piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział XXVII - Przeprosiny

      Budzę się o siódmej. Słyszę chrapanie Harry’ego i wtedy biorę poduszkę w rękę i uderzam nią w jego twarz. Chłopak nadal śpi. Przykładam swoje usta do niego i mówię:
- Wstawaj niedźwiedziu – chichoczę.
            Podziałało, bo loczkowaty przestaje chrapać, a na jego twarzy pojawia się ogromny uśmiech.
- Czemu niedźwiedź?
- Nawet nie wiesz jak chrapiesz – przewracam oczami i podnoszę się z łóżka.
- Ja chrapię?
- Wyobraź sobie, że tak. I to już nie pierwszy raz.
            Chłopak się śmieje i również podnosi się z łóżka. Ubieramy się, myjemy razem zęby, łaskocząc siebie nawzajem i idziemy do jadalni, gdzie czeka już na nas śniadanie. Widzimy samotną Sophie, która na nasz widok się uśmiecha. Rozmawiamy chwilę i ujawnia nam się Noah.
- Jak się spało? – pytam.
- Nie mogłem zasnąć – ziewa. – Czuję, że dzisiejszy dzień nie będzie najlepszy.
- Stresowałeś się czymś może? – pyta Harry.
- Nie. Chyba… - odpowiada niepewnie.
            Rozmowę przerywa Jessica. Wygląda podobnie do Noah. Siada obok blondyna i zaczyna szykować sobie śniadanie. Siedzimy w ciszy i spożywamy posiłek. Następnie para idzie na drugi dzień szkolenia, a ja z mężem stwierdzamy, że moglibyśmy się przejść. Żegnamy się z Sophie i wychodzimy na świeże powietrze. Od czasu do czasu zatrzymuje nas parę osób po autografy. Irytuje mnie dziewczyna, która podrywa zielonookiego. On ma obrączkę! I stoi obok ciężarnej kobiety! A ty śmiesz go przy niej podrywać?! Cały czas groźnie na nią patrzę, a Harry stara się jak najszybciej zakończyć z nią rozmowę, lecz dziewczyna nie daje za wygraną. W końcu zirytowana ciągnę chłopaka za rękę, a ten się śmieje.
- Kocham jak jesteś o mnie zazdrosna.
            Przewracam oczami.
- A ja kiedy ty jesteś – puszczam mu oko.
- Niektórzy twierdzą, że to zła cecha. Jak ty to oceniasz?
- Myślę, że zazdrość to chyba dobra cecha. W końcu wtedy wiadomo, że danej osobie na nas bardzo zależy.
            Chłopak zatrzymuje mnie i patrzy prosto w moje oczy.
- Emily Joven. Cholernie mi na tobie zależy.
- A mi na tobie – całuję go w nos, a chłopak łapie mnie za brzuch.
            Nasze twarze są blisko siebie. Obydwoje wystawiamy swoje zęby i patrzymy sobie prosto w oczy. Po chwili nasze usta się spotykają, a języki ze sobą rywalizują. To jest wspaniałe!
Trzymamy się za ręce i wspominamy moje igrzyska. Harry cały czas o mnie wtedy myślał. To urocze, że już od pierwszego dnia, kiedy się poznaliśmy, wiele dla niego znaczyłam. Po godzinie mam już dość. Jestem zmęczona i namawiam bruneta do powrotu. Chłopak patrzy na mnie z troską i prowadzi do Ośrodka Szkoleniowego.
***
            Jest już po siedemnastej do salonu pierwsza wchodzi Jessica. Ma szklane oczy i szybko udaje się do swojego pokoju i trzaska drzwiami. Zaraz za nią wpada Noah w podobnym nastroju. Patrzymy się po sobie z Harrym i zaczynamy działać. Ja idę do dziewczyny, a on do chłopaka. Pukam do drzwi.
- Jessica zechcesz mnie wpuścić?
            Słyszę tylko płacz. Postanawiam wejść. Dziewczyna leży twarzą w poduszkach. Siadam obok niej i kładę rękę na jej ramieniu.
- Jessica co się stało?
- Nic – szlocha.
- To coś z Noah, prawda?
            Dziewczyna podnosi głowę i spogląda na mnie. Ociera łzy z twarzy i siada.
- Okay. Mówiłam ci, że on mi się bardzo podoba – kiwam głową. – Wiesz. Powiedział mi dzisiaj, że ja jemu również. Żartowałam, że pomylił adresy, a ten się razem ze mną śmiał. Pocałował mnie w policzek i powiedział, że jestem urocza…
- Jak na razie wszystko w porządku – zauważam.
- Tak, ale ustaliliśmy, że będziemy ze sobą szczerzy – bierze oddech. – I zadawaliśmy sobie różne pytania i odpowiadaliśmy na nie zgodnie z prawdą. Nie wiem jak, ale doszło do pytania „Co sądzisz o naszych mentorach?”. Ja odpowiedziałam, że jesteście bardzo uroczy i bardziej mówiłam o tobie, bo z Harrym nie rozmawiam… Noah mówił, że Harry udziela całkiem niezłych rad, a ty jesteś najcudowniejszą dziewczyną jaką miał okazję w życiu spotkać. To mnie zabolało. Ja jestem tylko drugą opcją. Jakbyś ty i Harry nie byli małżeństwem i nie byłoby widać, że siebie naprawdę kochacie pewnie by o ciebie walczył, a mnie by nawet nie zauważył. Powiedziałam mu to. Zaczął mnie przepraszać. Stwierdził, że mógł przy tym skłamać, ale ja już nie chciałam go słuchać – znowu płacze, a ja ją do siebie przytulam.
            Trzeba przyznać. W tej sytuacji chłopak mógł skłamać. Byłoby lepiej dla ich dwójki. I co to teraz zrobić? Jak ją pocieszyć?
- Jessica, wszystko będzie dobrze.
            Blondynka nadal płacze w moje ramię, a ja jej na to pozwalam. Nic do siebie nie mówimy, ale dziewczynie chyba moja obecność wystarcza. Kiedy zbliża się dwudziesta podopieczna dziękuje mi za to, że do niej przyszłam. Pytam się czy idzie na kolacje, ale odmawia. Woli posiedzieć sama w pokoju. Kiwam głową i wychodzę z pokoju, mówiąc, aby już nie płakała.
            W jadalni nikogo nie ma. Zaglądam do mojej sypialni. Tam też pusto. Czyli zielonooki nadal rozmawia z Noah. Wiem, że nie powinnam, ale ciekawość jest ode mnie silniejsza. Podchodzę do drzwi do pokoju blondyna i przykładam do nich ucho.
- Rozumiemy się? – słyszę swojego męża.
- Chyba tak, ale myślisz, że to pomoże? – pyta blondyn.
- Na pewno – mówi z przekonaniem Harry.
            Kiedy słyszę, że rozmowa dobiega końca szybko siadam na kanapie i bawię się rękoma. Zamykają się drzwi i się odwracam. Patrzymy się na siebie i w końcu pytam się jak rozmowa z Noah.
- Wiesz co on o tobie powiedział? – kiwam głową. – Więc przejdźmy do części, gdzie chłopak mówił, że jest głupi i nie powinien jej tego mówić.
- Bo nie powinien.
- To samo mu powiedziałem, ale jakąś radę musiałem udzielić.
- Jaka ona jest?
- Czy ja wiem czy chcę ją zdradzać – kręci głową.
- Powiedz. Wiesz, że nie wytrzymam, jak się nie dowiem.
            Chłopak się śmieje.
- Jutro rano jeszcze przed piątą idziemy do sklepu kupić jej bukiet róż. Następnie przyrządzimy jej razem śniadanie, a o siódmej pójdzie do jej pokoju to zanieść i przeprosi ją za to. Powie, że mu naprawdę na niej zależy, a  ty się dla niego nie liczysz jak ona.
- Miejmy nadzieję, że pomoże.
            Następnego ranka budzi mnie Harry, który potyka się o walizkę stojąca na środku. Przeprasza mnie za to, a ja się tylko uśmiecham i mówię, że nic się nie stało. Podnoszę się z łóżka i również się ubieram. Siadam w salonie i przyglądam się jak zielonooki z blondynem wychodzą. Mija pół godziny i wracają z wielkim bukietem róż, który pachnie przecudnie. Następnie chłopaki idą do kuchni i robią jajecznicę. Noah wycina chleb w kształt serca. Ja cały czas się im dokładnie przyglądam. Blondyn chyba trochę się boi. Kiedy wybija siódma Noah bierze tacę z jedzeniem w jedną rękę, a w drugą bukiet. Trochę się chwieje. Harry puka za niego w drzwi. Słychać: „Proszę” i wtedy mój mąż naciska klamkę. Dalszego przebiegu nie widzimy. Niech sami załatwią sprawy między sobą. Brunet idzie do kuchni i wraca do mnie z tacą na której znajdują się dwie miski z płatkami z mlekiem. Przy jednej jest karteczka: „Dla mojej najcudowniejszej żony xoxo” oraz mniejszym drukiem: „I Jamesa :)”. Uśmiecham się do męża i biorę miskę w rękę.
            Parka długo nie wychodzi z pokoju. Szczerze mają czas dla siebie do 17.00. Dopiero wtedy zaczyna się ocena indywidualna. Idziemy z Harrym do naszej sypialni i siadamy na łóżku.
- Chyba się udało – mówi zielonooki z uśmiechem.
- Jak zwykle wszystko musiało pójść zgodnie z twoim planem – czochram jego włosy.
- Ja się po prostu dobrze znam na dziewczynach.
- Tak? – unoszę brew.
- Inaczej byś tu koło mnie nie siedziała – łaskocze mnie.
            O piętnastej postanawiam zajrzeć do Jessiki. Zbliżam się do drzwi do jej pokoju i słyszę dyszenie dziewczyny i Noah dopytującego czy to na pewno nie boli. O mój boże. Oni to teraz robią. W popłochu oddalam się od drzwi, a Harry marszczy czoło.
- Co się dzieje?
- Harry oni tam teraz…
- Gadasz! – śmieje się.
- No, ale naprawdę.
- Niezły jest. Niech korzysta. Innej okazji już nie będzie miał.
- Joven!
- No co?
            Macham ręką i idę na dach Ośrodka Szkoleniowego. Przyglądam się Kapitolowi. Wspominam sobie dzień w który wróciłam do domu po igrzyskach. Harry wtedy został na noc. Wtedy spanie obok niego było spełnieniem moich marzeń. Teraz to jest bardzo miłe zakończenie każdego dnia. Uśmiecham się sama do siebie. Albo moment kiedy mi się oświadczył. Dzień naszego ślubu. Poranek w jego domu. Gdyby nie jego rodzice może doszłoby do seksu tuż przed ślubem? Nie przeszkadzałoby mi to. Ale z drugiej strony wtedy ta noc nie byłaby taka wyjątkowa… Jego dotyk, wędrówki ustami po moim ciele. To uczucie. Połączenie się naszych ciał w jedno. To było coś pięknego. Szczerze to nawet za tym tęsknię. A słowa zielonookiego miały sens. „Innej okazji już nie będzie miał”. Przecież jak wygra to oczywiste, że Jessica nie będzie wtedy żyć. Albo obydwoje zginą. Brrr…
            Zjeżdżam na nasze piętro. Patrzę na zegarek. Jest już po siedemnastej. Harry wygląda z kuchni.
- Gdzie byłaś?
- Na dachu.
            Zbliża się do mnie, łapie mnie za ręce i opiera czoło o moje.
- O czym myślałaś?
- O nas.
- O nas?
- O naszych pierwszych wspólnych nocach.
            Chłopak się uśmiecha łobuzersko.
- Żebyś słyszała jak ona w pewnym momencie się wydarła – śmieje się loczkowaty.
- Mogłeś też gdzieś uciec i dać im trochę prywatności – przewracam oczami i dołączam do niego.
             Wieczorem para wchodzi do salonu trzymając się za ręce. Wyglądają na bardzo szczęśliwych. Chwalą się, że pokazy im bardzo dobrze poszły. Zaraz się to okaże. Wszyscy siadamy na kanapie. Dołącza do nas Sophie. Chwilę później na ekranie pojawia się Caesar i zaczyna przedstawiać wyniki. Trybut z Jedynki, umięśniony brunet o groźnym wyrazie twarzy otrzymuje 10 punktów. Jego towarzyszka o długich czarnych włosach dostaje taką samą ilość punktów. Chłopak z Dwójki z blizną na twarzy zyskuje 11, a dziewczyna 9. Blondyn o promiennym uśmiechu z Czwórki dostaje również 11, a czternastoletnia dziewczynka 5 punktów. Nareszcie na ekranie ujawnia się Noah. Przy jego zdjęciu pojawia się 10! Wszyscy mu gratulujemy, ale nie za długo, bo teraz pojawią się wyniki Jessiki. Dostaje 11! Naprawdę dobrze im poszło. Postanawiamy to uczcić i Harry wyjmuje wino z szafek. Ja oczywiście nie mogę nic wypić, ale cała reszta bawi się na całego. Niech się cieszą. Nie wiele zostało im szczęśliwych chwil w życiu.
            Po dwudziestej drugiej biorę prysznic. Narzucam na siebie długą, czarną koszulkę i wchodzę do sypialni. Chowam się pod kołdrę i pojawia się pijany Harry, który krzyczy, że mnie kocha najbardziej na świecie i zawsze będzie mnie bronić. Śpiewa różne piosenki i całuje mnie mimo moich protestów. Trochę się przy tym śmieję. Na szczęście chłopak nie robi nic głupiego. Kładzie się obok mnie i zasypia w błyskawicznym tempie. Odgarniam włosy z jego twarzy i całuję w policzek.
- Śpij dobrze wariacie – uśmiecham się i również zasypiam.
---
Co myślicie o rozdziale? Piszcie w komentarzach!
Nie wiem czy to jest dobre. Sami oceńcie… Nowy blog! ---> www.mlodziiwaleczni.blogspot.com

Pozdrawiam xx

5 komentarzy:

  1. Świetne! Lol XD Od razu po pogodzeniu się już ten... lol XD I takie wysokie wyniki z pokazów indywidualnych <3 Uwielbiam zawodowców, tyle osób dostało po 11 pkt. Czy w twoim opowiadaniu Dystrykt Czwarty też jest zawodowy?:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany, ale słodko! ;) Tyle miłości co na żadnym innym blogu, którego czytałam (ale to nic złego, żeby nie było niejasności c:). No, to tyle, co ja myślę o rozdziale, bo na błędy, nawet jeśli jakieś są, to nie zwróciłam uwagi. Chętnie zerknę na nowego bloga, pozdrawiam i weny na pisanie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. JEZUS MARIA JAK TO CZYTAŁAM TO MIAŁAM JEDNO WIELKIE "WTF" XD Kobieto, łogarnij że się xD Dobra, ja tam ryczałam ze śmiechu, ale wiesz, że ja mam taką reakcję (szczególnie na wspomnienie ślubu XD).
    Weeeny!
    Pozdrawiam,
    Ja <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuuuuuu! Ale się działo! Śmiałam się praktycznie cały czas. A najbardziej z Jessiki i Noaha. XD O mój Boże! Hahahaha! Nie no kocham twój blog, kocham!
    Pozdrawiam i powodzenia w dalszym pisaniu!

    OdpowiedzUsuń