Dzisiaj są wywiady. Razem z Harrym, który ma kaca po
wczorajszym świętowaniu, musimy przygotować naszych podopiecznych na spotkanie
z Caesarem. Chłopak cały czas mi jęczy, że boli go głowa, a ja mu mówię, że nie
musiał tyle pić. Ale dawno tego nie robił, a teraz miał dobry pretekst do tego,
więc korzystał. Idę do łazienki i obmywam twarz zimną wodą, myję zęby i ubieram
zieloną koszulkę i czarne spodnie. Wchodzę do jadalni, gdzie czeka na mnie
jedzenie. Przy stole zastaję Sophie. Uśmiechamy się do siebie i zajmuję miejsce
obok niej. Chwilę później pojawia się zielonooki, który ma nierówno zapiętą
koszulę. Podnoszę się z lekkim uśmiechem i mu ją poprawiam. Loczkowaty naprawdę
wygląda okropnie. Powinien odpocząć. W takim stanie nie nadaje się do niczego.
Siada obok mnie i ledwo trafia łyżką do ust. Co chwilę pomagam mu jeść. Po
ósmej z pokoju Jessiki wyłania się Noah w samej bieliźnie i szybko przebiega do
swojego pokoju. Chichoczę z Sophie i przed nami pojawia się z promiennym
uśmiechem blondynka. Powoli szykuje sobie śniadanie i zauważa stan Harry’ego.
Robi zdziwioną minę.
- Tak to jest jak się
za bardzo świętuje – ostrzegam dziewczynę, która chichocze.
Obok Jessiki miejsce zajmuje Noah, który sprzedaje jej
całusa w policzek. Wyglądają uroczo. Uśmiecham się do nich.
- Dzisiaj wywiad z
Caesarem - zaczynam. Ja i Sophie was do niego przygotujemy – wskazuję na siebie
i opiekunkę.
- A co ze mną? –
mamrocze zielonooki.
- Ty dzisiaj spędzisz
dzień w sypialni – patrzę na niego. – Zgoda?
Chłopak kręci głową, a następnie zatrzaskuje drzwi do
naszej sypialni.
- Co mu jest? – pyta
Noah.
- Za dużo wypił –
informuję. – Wracając. Jessica najpierw przećwiczysz z Sophie chodzenie w
sukienkach i wysokich obcasach oraz zachowanie dobrych manier, a Noah pogadasz
ze mną na temat jaki powinieneś być na wywiadzie, aby zdobyć sponsorów. Później
będzie zamiana – zaskakuję samą siebie swoją pewnością.
Po śniadaniu Sophie z Jessicą udają się do jej pokoju, a
ja zostaje z Noah w salonie. Stwierdzamy, że blondyn powinien zachowywać się
jak przy Jessice. Wesoły z poczuciem humoru. Myślę, że właśnie takiego go
pokochają. Dalej rozmawiamy o moim wywiadzie i moich odczuciach co do niego.
Następnie z pokoju wychodzi Jessica, a Sophie woła Noah. Szybko z dziewczyną
stwierdzamy, że ma być taka jak pierwszego dnia. Skromna, nieśmiała, ale
urocza. Oczywiście nasza rozmowa sprowadza się do wczorajszego dnia.
- Jestem taka
szczęśliwa. Noah jest cudowny. Widziałaś jaki mi kupił bukiet? I zrobił
śniadanie! To było takie kochane.
- Cieszę się, że
wszystko się wam ułożyło.
- Wczorajszy dzień był
najlepszy. Spędziłam z nim bardzo dużo czasu. Lepiej być nie mogło.
Uśmiecham się do niej, lecz po chwili uśmiech znika z
mojej twarzy, ponieważ zaczyna mi się kręcić w głowie. Jessica dopytuje czy
wszystko ze mną dobrze. Staram się coś powiedzieć, ale zamazuje mi się obraz.
***
Budzę się w szpitalu przypięta do kroplówki. Obok siebie
widzę swojego męża, który śpi, trzymając mnie za rękę. Oglądam się dookoła.
Łóżko dalej leży również kobieta w ciąży. Co się stało? Do sali wchodzi lekarz,
który zaczyna mi wszystko tłumaczyć.
- Prawdopodobnie jest
to konflikt serologiczny – marszczę czoło. – To znaczy, że pani ma grupę krwi
Rh-, a dziecko Rh+. Pani organizm postrzega dziecko jako coś obcego i atakuje
je przeciwciałami. Dziwne, że następuje to tak późno, ale jednak – tłumaczy na
widok mojej twarzy pełnej niezrozumienia.
- Szczerze to często mi
się kręciło w głowie. Po prostu chodziłam wtedy spać…
- Najważniejsze jest
teraz, aby pani odpoczywała i najlepiej cały czas leżała pod stałą opieką.
- Ale ja muszę zająć
się trybutami. Wspierać ich i oglądać ich…
- Pani musi teraz
siedzieć w domu z kimś kto się panią zajmie i jak najwięcej odpoczywać –
przerywa mi lekarz.
Harry się budzi, a doktor mu wszystko powtarza. Chłopak
kiwa głową, a po chwili oświadcza:
- Emily spokojnie.
Zajmę się nimi, a ty wracaj do domu – gładzi moją rękę kciukiem.
- Ale Harry…
- Musisz teraz
odpoczywać. Przecież za miesiąc James ma przyjść na świat – uśmiecha się do
mnie.
- No dobrze –
przewracam oczami.
Popołudniu wracamy z mężem do Ośrodka Szkoleniowego. Opowiada
mi o wszystkim co wydarzyło się kiedy byłam nieprzytomna. Jessica zaczęła
krzyczeć i wszyscy wybiegli z pokoi. Harry może w nie najlepszym stanie szybko
zareagował. Wziął mnie na ręce i jak najszybciej pojechał ze mną do szpitala.
On jest naprawdę cudowny. Na nikogo lepszego nie mogłam trafić.
W
salonie widzę Jessicę, Noah i Sophie. Wszyscy rzucają się w moim kierunku i
wypytują o mój stan. Informuję ich, że muszę odpoczywać i wracam do domu. Życzę
swoim podopiecznym szczęścia i idę z loczkowatym do sypialni. Pakujemy moją
walizkę. Zielonooki mówi trybutom, że niestety nie będzie mógł być dzisiaj z
nimi na wywiadzie. Próbuję go namówić, abyśmy zostali, ale ten się upiera, że
później nie będzie czasu i musimy jechać koniecznie dzisiaj. Żegnam się z
każdym po kolei i życzę im szczęścia. Łzy spływają po mojej twarzy. Bardzo
polubiłam tą dwójkę. Szkoda mi ich. Naprawdę. Chwilę później jesteśmy już w
pociągu. Szybko siadam na kanapie i włączam telewizor. Skoro nie mogę przy nich
tam stać i ich wspierać to chociaż zobaczę jak im poszło. Na szczęście jeszcze
żaden wywiad się nie zaczął. Parę minut później na ekranie pojawia się Caesar,
który głośno się śmieje i zapowiada dzisiejszy wieczór. Na scenie już pojawia
się chłopak z Jedynki. Oczywiście się zgłosił i zamierza wygrać. Wydaje się
bezlitosny. Ciarki mnie przechodzą. Jego głos do przyjemnych również nie
należy. Następnie ujawnia mi się dziewczyna o czarnych włosach w beżowej
sukience z koronką. Wygląda niewinnie, ale podczas rozmowy pokazuje prawdziwą
siebie. Chce wygrać jak każdy. Mówi, że rodzice bardzo na nią liczą. Wydaje się
groźna… Trybut z Dwójki. Umięśniony chłopak ma wzrok pełen grozy. Jest żądny
krwi. Już martwię się o Jessicę i Noah. Podobnie zachowuje się jego towarzyszka.
Przerażają mnie. Nie zwracam uwagi na pozostałych trybutów, ponieważ wiem, że
nie warto. Wreszcie pojawia się Jessica. Caesar oczywiście całuje ją w dłoń,
komplementuje i żartuje.
- Jessica. Czyż ona nie
jest prześliczna? – wskazuje na nią, a dziewczyna się czerwieni.
- Nie przesadzaj
Caesar!
- Mówię prawdę kochana!
Ale przejdźmy do ważniejszych spraw. Jak się czułaś na dożynkach? Jakie emocje
wywołało twoje wylosowanie?
- Bałam się. Nie
spodziewałam się tego jak każdy. Bardzo tęsknię za rodziną.
- A co sądzisz o swoich
mentorach? Teraz jest o nich głośno w całym Panem. Chyba jeszcze o nikim się
tyle nie mówiło jak o tej dwójce – śmieje się.
- Są cudowni! Szkoda,
że nie ma ich dzisiaj tutaj – wzdycha. – Emily wspierała mnie w wielu sprawach.
Była dla mnie jak przyjaciółka.
- Nie ma ich tutaj? –
unosi brwi.
- Tak. Emily się gorzej
poczuła i musiała wrócić do domu – informuje.
- No tak. Przecież z
tej dziewczyny niedługo wyjdzie życie. A co z Harrym? Jaki on jest?
- Nie rozmawiałam z nim
tak jak z Emily, ale wiem, że jest bardzo miły i troskliwy.
- A twój kolega? Noah?
Trzeba przyznać jest przystojny. Mówię prawdę? – krzyczy do widowni, która
odpowiada: „Pewnie!”, „Tak!” itd.
- Jest również miły,
troskliwy, uroczy, inteligentny… - wymienia jego cechy.
- Czy mi się zdaje czy
ci się podoba? – unosi brew.
- Kocham go – po jej
twarzy spływa łza, a widownia wzdycha.
- Dobrze. Dziękujemy ci
za tą cudowną rozmowę, Jessica.
- Ja również – mówi
przez łzy starając się uśmiechać.
Dziewczyna schodzi ze sceny, a chwilę później pojawia się
Noah.
- Witaj chłopie! Jak
widać masz powodzenie. Co sądzisz o Jessice?
- Jest cudowna –
odpowiada bez zastanowienia. – Jest ślina, miła, urocza. Przy niej czuję się
szczęśliwy.
- Czyli jak widzę
odwzajemniacie uczucia.
- Pewnie – uśmiecha się
blondyn.
- No dobrze. Może
zmieńmy temat.
- Za słodko się
zrobiło? – żartuje, a widownia wybucha śmiechem.
- Tak. Trochę tak –
śmieje się.
Dalszy ciąg rozmowy jest o jego rodzinie i uczuciach
jeśli chodzi o wylosowanie. Uważam, że wywiad poszedł bardzo dobrze moim
podopiecznym. Jestem z tego powodu bardzo zadowolona. Reszta trybutów jakoś
mnie nie interesuje. Siedzę oparta na ramieniu Harry’ego. Uśmiecham się, a ten
głaszcze mój brzuch ręką.
Kiedy jesteśmy na miejscu jest już ciemno. Brunet bierze
walizkę i idziemy w kierunku domu mojego ojca. Pukamy do drzwi i ujawnia się
staruszek z zaskoczoną miną.
- Co się dzieje? – pyta
z przejęciem.
- Emily musi odpoczywać
– informuje loczkowaty i powtarza wszystko co mówił nam lekarz.
- Zajmę się nią jak
najlepiej potrafię.
- Jeszcze poproszę
swoich rodziców o pomoc – mówi zanosząc walizkę do najbliższego pokoju.
Mój tato prowadzi mnie na kanapę. Siadam na niej, a on
obok mnie. Harry podchodzi do mnie i całuje mnie w policzek:
- Trzymaj się kochanie.
Będę tęsknić.
- Ja też – łapię go za
rękę, którą za chwile puszcza.
Robi mi się smutno. Jak ja bez niego wytrzymam? Zawsze
był przy mnie, mogłam się do niego przytulić, wyżalić itd. Teraz będzie musiało
mi wystarczyć towarzystwo mojego taty i teściowych. No i Jamesa oczywiście.
Głównego sprawcę problemu. Uśmiecham się patrząc na brzuch.
- Od razu widać, że
będą z tobą problemy – mówię.
Tato idzie do kuchni i szykuje mi kolację. Następnie
przynosi ją do mnie i rozmawiamy na temat trybutów oraz mojego dziecka. Nie
wierzę, że to już za miesiąc. Jestem jednocześnie szczęśliwa jak i przerażona.
Ale przypominam sobie co mówili mi rodzice Harry’ego. Pomogą nam przy
wychowaniu dziecka. Jestem im bardzo wdzięczna. Wątpię, abyśmy ja i loczkowaty dobrze
je wychowali. Jesteśmy jeszcze za młodzi.
---
Dobra. Ten rozdział
miałam już gotowy w zeszłym tygodniu. Nie wiem kiedy następny. Nie mam teraz
żadnych pomysłów. :xx Może jak się wyśpię i lepiej poczuję (bo troszku podziębiona
jestem) to wena wróci.
Bardzo wam dziękuję za
4000 wyświetleń!
Jeszcze informuję was,
że 30 czerwca popołudniu wyjeżdżam i wracam w niedzielę 6 lipca. Przez ten
okres nie pojawią się rozdziały na każdym z blogów.
To chyba już wszystko…
Pozdrawiam xx