Dzisiaj
jest dzień dożynek. Boję się.
Rozmawialiśmy
z Harrym o imieniu dziecka. W końcu postanowiliśmy je nazwać James. Jestem
zadowolona z naszego wyboru. To imię dobrze kojarzy się naszej dwójce. Harry
zawsze szanował mojego brata i brał z niego przykład, a ja go bardzo kochałam i
jestem mu wdzięczna za wszystko co dla mnie zrobił, jak mnie wspierał.
Stoję
na balkonie i przyglądam się drzewom. Wiatr lekko wieje i muszę odgarniać włosy
ze swojej twarzy. Jestem ciekawa kogo wylosują. Mam nadzieję, że trybuci nie
będą mieli mniej niż 16 lat. Według mnie są jeszcze za młodzi. Myślę, że nie
byłabym w stanie być mentorką, np. dwunastolatka. Przed nim jeszcze wiele dni
życia, a on zostaje skazany na śmierć. Otrząsam się z myśli i schodzę do
salonu, gdzie widzę Harry'ego przed lustrem poprawiającego krawat. Ja mam na
sobie czarną sukienkę. Mick zrobił ją tak idealnie, że nie wyglądam w niej jak
hipopotam. Choć właśnie tak się czuję. Brunet się odwraca i patrzymy sobie w
oczy. Zbliża się do mnie i zakłada mi włosy za ucho.
- Wyglądasz ślicznie -
unosi kąciki swoich ust.
- Ty również dobrze
wyglądasz.
- Gotowa?
- Chyba tak - odpowiadam
niepewnie.
- Spokojnie. Dasz radę -
łapie moją rękę, a po chwili ją całuje.
- Cieszę się, że ciebie
mam.
Wychodzimy
z domu i udajemy się pod Pałac Sprawiedliwości. Widzę mnóstwo ludzi. Wszyscy
się denerwują. Każdy martwi się o to kto zostanie wylosowany. Nawet ja, a
raczej mało powinno mnie to obchodzić, kiedy jestem bezpieczna zwyciężając
ostatnie igrzyska.
Za
sceną spotykamy Sophie z którą się witamy. Po chwili opiekunka naszego dystryktu
wychodzi na środek sceny, a my stajemy z boku. Przyglądam się wszystkim twarzą.
Rok temu stałam tam ja. W ogóle nie przejmowałam się tym czy zostanę
wylosowana. Teraz martwię się o to kto zajmie moje miejsce. Zabawne, bo powinno
być na odwrót.
Oczywiście
na początku oglądamy film o Mrocznych Dniach, a następnie Sophie przechodzi do
losowania.
- Damy mają
pierwszeństwo - wkłada swoją chudą rękę do kuli i czyta - Jessica Clair!
Z
tłumu wyłania się blondynka średniego wzrostu. Jest w szoku. Ręce się jej
trzęsą. Po chwili stoi obok Sophie, która prosi o oklaski.
- Teraz czas na mężczyzn
- oświadcza i wyciąga karteczkę. - Noah Venuste!
W
kierunku sceny idzie chłopak o krótkich, blond włosach z kamienną twarzą. Jak
każdy facet próbuje pokazać, że jest silny, ale pewnie jest równie zszokowany
jak dziewczyna. Obaj wyglądają na około 16 lat. Chociaż z tego mogę być
zadowolona. Para udaje się do pomieszczenia w którym będą się żegnać ze swoimi
rodzinami, przyjaciółmi, a ja, Harry i Sophie idziemy do pociągu. Z zielonookim
kierujemy się do naszego przedziału i przebieramy w luźniejsze rzeczy. Idę do
łazienki, aby obmyć twarz. To trochę mnie relaksuje. Chłód jaki daje mi woda
sprawia, że czuję się lepiej. Wychodzę i widzę loczkowatego, który siedzi na
łóżku z twarzą w rękach.
- Wszystko w porządku? -
pytam, siadając obok niego i kładąc rękę na jego plecach.
- Tak... - podnosi głowę
i patrzy na mnie z lekkim uśmiechem. Przejeżdża ręką po moim policzku. - To co?
Idziemy lepiej poznać trybutów?
Kiwam
głową na znak zgody i podnosimy się z łóżka. Idziemy trzymając się za ręce i
ujawnia nam się para, którą będziemy szykować na zmagania na arenie. Nie wiem
jak mam się zachować, ale na szczęście jest jeszcze Harry, który wie co robić.
- Na początku
chcielibyśmy wam powiedzieć, że bardzo nam przykro, że zostaliście wylosowani -
zaczyna. - Postaramy się was jak najlepiej przygotować, ale niestety prawda
jest taka...
- Że tylko jeden może
przeżyć - przerywa chłopak.
- Dokładnie - potwierdza
Harry, a blondyn przewraca oczami. Trochę irytuje mnie jego zachowanie i
posyłam mu groźne spojrzenie.
- Może zmieńmy temat -
lekko się uśmiecham. - Jestem Emily, a jak wy macie na imię? I jakbym mogła
wiedzieć ile macie lat?
- A co to za miejsce,
abyś się interesowała moim wiekiem? - pyta z oburzeniem blondyn. Dziewczyna tylko
się nam przygląda.
- Chłopie trochę
szacunku! My chcemy wam pomóc, a ty nie możesz przynajmniej udawać dla nas
miłego?!
Blondyn
patrzy na mnie ze strachem w oczach, a Harry próbuje mnie uspokoić. Słyszę
drżący głos dziewczyny:
- Jestem Jessica. Mam 17
lat...
- Miło mi - unoszę lekko
kąciki swoich ust, ale nadal jestem zła na chłopaka. Już wiem komu kibicuję.
- A ja Noah. 18 lat -
mówi oschle.
- Emily może byś poszła
odpocząć. Nie możesz się denerwować - proponuje brunet, ale ja się nie zgadzam.
Chociaż ma rację…
-Jak się czujecie? Mam
nadzieję, że spędzicie dobrze czas w naszym towarzystwie - posyłam uśmiech
dziewczynie. Na chłopaka nawet nie zwracam uwagi.
Rozmawiam
z dziewczyną o jej uczuciach, rodzinie. Mówię jej też trochę o sobie. Harry zaś
próbuje nawiązać kontakt z Noah, ale nie idzie mu to najlepiej. Cały czas
traktuje mojego męża jak kogoś gorszego. Powinien się cieszyć, że staramy się
mu pomóc, a nie oceniać nas z góry. Wieczorem żegnam się z dziewczyną i idę z
loczkowatym do naszego przedziału. Biorę szybki prysznic i narzucam na siebie
lekką, białą bluzkę. Chowam się pod kołdrę i czekam na bruneta. Kiedy wchodzi
uśmiechamy się do siebie i siada obok mnie, całując w policzek.
- Jakoś daliśmy radę.
- Noah strasznie mnie
denerwuje - wyrzucam.
- Tak. Ma trudny
charakter. Ale może tak odreagowuje swoje wylosowanie - próbuje zrozumieć
chłopaka, ale ja i tak nie zamierzam go polubić.
- Według mnie powinien
być dla nas milszy. Czemu nie jest taki jak Jessica?
- Bo jest chłopakiem?
- Tanner się tak nie
zachowywał i ty pewnie też nie, więc czemu go usprawiedliwiasz?
- Emily, zrozum. On nie
jest zły. Dało się z nim jakoś dogadać. Po paru dniach będzie lepszy.
Zobaczysz.
Robię
krzywą minę i gaszę światło. Nie mam ochoty rozmawiać o Noah. Nie lubię go i
koniec. Niech Harry się z nim męczy, ja wolę rozmawiać z Jessicą.
Następnego
dnia budzimy się po 8.00. Szybko przebieramy się z mężem i idziemy na śniadanie.
Jesteśmy pierwsi. Siadamy przy stole w ciszy i szykujemy sobie śniadanie.
W pewnym momencie dołącza się do nas Sophie. Mija sporo czasu zanim przychodzą
Noah i Jessica. Obydwoje są uśmiechnięci. Siadają do stołu, a Harry zaczyna im
opisywać jak wygląda plan na dzisiejszy dzień. Jestem ciekawa jakie stroje
styliści przygotowali na oficjalne otwarcie igrzysk. Noah zachowuje się inaczej
niż wczoraj. Jest… milszy, co wydaje mi się podejrzane. Nie wiem czy rozmawiał
z Jessicą i o czym… Nawet jeśli naprawdę jest w porządku to u mnie teraz nie
będzie miał łatwo. Ważne jest pierwsze wrażenie, a on wczoraj nie zrobił na
mnie jakiegoś cudownego. Kiedy kończymy jeść idziemy z brunetem do naszego
przedziału i zabieramy walizki, a raczej on. Nie wygląda na wesołego. Myślę, że
czuje się podobnie jak ja. Żal mu wszystkich trybutów.
Wychodzimy z pociągu i ujawnia nam się tłum
kapitolińczyków. Jest dokładnie tak samo jak rok temu. Wszyscy się cieszą na
widok trybutów. A oni pewnie czują się tak jak ja wtedy. Smutna, że opuściłam
dom i mogę zginąć. Bardzo im współczuję. Idziemy w stronę budynku, w którym
nasi podopieczni będą szykowani do otwarcia. Nie wiem, gdzie mam się udać, więc
kieruję się za zielonookim, który ciągnie mnie za rękę.
Znajdujemy
się w jakimś pomieszczeniu, w którym jest parę telewizorów na których już
wyświetlone są trybuny. Na twarzach mieszkańców Kapitolu widzę podekscytowanie.
Ciekawa jestem jakby się czuli na ich miejscu. Już nie byłoby im tak wesoło. Nawet
nie wiedzą jakie mają szczęście, że się tutaj urodzili. W pomieszczeniu pojawia
się coraz większa ilość mentorów. W pewnym momencie wchodzi Finnick z którym
się serdecznie witamy. Rozmawiamy o mojej ciąży i mniej wesołym temacie czyli
dożynkach. W Czwórce ponoć wylosowano dwunastoletnią dziewczynkę i osiemnastolatka.
Mówi, że są bardzo mili, a chłopak powiedział, że będzie się starać chronić
małą jak najdłużej. Mam nadzieję, że nie będę musiała patrzeć na śmierć tej
dziewczynki. Rozmawiamy tak aż słyszymy głos Caesara, a na trybunach pojawiają
się trybuci. Dystrykt pierwszy jest przebrany za gladiatorów, a drugi za
rycerzy. Trójka nie wygląda ciekawie, ponieważ są poplątani w kablach. Czwórka
jest przebrana za piratów, Piątka za słońca. No i w końcu ukazuje się nasz
dystrykt. Noah i Jessica są przebrani za pilotów. Obydwoje bardzo dobrze się
prezentują. Uśmiechają się do widowni i im machają. Na pewno zdobyli serca
niejednego kapitolińczyka. Na resztę dystryktów nie zwracam uwagi. Cały czas
przyglądam się swoim podopiecznym. Kiedy rydwany się zatrzymują Noah obejmuje
Jessicę. Co on robi? Nie rozumiem go.
***
Siedzę
w salonie pomiędzy Harrym, a Sophie, czekając na swoich podopiecznych. Kiedy
wchodzą do środka są w bardzo dobrych humorach. Czy oni coś do siebie czują? To
pierwsze co mi wpada do głowy. Może tak jest. Już rano byli bardzo weseli.
Dosiadają się do nas i mówię:
- Bardzo dobrze
wypadliście na tym otwarciu – uśmiecham się.
- Dziękujemy – odpowiada
mi Noah z promiennym uśmiechem.
- Co wy braliście? –
żartuje loczkowaty. – I kto jest waszym dilerem? Chcę go poznać – szturcham bruneta
łokciem, a ten się do mnie szczerzy. Dwójka wybucha śmiechem i dalej rozmawiamy
o szkoleniu.
Wieczorem idę do pokoju Jessiki, aby z nią porozmawiać. Z
natury jestem bardzo ciekawska, wiec na pewno spytam się o Noah. Mam nadzieję,
że nie zareaguje źle na moje pytanie.
- Em… obejrzeliśmy razem
dożynki i zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Tak dobrze nam się ze sobą rozmawiało,
że nie zauważyliśmy, że jest już północ. Chciałam pójść do swojego przedziału,
ale Noah poprosił, abym z nim została – spuszcza głowę z uśmiechem i z
czerwonymi policzkami. – Zasnęłam w jego pokoju, a ja rano sobie żartowaliśmy,
dlatego byliśmy w takich dobrych humorach.
- A jest coś więcej
między wami? – pytam, ale po chwili dodaję. – Przepraszam. Nie powinnam się tym
interesować – podnoszę się z jej łóżka i kieruję do wyjścia. – To ja już lepiej…
- Nie, zostań – prosi. –
Jesteś jedyną osobą z którą mogę o tym porozmawiać.
- Eeee - jestem lekko zdziwiona, ale wracam na swoje
miejsce.
- On mi się podoba.
Bardzo miło mi było, kiedy mnie objął na otwarciu. Robiłam wszystko, aby nikt
nie zauważył, że mam wypieki na twarzy, ale chyba to było widoczne – bawi się
rękoma. – Myślisz, że on coś do mnie czuje? – unosi głowę z oczami, w których widzę
nadzieję.
- Jessica przepraszam,
ale nie mam pojęcia… Myślę, że chyba tak, lecz nie mam pewności. Ale wczoraj
wydawał się arogancki. Jak to możliwe, że się dogadaliście?
- On naprawdę taki nie
jest. Kiedy wczoraj rozmawialiśmy był bardzo miły i powiedział mi, że bardzo
cię lubi i źle się z tym czuje, że ty za nim nie przepadasz. Bardzo żałuje
swojego wczorajszego zachowania.
Nie wiem co o tym wszystkim myśleć, ale chyba mogę zaufać
Jessice. To mądra dziewczyna i wie co robi. Niech będzie szczęśliwa z Noah.
Może naprawdę nie jest zły. Harry mógł mieć rację, że tak odreagowuje
wylosowanie.
---
Yay! Nowy rozdział xD
Co myślicie? Nie jestem jakoś specjalnie z niego dumna, ale może nie jest
najgorszy… Piszcie co myślicie. ;)
Pozdrawiam xx
Ale świetnie! Wiesz... ale fajnie xD Już nowi trybuci! Mogłabyś opisać wszystkich, którzy wystąpią na arenie 71 igrzysk głodowych?:D Z każą chwilą coraz lepije sobie radzisz! Ale czy nie powinno się stawiać spacji przy myślnikach? Chodzi mi np. o to. ''- Hejejejeje - powiedział''. ;D Ale ogólnie to spoko. Ta Jessica jakaś fajna jest :) Tak czytając trochę się zastanawiałem kto wygra te igrzyska. Bo chciałbym, żeby ktoś z zawodowców(najbardziej Jedynka), a potem Jesicca ;) Ale są wszyscy na równym miejscu... no sam ni e wiem... pierwszy raz ktoś tak dobrze przedstawił postać z biedniejszego dystryktu, że lubię ją tak jak te z zawodowych.... :D
OdpowiedzUsuńWen
Za bardzo mnie chwalisz. Ej, ale serio. xD Opisałam ją normalnie. Tak mnie się wydaje >.>
UsuńWiedziałam, że o czymś zapomniałam. >.< Muszę ich jakoś wszystkich opisać... Ooo już wiem kiedy! Hahah :D
Szczerze to ja nie wiem jak się pisze. Zerknę do jakiejś książki zaraz i ogarnę xD
Dzięki za miły komentarz xx
Tylko plz. zrób zawodowców fajnych, ładnych i wgl :D I niech nie zginą na samym początku :_:
UsuńA więc rozdział mi się podobał i co z tego, że przeczytałam go na 2 razy z przerwą półtoragodzinną xD Ja tam lubię Noah i yolo XD Jakoś nie chcę, żeby wygrali xD Zabij ich. :D
OdpowiedzUsuńWeny życzę xD
Pozdrawiam
Ja xD
Ty coś ostatnio wiecznie nie zadowolona z rozdziałów jesteś! Jest super.
OdpowiedzUsuńJuż polubiłam nowych trybutów, aż szkoda mi że pewnie zginął na arenie, chociaż miłym zaskoczeniem było by żeby wygrała Jessica lub Noah.
I pozwolisz że wtrącę się do wcześniejszych komentarzy, tyle że tutaj.
Przy pisaniu od myślników, typu:
- Ala ma kota - powiedziała Ola, nie robi się spacji na zakończenie zdania, tylko jak robisz to ty, czyli od razu po kropce myślniczek i lecisz dalej, np.
- Ala ma kota.- powiedziała Ola.
No, więc to tyle. I tak jak obiecałam, byłam bardziej wylewna... chyba ;p
Pozdrawiam i weny życzę,
Elfik Elen
Super, super, super rozdział. <3
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać Igrzysk. Jestem ciekawa jak Noah i Jessica poradzą sobie razem. No i czy coś wyniknie z ich przyjaźni... <3
Podoba mi się imię dla dziecka. :)
Powodzenia w dalszym pisaniu iiii nie mogę się doczekać co będzie dalej. :)
kolejna para nieszczęśliwie zakochanych trybutów? XD Nie mogę się doczekać igrzysk, jestem ciekawa co będzie ;) Zabij Jessicę, Noah lepszy XD no i WENY na następny rozdział, na blogu o Harrym też ;)
OdpowiedzUsuń