest niebezpieczny. Uważaj na siebie. Sprzeciwisz się mu i sprawi, że twoje życie zmieni się w koszmar.
- Zapamiętam. Czyli… mam robić to co chce i będę bezpieczna?
- Niestety taka jest prawda. Jeśli nie chcesz stracić swoich bliskich musisz robić to czego sobie zażyczy Snow.
            Kiwam głową. Siedzę chwilę u niego, patrzę na zegarek. Jest już po piątej. Wracam do domu i szykuję śniadanie dla mojego męża. O szóstej wchodzi do kuchni i mnie całuje. Odwracam się i dotykam jego klatki piersiowej. Ten łapie mnie w tali i przyciąga do siebie. Całujemy się, a ja odsuwam się od niego i opowiadam mu o spotkaniu z Edwardem. Ten zwierza mi się ze swoich przeżyć. Mówi, że Edward był bardzo dobrym mentorem. Świetnie się z nim dogadywał. Zna jego historię z tej prawdziwej strony, ale uważa, że i tak na pewno jest w tym parę kłamstw, aby nie postawić go aż w tak złym świetle.
- To dobry człowiek i ma rację. Musimy robić to czego chce Snow, jeśli nie chcemy siebie stracić.
- To okropne – odpowiadam.
            Harry się na mnie patrzy ze smutkiem i całuje mnie w czoło.
- Spokojnie – mówi. – Wszystko będzie dobrze.
            Przytulam się do niego mocno. Mam nadzieję, że nic nas nigdy nie rozdzieli i wszystko będzie dobrze. Nie wiem jakbym zareagowała na śmierć swojego ojca, swoich teściów czy Harry'ego. Na pewno źle bym skończyła. Idę na górę się przebrać. Harry proponuje mi spacer do lasu. Zgadzam się. Przyda nam się oderwanie od rzeczywistości. Posiedzimy wśród drzew i ptaków. Ubieramy kurtki i wychodzimy. Harry mocno mnie przytula w połowie drogi do jeziora. Całuje mnie w usta i mówi:
- Wiesz, że tutaj uczyłem się z ojcem strzelać z łuku?
            Pokazuje mi drzewo, które jest bardzo zniszczone. Widzę, że ktoś w nie musiał strzelać.
- Zawsze celowałem w środek. Minęło sporo czasu zanim się nauczyłem dobrze strzelać. Ojciec chciał mnie dobrze przygotować do igrzysk. Oczywiście nie życzył mi tego, abym wylądował na arenie, ale wiedział, że wszystko może się zdarzyć. Zawdzięczam mu wygraną. Nie wiem jakbym sobie poradził na arenie, gdyby mnie tego nie nauczył…
            Wpatruje się teraz w to drzewo, jakby było najważniejszą rzeczą na świecie. Ja nie wiem co powiedzieć. Myślałam, że Harry nauczył się strzelać z łuku tak jak ja rzucać oszczepem. Dopiero w Ośrodku Szkoleniowym, a tu proszę jego ojciec uczył go od najmłodszych lat. To bardzo wzruszające. Jego ojciec tak o niego dbał.
- Nie miałem tak wrodzonego talentu jak ty – śmieje się patrząc prosto w moje oczy.
            Nie wytrzymuję długo i całuję go w usta. Nadal nie wiem, czemu nie jestem w stanie nic powiedzieć. Może rozmowa z Edwardem jakoś na mnie wpłynęła? Boję się, że popełnię jakiś błąd i wszystko stracę? Nie…
- Coś się stało? Czemu nic nie mówisz? – pyta zielonooki.
- Ja… nie wiem…
- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Jesteś już bezpieczna – uśmiecha się.
- Idziemy nad jezioro? Jestem ciekawa jak wygląda zimą. Jeszcze nigdy go nie widziałam o tej porze roku. Zawsze siedziałam w domu, pomagając tacie. Było u nas bardzo zimno.
- Pewnie – uśmiecha się, przytulając mnie.
            Idziemy, rozmawiając o nadchodzącym tournee. To już za dwa dni. Harry wspomina spotkania z Finnickiem i Johanną. Mówi, że inne dystrykty nie różnią się za wiele od naszego. Jedynie jedynka i dwójka mają cudowne warunki. O nich dbają najbardziej. Tam rodzą się prawdziwi mordercy. Szkoda, że od nich nie zaczynamy. Wolałabym zakończyć miło tournee, a nie w miejscu, gdzie będą mnie wyzywać.
            Widzę jezioro. Jest całe pokryte lodem. Zatrzymuję się przed nim, a mój mąż wchodzi na cienką taflę lodu. Mówię mu, aby zszedł, ale ten się mnie nie słucha. Ślizga się po powierzchni i mnie zaprasza. Nie dołączam do niego. Boję się, że lód pęknie pod naszym ciężarem. Jakiego ja mam lekkomyślnego męża… Podchodzi do mnie, całuje w usta i łapie za ręce. Powoli cięgnie mnie w stronę zamarzniętego jeziora. „Nie” mówię, ale ten mnie nie słucha.
- Spokojnie będzie dobrze. Nie bój się. Jestem przy tobie.
            Wchodzę na lód. Słyszę lekkie pęknięcie. Chcę zejść, ale Harry mi nie pozwala. Ciągnie mnie za sobą. Po chwili przestaję się bać i ślizgam się razem z nim. Parę razy upadamy i się śmiejemy. Jesteśmy cali obolali, ale szczęśliwi. Jestem głodna. Mówię to Harry’emu i wtedy wracamy do Wioski Zwycięzców. Obiad jemy u mojego ojca. Opowiadam mu o spotkaniu z państwem Bel, Edwardem. Ojciec wszystkiego cierpliwie wysłuchuje, zadaje parę pytań.
- Jaki jest ten Edward?
- Em… wygląda na zaniedbanego, ale według mnie jest wiarygodny.
- Na podstawie tego co wiem to jest świrnięty.
- Prezydent Snow zadbał o to, aby każdy tak o nim myślał. Jest dla niego niebezpieczeństwem. Jak nie będziemy się sprzeciwiać prezydentowi wszystko będzie w porządku. Nie bój się tato – mówię na widok strachu w jego oczach.
- Kocham cię córeczko – mówi, a ja go mocno przytulam.
            Po dłużej rozmowie ja i Harry wychodzimy. Udajemy się do paru domów z jedzeniem i ubraniami. Tacy wspaniali ludzie.
            Dzień kończymy miło na rozmowie z rodzicami zielonookiego. Opowiadamy o tym jak minął nam dzisiaj czas. Jutro spotykamy się z Sophie i Mickiem, aby obgadać jak przebiegnie całe tournee. To już za dwa dni. Boję się.
***
- Wstawaj kochana – szepcze mi do ucha Harry. – Śniadanko dla ciebie – uśmiecha się.
- Ojej dzięki – odpowiadam i całuję go w policzek. – Jesteś kochany!
- Wiem – śmieje się.
            Jemy śniadanie, śmiejąc się i opowiadając różne, ciekawe historie. Opowiadam mu o czasie spędzonym z bratem. Harry mówi, że zawsze chciał go poznać, ale nie miał okazji. Wstydził się do niego podejść w szkole. A później umarł, więc…
            Po południu przychodzą Mick i Sophie. Rozmawiamy o tym co już niedługo się zacznie. Mówią, że mam zachowywać się naturalnie i czytać to co przygotowała mi Sophie. Są cudowni. Mick przygotował mi parę stylizacji na ten czas. Wszystko jest prześliczne. Razem z Harrym opowiadamy im co wydarzyło się u nas przez ten czas. Mick chwali się, że od teraz jest najbardziej znanym stylistą w Panem. Wszyscy są zachwyceni jego sukienką, którą przygotował mi na ślub. Cieszę się, że mu się powiodło. U Sophie też wszystko jest dobrze. Wszystkie jej koleżanki gratulują tak dobrą opiekę na trybutami, czyli nade mną i Harrym. Przygotowała już dwóch zwycięzców. Może teraz będzie trzeci?
            Nadchodzi wieczór. Jestem zmęczona. Idę się wykąpać. Harry szykuje kolację. Jest przepyszna. Chwalę swojego męża, a ten się czerwieni. Całuję go w policzek.
- Jak się czujesz? – pyta.
- W porządku – odpowiadam z uśmiechem.
- To dobrze. Ja jak byłem na twoim miejscu nie miałem takiego wsparcia i czułem się okropnie. Żal było mi wszystkich co zginęli i tournee było dla mnie jednym, wielkim koszmarem.
- Domyślam się…
- Cieszę się, że ty masz lepiej. Zasługujesz na to – mówi i całuje mnie w usta.
            Udajemy się do sypialni i nagle Harry zadaje mi pytanie:
- Chciałabyś mieć dzieci?
- Co?! – jestem zaskoczona. – Nie wiem…
- Ja bym chciał mimo wszystko.
- Nie wiem jakby się czuła ze świadomością, jakby któreś z nich wylądowało na arenie, a myślę, że na pewno by któreś wylądowało…
- Rzeczywiście… - odpowiada, gasząc światło.
            Po tym co powiedział mój mąż myślę cały czas o tym jak to by było mieć dzieci. Przecież przeżywałabym koszmar jakby, któreś z nich poszło na igrzyska. Chyba nie chcę ich mieć… Ale z drugiej strony, miło by było być taką prawdziwą rodziną. Ja, Harry i dzieci.  
--------------------------
I kolejny rozdział… Jak się podobało? Zapraszam do komentowania :))
I w dalszym ciągu zapraszam na mojego drugiego bloga www.harryjoven.blogspot.com
Pozdrawiam xx

środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział XV - Spotkanie z państwem Bel

         Minęły już dwa dni od pogrzebu. Czuję pustkę w środku, ale dzięki Harry'emu wszystko idzie dużo łatwiej i nie jestem załamana. Gdyby nie on pewnie czułabym się tak samo jak po śmierci Jamesa. Może wpadłabym w taki sam nałóg? Te dwa dni cudownie spędziłam ze swoim mężem. Chodziliśmy po domach biedniejszych i dawaliśmy im jedzenie i ubrania. Czytałam dzieciom bajki i wspierałam rodziców. Teraz siedzę na kanapie, czytając książkę. Zielonooki pomaga tacie w remoncie salonu jego rodziców. Przypominam sobie o propozycji rodziców Tannera. Może powinnam ich dzisiaj odwiedzić i z nimi pogadać? Małe wsparcie by im się przydało, a taka rozmowa pozwoliłaby mi lepiej poznać chłopaka, którego kochałam i ocalił mi życie. Tak, chyba to zrobię.
            Do domu wchodzi Harry z wielkim uśmiechem.
- Skończyliśmy! Chcesz zobaczyć?
- Tak, oczywiście – biegnę do niego i całuję go w policzek.
            Idziemy do domu państwa Joven i ujawnia mi się salon. Jest prześliczny! Na ścianach teraz wisi wiele fotografii. Są tam zdjęcia Harry'ego, jego rodziców i nawet parę moich. Przecież jestem teraz częścią rodziny. Ściany są jasne. Dzięki temu pokój jest pogodny. Od razu lepiej się w nim można poczuć. Widzę matkę Harry'ego.
- Jak się czujesz? – pyta.
- Dobrze. Postanowiłam, że dzisiaj odwiedzę rodzinę Tannera. Co o tym myślisz Harry?
- Czemu chcesz ich odwiedzić?
- Zaproponowali mi to na pogrzebie. Z resztą odwiedzamy teraz wiele biednych rodzin. Nasze wsparcie na pewno im się bardzo przyda. Jak byś się czuł, kiedy umarłoby twoje dziecko w tak okropny sposób?
- Nie wiem… Ale masz rację… - odpowiada, ale ma niezadowoloną minę. Jest zazdrosny. Śmieję się i jego rodzice również.
- Och Harry – zaczyna jego ojciec. – Jesteś zazdrosny o trupa? Przecież on ci już jej nie odbierze.
- No tak… ale to dziwne uczucie…
- Nie bądź egoistą skarbie – mówi jego mama.
- Wszyscy macie rację…
            Śmiejemy się i całuję go w policzek. Temu od razu poprawia się humor. Wracamy na chwilę do naszego domu, aby się przebrać. Ubieram lekką, białą bluzkę i jasne jeansy, bierzemy jedzenie, a po drodze kupujemy ubrania.
            Widzę niewielki, jasny dom. Drzwi wyglądają na bardzo stare, a na nich jest napisane nazwisko Bel. Pukam do drzwi. Harry trzyma mnie mocno za ramiona i całuje w szyję. Łapię go za głowę i wtedy otwierają się nam drzwi.
- Dzień dobry – mówię.
- Dzień dobry, dzień dobry. Wchodź do środka kochana – odpowiada mi kobieta z wielkim uśmiechem na twarzy.
            Patrzymy się z Harrym na siebie. Jesteśmy zaskoczeni zachowaniem kobiety. Ta ciągnie nas do salonu. Nie jest za duży i jest bardzo ciemny. Widzę kominek, ale już nie działa i w środku leży sterta śmieci. Nie wiedziałam, że mieszka w tak okropnych warunkach. Tutaj prawie nie ma miejsca. Meble są poniszczone. Na ścianie widzę dwie fotografie. Na jednej jest Tanner, a na drugiej jego siostra. Siadamy z Harrym na kanapie i pani Bel zaczyna rozmowę.
- Jak się czujesz po tym wszystkim? – pyta.
- Dobrze. Bardziej się przejmuję tym co pani czuje. Straciła pani dziecko…
Harry mnie szczypie. Nie mam mu tego za złe. Powiedziałabym o słowo za dużo. I tak już to zrobiłam. Kobieta na słowa, które wypowiedziałam reaguje źle. Z jej twarzy znikna uśmiech.
- Tak to okropne… Tanner to bardzo dobre dziecko. Tak za nim tęsknię – płacze.
- Doskonale panią rozumiem.
- Nie obwiniam cię za to co się stało. On cię bardzo kochał. Już od paru lat mi o tobie opowiadał. Szkoda, że wcześniej się nie odważył ci o tym powiedzieć. Może sprawy potoczyłyby się inaczej.
            Harry znowu się denerwuje. To taki słodkie, ale teraz nie powinien się tak zachowywać. Widzę, że chce coś odpowiedzieć, ale w odpowiednim momencie kopię go i siedzi cicho.
- Ale jak widzę masz wspaniałego męża, który jest zazdrosny o nieżyjącego – kobieta zaczęła się śmiać, a ja razem z nią.
- Ej... – Harry robi smutną minę, a ja go całuję w policzek.
Kobieta uśmiecha się i mówi:
- Tanner często się chował w pokoju i udawał, że nas nie słyszy jak sobie żartowaliśmy z jego uczuć do ciebie. To było takie urocze. Twój mąż mi go nawet trochę przypomina.
- To bardzo miłe – uśmiecham się.
            Do salonu wchodzi mała dziewczynka z tatusiem. Dosiadają się do nas i opowiadają nam różne rzeczy o Tannerze. Kobieta przygotowuje również obiad. Jest bardzo skromny. Każdy dostaje niewielką porcję. Ja z Harrym odmawiamy. Mówimy, że nie musimy jeść, im się to bardziej przyda. Wtedy idziemy do przedpokoju, gdzie zostawiliśmy prezenty dla tej rodziny. Mówię do Harry'ego:
- Żal mi tych ludzi. Chcę zrobić dla nich coś więcej niż dać tylko te rzeczy.
- Możemy dawać im część naszych pieniędzy jeśli chcesz. Mamy ich ponad to.
- Dziękuję – uśmiecham się i całuję chłopaka w usta.
            Wchodzimy do salonu i dajemy rodzinie prezenty. Ci bardzo nam dziękują. Twierdzą, że na to nie zasługują. Na wieść o tym, że chcemy im dawać część naszych zarobków, zaczynają płakać ze szczęścia. Ja się tylko uśmiecham. Chociaż tyle mogę dla nich zrobić. W końcu Tanner uratował mi życie. Gdyby nie on nie stałabym tu obok Harry'ego.
            Siedzimy jeszcze chwilę, słuchając o tym jak bardzo są nam wdzięczni za pomoc. Pytają nas o tournee itp. Późnym wieczorem prowadzę siostrę Tannera do łóżka i opowiadam jej bajkę. Mój mąż teraz siedzi sam na sam z państwem Bel. Ciekawa jestem o czym rozmawiają.
- Chciałabym być taka śliczna jak ty – mówi blondyneczka.
- Wiesz. Ja bym wolała wyglądać jak ty.
- Nie. Ty jesteś ładniejsza. Na ślubie wyglądałaś tak pięknie i masz takiego ładnego męża.
- Dziękuję – śmieję się. – Wiem, że ty będziesz wyglądać jeszcze piękniej i znajdziesz jeszcze przystojniejszego męża od mojego. Będziesz miała cudowne życie.
            Dziewczynka się uśmiecha i do mnie przytula. Całuję ją w policzek i przykrywam kołdrą. Rozglądam się po pokoju. Widzę obrazek, a na nim cztery postacie. To rodzina Tannera. Dziewczynka ich narysowała. To takie słodkie. Widzę też różne napisy na ścianie, np. „Mam najlepszego brata na świecie”. Robi mi się trochę smutno. Po mojej twarzy spływają łzy. Tak mi przykro. Czemu ich to spotkało? Życie jest okrutne. Schodzę na dół. Zastaję Harry'ego. Rodzice Tannera już śpią. Przytulam się mocno do swojego męża.
- Idziemy? – pyta.
- Tak. Nie wytrzymam tu dłużej.
            Brunet rozumie, że jest mi bardzo przykro. W drodze do domu mówi mi, że rodzice Tannera są bardzo sympatyczni i dziękuje mi za to, że go tu zaciągnęłam. Miał okazję poznać cudownych ludzi. Będziemy ich częściej odwiedzać. Wchodzimy do domu. Harry szykuje kolację, a ja leże zmęczona na kanapie owinięta kocem. Podchodzi do mnie mąż i mnie podnosi. Daje mi kolację, całując w policzek. Zjadamy w ciszy. Teraz w mojej głowie mam myśli tylko na temat Tannera i jego rodziny. Harry widzi, że coś ze mną nie tak. Próbuje mnie rozweselić, ale ja nie chcę się teraz cieszyć. Bardzo chętnie opłaczę Tannera. Wiele dla mnie znaczył, choć znałam go tak krótko. Przez długi czas był dla mnie idiotą, a okazało się, że mnie kochał i był bardzo wartościowym człowiekiem…
-----------------------------------------------
Mam nadzieję, ze rozdział wam się spodobał, a święta były udane :))
Bardzo też dziękuję za 2000 wyświetleń! :D
I oczywiście zapraszam na mojego drugiego bloga www.harryjoven.blogspot.com
Chciałabym was jeszcze zaprosić na pewnego bloga. Według mnie dziewczyna bardzo ciekawie piszę, więc oto link ---> http://mortalmasterwenadimon.blogspot.com/
Pozdrawiam xx

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział XIV - Pogrzeb

            Siedzę we łzach w salonie obok taty. Harry już załatwia pogrzeb. Nie zdążył nawet poznać mojej mamy. Martwię się o tatę. Jak on się teraz czuje? Jeszcze wczoraj mógł jej powiedzieć, jak bardzo ją kocha. Dzisiaj nie mógł się z nią przywitać. Podchodzi do mnie Harry.
- Chcesz iść ze mną czy mam wszystko załatwić sam? – pyta, a ja patrzę na tatę.
- Tato? Chcesz iść z nami?
- Nie. Załatwcie to sami. Ja przy niej zostanę – odpowiada i idzie w kierunku pokoju mamy.
- Idziemy – mówię do Harry'ego, ocierając łzy.
            Chłopak pociesza mnie na różne sposoby. Przypomina mi, że wiedziałam o tym, że ona niedługo umrze. Ma racje. Pewnie gdybym o tym nie wiedziała zareagowałabym dużo gorzej. Harry mówi o tournee. To już prawie za tydzień. Jestem ciekawa jak wyglądają inne dystrykty. Dochodzimy do zakładu pogrzebowego. Ustalamy termin jak najwcześniej. Pogrzeb odbędzie się za dwa dni. Wybieram trumnę w której będzie leżała moja mama. Jest zwykła, bez ozdobień. Jakoś nie lubię się bawić w wybieranie najpiękniejszej. Długo wybieram nagrobek. Jest wiele prostych, a zarazem pięknych. W końcu decyduję się na czarny, który będzie miał napis „Wiecznie młoda”.
            Wychodzimy z zakładu kierując się do mojego domu. Informuję tatę o dacie pogrzebu. Chwilę z nim siedzę i go pocieszam. Szykujemy mu obiad z Harrym. Następnie idziemy do rodziców mojego męża i informujemy o dzisiejszym wydarzeniu. Moi teściowe składają mi kondolencje i zapraszają na obiad. Wypytują mnie o moją matkę. Jak była itd. Wszystko im opowiadam. Mówię, że bardzo mnie kochała i we mnie wierzyła, że nie odwiedzałam jej parę lat i umarła przez narkotyki. Wspominam też o śmierci brata. Rodzice Harry'ego twierdzą, że mój tata nie ma szczęścia. Stracił syna, córka poszła na igrzyska, na szczęście przeżyła, bierze ślub i kiedy dogaduje się z żoną, ta umiera. Tak, to brzmi tragicznie. Gorszego scenariusza życie nie mogło mu napisać. Kobieta o kręconych włosach mocno mnie przytula i mówi, że wszystko się ułoży. Harry rozmawia z ojcem, a jego matka wyprowadza mnie na dwór.
- Moja matka też przedawkowała narkotyki. Wiem jak się czujesz.
            Jestem w szoku.
- Bardzo mi przykro – mówię.
- Ale wiesz co? Nie trzymałam się tak dobrze jak ty. Może dlatego, że miałam jeszcze trzynaście lat i nie miałam tak cudownego męża jak ty – śmieje się.
- Tak, Harry jest cudowny.
- Dziękuję. Wiesz, że dzięki tobie się pozbierał? Od swoich igrzysk nie był tą samą osobą co kiedyś. Bardzo wszystko przeżywał. Na arenie tyle się zdarzyło. Widział tyle złego i miał wiele problemów. Rzadko się uśmiechał, ale kiedy byłaś na arenie często mi o tobie opowiadał, kupił ci pierścionek zaręczynowy i bardzo wierzył w to, że wygrasz. Jak wróciliście do dystryktu tylko czekał na moment kiedy ci się oświadczy i będziecie małżeństwem.
            Śmieję się. Na dwór wychodzi Harry i woła nas do środka. Jest już prawie dwudziesta! Się zagadaliśmy. Jemy kolację, żegnamy się z jego rodzicami i wracamy do domu.
            Jestem bardzo zmęczona. Idę do łazienki. Wchodzę do wanny pełnej piany i zapominam o problemach. Harry ma cudownych rodziców. Myślę, że jego matka w jakimś stopniu zastąpi mi moją. Teraz w sprawach kobiecych będę się jej zwierzać. Mam nadzieję, że mój tato szybko się pozbiera po śmierci mamy. Pogrzeb będzie bardzo skromny. Będę tylko ja, Harry, mój tato, moi teściowie i Mick. Moja mama bardzo dobrze się z nim dogadywała, więc pomyślałam, że warto go zaprosić.
            Wychodzę z łazienki owinięta w ręcznik. Na korytarzu dopada mnie Harry i bierze do sypialni znowu całując i sprawiając, że noc jest cudowna.
***
            Budzą mnie całusy męża. Uśmiecham się do niego. Ubieramy się, jemy śniadanie, żartujemy i idziemy do mojego taty. Wygląda fatalnie. Proszę go, aby się wykąpał, ale nie chce odejść od mamy.
- Tato! Zaraz przyjdą zabrać mamę! Chodź się umyć.
            Po długich namowach zgadza się. Wtedy przychodzi zakład pogrzebowy i zabierają moją mamę. Przebiorą ją i umalują. Proszę ich, aby makijaż nie był zbyt mocny, a strój prosty. Kiwają głowami na zgodę. Schodzę na dół i siadam obok Harry'ego.
- Twój tata źle to znosi. Myślisz, że da radę bez niej? – pyta.
- Mam nadzieję – odpowiadam i przytulam się do zielonookiego.
            Schodzi mój ojciec i siada do stołu. Powoli je śniadanie i mówi:
- Czuję się okropnie po jej śmierci, ale nie mogę jej wiecznie opłakiwać. Z resztą moja córka wróciła z igrzysk i niedawno wzięła ślub. Powinienem się cieszyć.
            Uśmiecham się do ojca i bardzo mocno go przytulam. Bardzo się cieszę, że wreszcie to zrozumiał. Nie sądziłam, że tak szybko się pozbiera, a jednak.
***
            Jest wieczór. Siedzę w sypialni i czytam książkę. Do środka wchodzi Harry z tacą z kolacją.
- Ojej dziękuję – odkładam książkę i rzucam się na męża, który przed chwilą odłożył tacę na łóżko.
- To tylko kolacja – śmieje się.
- Muszę mieć poważny powód, aby się do ciebie przytulać?
- Nie – odpowiada z uśmiechem i zaczyna mnie całować.
            Jem kolację, a Harry zaczyna mi opowiadać o swoich historiach z dzieciństwa. Idę się umyć. Jestem lekko ubrana. Kładę się do łóżka. Pojawia się mój mąż i kładzie obok. Całuje mnie w policzek i gasi światło.
            Wstaję bardzo wcześnie. Harry nadal śpi. Nie budzę go. Ubieram się i wychodzę na spacer do lasu. Niebo jest różowe, a ziema pokryta śniegiem. Wiatr wieje lekko. Widzę wiewiórkę. Co ona o tej porze robi? Jest zimno. Powinna siedzieć w norce. Przeglądam kieszenie. Nie wiem skąd, ale mam parę orzechów. Daję je rudej towarzyszce. Ta podejrzanie mnie się przygląda, bierze jedzenie i szybko ucieka. Wracam do domu. Zastaję Harry'ego w kuchni. Całuję go w policzek, a ten się do mnie odwraca i łapie w tali.
- Gdzie mi uciekłaś? – pyta.
- Poszłam tylko na krótki spacer – uśmiechamy się do siebie.
- Niedługo pogrzeb.
- Wiem. Po śniadaniu pójdę się przebrać.
            Jemy śniadanie w ciszy. Później idę się przebrać. Ubieram czarną sukienkę. Harry jest ubrany w garnitur. Idziemy po mojego ojca. Jest już gotowy. Na całe szczęście już nie wygląda tak jak ostatnio. Cieszę się.
            Idziemy na cmentarz. Kiedy jesteśmy na miejscu spotykamy rodziców Harry'ego, Micka i niespodziewanych gości, czyli rodziców Tannera. Podchodzą do mnie i składają kondolencje. Jego matka mocno mnie przytula. Wspominają coś o swoim synu, ale teraz jakoś mnie to nie interesuje. Zapraszają mnie jutro na herbatę. Nie wiem czy pójdę. Chcę teraz spędzić trochę czasu z Harrym. Myślę, że go zaniedbuję. Po ślubie od razu zajęłam się pogrzebem i jesteśmy zabiegani od powrotu do dystryktu. Zdecydowanie za mało czasu spędzamy razem.
            Pogrzeb mija bardzo szybko. Oczywiście płaczę. Harry mnie przytula, a ja później podchodzę do ojca i go pocieszam. Idziemy wszyscy do domu państwa Joven. Jemy kolację przygotowaną przez rodziców Harry'ego. Mój tato opowiada o paru chwilach spędzonych z moją mamą jeszcze zanim się urodziłam. Przypomina mi się James. Tęsknię za nim. Po dwudziestej odprowadzamy tatę do domu i wreszcie możemy pobyć sami i robić to co chcemy.
 Cześć :)
Nowy rozdział tak wcześnie, ponieważ byłam dzisiaj u lekarze (ból gardła nadal nie minął :////). Mam zwolnienie do końca tygodnia… Ale kogo to obchodzi? xD
Oczywiście jak zwykle zapraszam was na mojego drugiego bloga, który ma tak mało wyświetleń :c www.harryjoven.blogspot.com
No i związku z tym, że to już ostatni post na tym blogu przed świętami to chcę wam oczywiście życzyć udanych, rodzinnych i pogodnych Świąt Wielkanocnych i mokrego dyngusa. :))
Pozdrawiam xx

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział XIII - Ślub, cudowna noc i rozczarowujący poranek

- Wstawaj kochanie. Dzisiaj masz ślub – budzi mnie tato.
            Uśmiecham się i powoli wstaję. Patrzę na zegarek. Jest dziewiąta. Za cztery godziny ślub! Szybko biegnę do łazienki, ubieram się po raz pierwszy w różową sukienkę i narzucam na nią katanę. Schodzę na dół i jem śniadanie w błyskawicznym tempie. Moi rodzice się ze mnie śmieją. Pewnie wyglądam zabawnie. Nawet nie wiem czemu się tak spieszę. Kiedy kończę jeść, biegnę do Harry'ego. Pukam do jego drzwi. Po raz pierwszy będę w jego domu. Otwiera mi kobieta o długich, kręconych włosach i ciemnych oczach.
- Dzień dobry. Mogę wejść? – pytam.
- Dzień dobry. Jaką będę miała piękną synową! – mówi. – Tak, oczywiście.
- Dziękuję.
            Wchodzę do środka. Spotykam mężczyznę, który wygląda prawie jak mój narzeczony. Już wiem po kim jest taki przystojny. Szukam wzrokiem Harry'ego, ale go nie widzę.
- Jeszcze śpi – informuje mnie mężczyzna, widząc, że go szukam.
- Dziękuję bardzo – odpowiadam i przytulam się do niego.
            Jego rodzice wydają się bardzo mili. Wchodzę na górę i szukam pokoju Harry'ego. Otwieram pierwsze drzwi z brzegu i okazują się strzałem w dziesiątkę. Widzę chłopca, którego twarz jest zasłonięta przez loczki. Smacznie śpi w ogromnym łóżku. Jego pokój jest ciemny. Na ścianach wiszą fotografie jego rodziny, a przy łóżku leży moje zdjęcie. Uśmiecham się. Podchodzę powoli do narzeczonego i siadam na łóżku. Odgarniam włosy z jego twarzy i całuję go w policzek. Ten się budzi, patrzy w moje oczy i na jego twarzy pojawia się ogromny uśmiech.
- Najpiękniejsza pobudka na świecie – mówi.
- Od dzisiaj będzie tak codziennie wyglądać.
            Harry przyciąga mnie do siebie i całuje. Dotykam jego tatuaży na klatce piersiowej. On łapie mnie za ramiona i przewraca na plecy. Czuję jego oddech na sobie. Przejeżdża ręką po mojej twarzy i daje kolejnego całusa. Do pokoju wchodzą jego rodzice.
- Eee… Harry? Śniadanie czeka – mówi jego mama.
            Odrywamy się od siebie. Ja szybko wychodzę z jego pokoju z wypiekami na twarzy, a on zaczyna się ubierać. Jego rodzice się z nas śmieją. Będziemy jeszcze mieli czas na bycie sam na sam. Od dzisiaj będziemy mieszkać sami. Domów w Wiosce Zwycięzców jest wiele pustych, więc nie ma z tym problemu.
            Czekam z rodzicami Harry'ego w jadalni. Schodzi mój narzeczony i całuje mnie w policzek. Rozmawiamy z jego rodzicami na wiele tematów. Opowiadają mi o Harrym, kiedy był mały. Jego mama przynosi mi nawet album z jego zdjęciami. Chłopak jest trochę zawstydzony. Kiedy był mały był trochę grubszy. Zupełnie inna osoba niż ta, która teraz przy mnie siedzi. Mieli tylko te same zielone oczka. Nawet włosy miał wtedy proste. Harry kończy jeść i wychodzimy na spacer. Jest już wpół do jedenastej. O dwunastej będziemy się już szykować do ślubu. Nie wierzę. To już niedługo. Idziemy razem na rynek. Wszyscy nam gratulują. Już cały dystrykt o tym wie. Widzę też jak wiele dziewczyn patrzy na Harry'ego z pożądaniem. Jestem zazdrosna. Mój narzeczony to zauważa i się ze mnie śmieje.
- Spokojnie – mówi. – One mnie nie interesują. Dla mnie liczysz się tylko ty – szepcze po czym całuje mnie przy tych dziewczynach. Od razu lepiej się czuję.
            Znowu spotykam siostrę Tannera. Tym razem już nie płaczę. Traktuję ją jak młodszą siostrę, której nie miałam. Cudowna dziewczynka. Szkoda, że straciła brata. Z tego co mi opowiada przy niej był taki sam jak na arenie. Miły, troskliwy, bezbronny. Czyli tylko w szkole udawał kogoś innego, aby nie być odrzuconym jak ja. Jest mi się przykro, ale łzy nie lecą. Patrzę cały czas na Harry'ego i się uśmiecham. Jestem taka szczęśliwa. Kiedy widzimy, że zbliża się dwunasta szybko biegniemy do Pałacu Sprawiedliwości. Jeszcze nigdy nie widziałam go od środka. Jest ślicznie. Większość pomieszczeń jest biała i mają złote ozdobienia. W każdym pokoju znajduje się jakiś obraz. Szukam pokoju w którym czeka na mnie suknia i Mick. Znajduję go i szybko się ubieram, a mój stylista zaczyna pleść włosy w warkocz.
- Wyglądasz prześlicznie – mówi.
            Idę do lustra. Ma rację. Wyglądam cudownie!
- Dziękuję – mówię i przytulam się do Micka.
            Do pokoju wchodzi mój tato. Patrzy na mnie i się uśmiecha.
- Wyglądasz cudownie! Gotowa?
- Tak – odpowiadam.
            Wychodzimy z pokoju. Cały czas się uśmiecham. To najpiękniejszy dzień w moim życiu. Czekam aż będę razem z moim ojcem iść pod ołtarz. Słyszę, że mamy już wychodzić. Otwierają się drzwi i widzę mnóstwo ludzi. Siostra Tannera razem z inną dziewczynką rzucają płatki kwiatów. Orkiestra gra i wszyscy się uśmiechają. Widzę też kamery. Pewnie ten ślub jest nadawany we wszystkich dystryktach. Zwycięzcy biorą ślub. To z pewnością wielkie wydarzenie. Zbliżam się do Harry'ego i zaczyna się ceremonia. Wszystko przebiega bardzo dobrze. Słońce świeci pięknie, jest trochę chłodno, ale nie przeszkadza mi to i jeszcze nasz pocałunek jest po raz kolejny idealny.
            Po ceremonii zaczynają się tańce. Oczywiście już nie ma tak wielu ludzi jak wcześniej. Tańczę z Harrym, później z moim tatą. Zauważam, że na moim ślubie gości sam prezydent Snow. Nie wiem czemu, ale jakoś nigdy za nim nie przepadałam. Podchodzi do nas na chwilę i gratuluje. Ja tylko się uśmiecham. Czuję od niego róże i krew. Co on robi? Lecz nie marnuję czasu na zastanawianie się nad tym. Idę do mamy. Chcę z nią pogadać o tym wszystkim. Mówi, że małżeństwo to jedna z piękniejszych dróg jakie mogłam wybrać. Moja mama teraz wygląda przepięknie. Jest ubrana w czerwoną sukienkę i włosy również ma zaplecione w warkocz. Wygląda dużo młodziej. Teraz jesteśmy jak siostry.
            Wybija północ. Wszyscy się rozchodzą. Wracam do domu, aby się przebrać. Walizki już mam spakowane, więc mój tato tylko pomaga mi je wynieść. Wchodzę do nowego domu i czuję się spełniona. Jest prześliczny. Ściany są beżowe. Salon jest połączony z kuchnią i jadalnią. Na ścianach widzę parę moich i Harry'ego fotografii z dzieciństwa i z teraz. Widzę też kominek na którym leżą kwiaty. Meble są stare z ozdobieniami. Wszystko wygląda przepięknie. Postanawiam zobaczyć naszą sypialnie. Ściany są ciemne. Nad łóżkiem wisi ogromne lustro ze złotą ramką. Jest również balkon. Wychodzę na chwilę. Patrzę na las. Czuję jak ktoś mnie obejmuje i całuje po szyi. Odwracam się. Nasze usta się spotykają. Wracamy do środka. Idziemy w kierunku łóżka. Harry zdejmuje koszulkę, cały czas mnie całując. Robię to samo. Po chwili nie mamy już na sobie ubrań. Czuję oddech Harry'ego na swojej skórze i jego dotyk. Nie wierzę w to co się dzieje, ale w końcu jesteśmy już małżeństwem. Możemy to robić.
***
            Budzę się rano w objęciach Harry'ego. Jestem naga, ale nie przeszkadza mi to. Nie wstydzę się go. Ostatnia noc była cudowna. Odwracam się twarzą do męża. Nie śpi tak jak ja.
- Jak się spało księżniczko? – pyta.
- Dobrze. A tobie książę? – śmieję się.
- To była cudowna noc – wystawia piękne, białe zęby.
            Śmiejemy się. Próbuję się wyplątać z uścisku Harry'ego, ale ten nie chce mnie puścić. Zaczyna robić smutne miny, lecz w końcu daje mi odejść. Idę do łazienki się umyć, po czym schodzę do kuchni zrobić sobie śniadanie. Robię kanapki dla siebie i Harry'ego. Schodzi mój mąż i całuje mnie w policzek.
- Dziękuję kochanie.
- Idę dzisiaj do mamy.
- Mogę iść z tobą? – pyta.
- Owszem.
            Jemy śniadanie, rozmawiając o wczorajszym ślubie. Kończymy jeść, nie zakładamy nawet kurtek, bo to tylko chwila. Wchodzę do domu i niestety widzę mojego tatę we łzach. Już wiem co się stało. Moja mama nie żyje. Szybko biegnę do ojca. Harry za mną. Pytam się gdzie mama. Odpowiada mi, że na górze, w pokoju, który dla niej przygotowałam. Wczoraj razem poszli spać, a dzisiaj już się nie obudziła. Biegnę szybko na górę, spływają mi łzy i siadam obok niej. Łapię ją za rękę i płaczę. Harry siada obok i głaszcze mnie po plecach. Rzucam się na niego, a on mnie mocno przytula i całuje po głowie. Dlaczego dzisiaj?
Przepraszam, że tak słabo opisałam ślub, ale nie miałam pomysłu…
I nadal zapraszam na mojego drugiego bloga o igrzyskach Harry'ego :D www.harryjoven.blogspot.com

Pozdrawiam xx

piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział XII - Przygotowania

           Otwieram oczy. Leżę sama na kanapie. Nikogo nie ma w pobliżu. Co się stało? Boję się, ale na szczęście do pokoju wchodzi moja mama.
- Nadal jesteś wielkim śpiochem – mówi.
- Gdzie wszyscy?
- Harry poszedł w sprawie waszego ślubu, a twój ojciec wrócił do domu.
            Wstaję i idę do kuchni zrobić sobie śniadanie. Moja mama wydaje się mieć dzisiaj dobry humor. Chyba nie spodziewała się, że wszyscy zostaną u niej na noc. Nie chciała mi nawet o tym wszystkim wcześniej powiedzieć. Wchodzę do kuchni. Widzę tam wiele butelek po piwie, winach, a w rogu widzę jakieś proszki. Jestem zła na mamę. Sama doprowadziła się do takiego stanu. Gdyby o siebie dbała, żyłaby o wiele dłużej.
- Mamo! Co mają znaczyć te wszystkie rzeczy w kuchni?! Od kiedy ty bierzesz narkotyki?!
- Córeczko ja po śmierci Jamesa byłam w okropnym stanie to mi pomagało.
- Pomagało?! Mamo to jest właśnie powód! To właśnie przez to zostało ci niewiele dni życia! Co ty sobie myślałaś?!
            Jestem bardzo zła. Płaczę. Mama podchodzi do mnie, ale ja ją odpycham. Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Wybiegam z jej domu. Woła mnie, ale ja nie chcę jej słuchać. Biegnę do lasu. Bardzo długo ruszam przed siebie aż się zatrzymuję przy jeziorze. Siadam na wielkiej skale i płaczę. Nie mogę uwierzyć w to co zrobiła moja mama. Jak ona mogła siebie tak zaniedbać? Już wiem czemu wyglądała tak okropnie kiedy do niej przyszłam przed igrzyskami. Nie mogę zatrzymać łez. Cały czas spływają po mojej twarzy. Będę bardzo za nią tęsknić. Mija sporo czasu, ale się uspokajam. Wiatr delikatnie wieje. Patrzę na te piękne widoki i wsłuchuję się w śpiew ptaków. Wracam do domu mojej mamy. Ta się do mnie mocno przytula i przeprasza za to co zrobiła. Wybaczam jej. Ja też długo zbierałam się po tym, jak umarł James. Do domu wchodzi Harry.
- Udało mi się załatwić ślub na jutro. Musisz tylko dzisiaj szybko iść przymierzyć sukienki i wybrać najpiękniejszą. Mick już na ciebie czeka w twoim domu.
            Uśmiecham się do niego i podaję mojej mamie rękę. Chcę, aby była przy mnie kiedy będę wybierać sukienkę. Idziemy w trójkę do wioski zwycięzców, a z nieba zaczynają padać płatki śniegu. Każdy jest zamyślony. Harry idzie do swojego domu, a ja z mamą do mojego. Wchodzę i na widok Micka rzucam się mu w ramiona. Tak za nim tęskniłam.
- Gratuluję! Mam dla ciebie parę sukienek – uśmiecha się.
            Idę do swojego pokoju. Mick przygotował aż pięć sukienek. Każdą mierzę po kolei. Pierwsza jest bez ramion, długa aż do podłogi, ale za ciasna. Druga jest za krótka. Trzecia jest ozdobiona kamieniami z falbankami na dole. Zakochuję się w niej, ale oczywiście przymierzam jeszcze dwie kolejne. Jednak ta najbardziej podoba się mi i mojej mamie. Wychodzę w niej i pokazuję się Mickowi.
- Wiedziałem, że wybierzesz właśnie tą!
            Przytulam się do niego jeszcze raz i wchodzę do swojego pokoju. Idę do łazienki się odświeżyć. Po szybkiej kąpieli ubieram czarną bluzkę i jasne spodnie. Czeszę włosy i robię sobie kitkę. Burczy mi w brzuchu. Nie jadłam śniadania. Jestem strasznie głodna. Schodzę na dół. Czuję spaghetti! Całuję tatę w policzek i siadam do stołu. Zapraszam Micka na obiad. Ten jest bardzo zadowolony. Powiedział, że kocha spaghetti. Śmiejemy się i rozmawiamy o ślubie, mojej sukience. Prawie zapomniam o tym, że moja mama niedługo może umrzeć. Wchodzi Harry.
- Cześć kochanie – całuje mnie w policzek i siada obok mnie. – Wybrałaś już sukienkę?
- Tak – uśmiecham się.
- Wszystko idzie zgodnie z planem. Jutro o 13.00 pod Pałacem Sprawiedliwości odbędzie się ślub. Wszyscy jesteście zaproszeni – mówi.
- Moja córeczka wychodzi za mąż. Kto by pomyślał – mówi mój tato.
            Nie wierzę, że to już jutro, ale jestem bardzo szczęśliwa. Po obiedzie prowadzę mamę do jej pokoju na dzisiejszy i jutrzejszy wieczór. Bardzo mi dziękuje. Jest to mały, jasny pokoik z naszymi zdjęciami. Poprosiłam o to tatę. Postarał się. Mama popłakała się ze wzruszenia. Całuję ją w czoło i mówię, aby odpoczęła. Ta wykonuje moje polecenie i kładzie się. Ja oglądam zdjęcia. Widzę siebie i Jamesa jak miałam może z 5 lat. Jesteśmy cali w błocie. Tak tęsknię za tymi dniami. Powoli wychodzę z pokoju. Wpadam na Harry'ego. Kładę swoje ręce na jego klatce piersiowej, patrzymy się na siebie. Po chwili daje mi całusa.
- To już jutro – cieszy się.
- Wiem. Nie mogę w to uwierzyć.
            Schodzimy na dół. Mówię tacie, że idziemy na spacer. W lesie rozmawiamy o naszym ślubie i tournee. Mój narzeczony mówi, że to był dla niego ciężki czas, ale wierzy w to, że dam sobie radę i będzie mi dużo łatwiej niż jemu. Myślę, że tak będzie. Przy Harrym wszystko dobrze idzie. Czuję się przy nim bezpieczna i szczęśliwa. To ułatwia sprawę. Zatrzymujemy się przy jeziorze przy którym byłam dziś rano. Opowiadam mu o tym czego się dzisiaj dowiedziałam o mamie. On doskonale ją rozumie. Mówi, że nawet sam przez jakiś czas brał narkotyki, ale zobaczył jak one na niego działają i przestał je brać. Patrzymy tak przed siebie bardzo długo. Zachód słońca wygląda przepięknie. Harry zerka teraz na wodę, potem na mnie i nagle bierze mnie na ręce i wchodzi w jezioro.
- Nie Harry! Oszalałeś?! – śmieję się.
- Tak!
            Wpadamy do wody i się śmiejemy. Chlapię go i na niego krzyczę. Nie chciałam być mokra. Ten się nie przejmuje tylko ciągnie mnie pod wodę. Wtedy krzyczę na niego jeszcze bardziej, a ten mnie uspokaja całusami. Przytula mnie mocno i szepcze mi do ucha uwodzicielskim głosem:
- Nigdy cię nie puszczę.
            Niebo robi się coraz ciemniejsze, więc wychodzimy z wody i mokrzy wracamy do domu. Prawie nie widzę drogi, dlatego cały czas trzymam się Harry'ego i się śmiejemy, kiedy się potykam. Gdy dochodzimy do wioski narzeczony odprowadza mnie pod drzwi i całuje.
- Do jutra – uśmiecha się.
            Wchodzę do domu. Mój tato pyta czemu jestem mokra. Wszystko mu opowiadam. Ten się śmieje i mówi, że też tak robił z moją mamą. „Piękna, młodzieńcza miłość” mówi. Tak. Zgadzam się. To jest piękne. Idę na górę się przebrać. Zakładam coś luźnego i wchodzę do pokoju mamy, aby zawołać ją na kolacje. Długo spała. Schodzimy na dół i zjadamy kolację. Tato nawet dla mnie przygotował kakao. On mnie za dobrze zna. Doskonale wie, że to kocham! Śmiejemy się z mojej reakcji na napój i opowiadam mamie, jak spędziłam czas nad jeziorem z Harrym. Odpowiada mi dosłownie to samo co tato. Wtedy spoglądają sobie w oczy i się całują. Tak! Szkoda, że tak późno.
- Nigdy nie przestałam cię kochać – mówi moja mama do taty.
- Ja ciebie też. Już nie pamiętam dlaczego się rozstaliśmy.
            Każdy z nas zaczyna płakać. Wreszcie moglibyśmy być wszyscy razem, ale niestety nie będziemy. To bardzo smutne. Długo siedzimy przy stole i rodzice opowiadają mi o swoim romansie. To takie wzruszające. Kiedy kończą chcę odprowadzić mamę do pokoju, ale tato postanawia sam to zrobić, więc ja uciekam do swojego pokoju. Kładę się i bardzo szybko zasypiam.
Nadal zapraszam was na mojego nowego bloga: www.harryjoven.blogspot.com

Pozdrawiam :))