Budzę się jakoś po piątej wtulona w swojego męża. Kiedy
stwierdzam, że nie mogę ponownie zasnąć wyplątuję się z objęć loczkowatego i
idę do łazienki, aby obmyć twarz zimną wodą. To dodaje mi trochę energii.
Ubieram jasną bluzkę i jeansy i robię sobie kitkę. Przyglądam się sobie w
lustrze. Nie jest chyba najgorzej, więc wychodzę z łazienki. Chyba pójdę na
spacer. Z troską patrzę się jeszcze chwilę na bruneta, a po chwili wychodzę z
naszej sypialni i zastaję w salonie Noah. Ten podskakuje na mój widok.
- Cześć… - zaczyna
niepewnie.
- Cześć – mówię oschle.
- Emily chciałbym cię
bardzo przeprosić za moje zachowanie w dzień dożynek – kręci głową. – Bardzo
źle znoszę to, że idę na arenę. Martwię się o swoich rodziców. Pomagałem im w
utrzymaniu, a teraz nie mają nikogo…
- Eee… bardzo mi
przykro – siadam obok chłopaka.
- Jestem twoim fanem.
Uwielbiam cię i żałuję, że się z ciebie wyśmiewałem przed twoimi igrzyskami.
Jak głupi podążałem za tłumem – patrzy w podłogę. – Bardzo cię polubiłem od
twoich igrzysk. Szkoda, że dopiero wtedy zauważyłem, że jesteś wyjątkowa… -
wzdycha. – Harry ma szczęście.
Przymrużam oczy, a chłopak robi zdziwioną minę. Czeka na
moją odpowiedź, ale ja nie wiem co powiedzieć. Chciałabym już wyjść na spacer,
ale nie mogę go tak teraz zostawić po tym jak mi się wyżalił i wyznał swoje
uczucia.
- Eee, Noah… Zatkało
mnie – uśmiecham się, co sprawia, że chłopak się rozluźnia i na jego twarzy
również pojawia się uśmiech.
- W jakim sensie? –
wystawia swoje białe zęby. Wygląda uroczo.
- Od początku za tobą
nie przepadałam i myślałam, że jesteś arogancki, a tu proszę. Zaczynasz mi
przypominać Tannera…
Blondyn robi krzywą minę.
- Nie jestem taki jak
on. Wykorzystywałbym każdą chwilę, aby spędzić ją z tobą, a on na początku igrzysk
chodził smutny.
- Uświadomił sobie, że
zostało…
- Ja tak nie postąpię z
Jessicą – oświadcza, a po chwili spuszcza głowę.
- Jak nie chcesz to nie
odpowiadaj, ale… podoba ci się Jessica? – unoszę kąciki swoich ust. Chłopak
nadal nie podnosi głowy.
- Tak… - mówi patrząc w
swoje nogi.
Z mojej twarzy nie znika uśmiech. Klepię chłopaka po plecach
i wychodzę na spacer. Przechodzę obok mostu i dochodzę do parku. O tej porze
nie ma tu za wielu ludzi, ale i tak znajdują się osoby, które proszą mnie o
autografy. Nie sądziłam, że taki mały gest może kogoś uszczęśliwić. Mimo, że
moje czyny na arenie nie są godne podziwu miło się czuję, kiedy rozmowa ze mną
sprawia komuś tyle radości. Idę samotnie ścieżką w parku i nagle słyszę znajome
głosy.
- Emily, Emily! Czekaj!
– to Nelly.
Szukam jej wzrokiem. Kiedy ją zauważam, biegnę do niej i
się na nią rzucam. Następnie przytulam się do towarzyszącego jej, Chrisa.
Bardzo się cieszę na widok tej dwójki razem. Spacerując po parku rozmawiamy.
- Jak się wam sprawy
układają? – wystawiam swoje zęby.
- Myślę, że bardzo
dobrze – odpowiada Chris, łaskocząc moją przyjaciółkę, która nie może
powstrzymać się od śmiechu, a po chwili daje mu całusa w policzek. Ja z wielką
przyjemnością się temu przyglądam.
- Jesteście słodcy.
- Ty i Harry również –
stwierdza brunetka. – Jak sprawy z dzieckiem?
Opowiadam im o tym, że będziemy mieli syna i nazwiemy go
James. Mówię też o początkowych sprzeczkach jeśli chodzi o nazwanie go. Para
wysłuchuje mnie, a po chwili robią podejrzane uśmiechy.
- Wiemy, że to szybko…
- zaczyna Chris.
- Nawet za szybko –
śmieje się Nelly. – Ale jestem w ciąży.
- Co?! – robię wielkie
oczy na wiadomość, a po chwili się uśmiecham. Jestem w lekkim szoku. – Naprawdę
jesteście szybcy.
- Wy też byliście –
tłumaczy się chłopak. – Harry szybko ci się oświadczył, aby…
- Chris! – szturcha
swojego chłopaka brunetka, a ja wybucham śmiechem.
- Wy najwidoczniej nie
czekaliście do ślubu – zauważam.
-Trudno jest z nim
czekać. On jest taki niecierpliwy – wskazuje na niebieskookiego i przewraca
oczami.
- Przepraszam co? –
zaczyna z oburzeniem. – Ja się grzecznie zapytałem, a ty się wtedy na mnie
rzuciłaś. Rzeczywiście to ja byłem nachalny – wskazuje na siebie i lekko unosi
kąciki swoich ust, a dziewczyna się czerwieni.
***
Kiedy wchodzę do salonu zastaję loczkowatego, który
uśmiecha się na mój widok i podchodzi do mnie, łapiąc mnie za ręce. Nasze nosy
się spotykają i po chwili to samo dzieje się z ustami. Po bardzo namiętnym
pocałunku chłopak pyta:
- Gdzie byłaś? – unosi
brwi.
- Na spacerze –
zaczynam. – Spotkałam Chrisa i Nelly.
- Naprawdę? Co u nich
słychać.
- Wszystko jest bardzo
dobrze. Chyba nawet za dobrze – chichoczę.
- Co jest? – pyta
sfrustrowany.
- Nelly jest w ciąży.
- Co? Szybcy są.
- Chris pięknie
zauważył, że my też się z tym spieszyliśmy – puszczam mu oko.
- No szczerze… -
uśmiecha się łobuzersko. – Teraz to mi James przeszkadza – dotyka mojego
brzucha, a ja się śmieję.
- Jessica i Noah są na
szkoleniu? – zmieniam temat.
- Tak – drapie się po
głowie. Siadamy razem na kanapie.
- Co będziemy przez ten
czas robić? – mój mąż nerwowo trzęsie nogą.
- Mógłby szybciej z ciebie
wyjść.
- Harry! Doczekasz się
– śmieję się, a on dołącza.
***
Popołudniu do salonu wchodzą nasi podopieczni. Wyglądają
na bardzo zmęczonych.
- Jak pierwszy dzień? –
pyta zielonooki.
- Nie najgorzej – łapie
się za szyję Noah. – Ale patrząc na pozostałych trybutów mamy niezłą
konkurencję.
- Wiecie już czym
zabłyśniecie na pokazie indywidualnym? – unoszę brew.
- Jessica bardzo dobrze
strzela z łuku, a ja chyba sprawdzam się w rzucaniu nożami.
- To dobrze – uśmiecham
się do dwójki. – Pewnie jesteście bardzo głodni. Chodźcie jedzenie już czeka –
wskazuję im jadalnie.
Siedzimy razem przy stole. Razem z Harrym zadajemy parze
różne pytania na temat trybutów. Większość jest bardzo zwinna i umięśniona.
Dobrze posługują się bronią. Oczywiście najmniejsze szanse ma dwunastolatka z
Czwórki. Jessica mówi, że dziewczynka nie była w stanie utrzymać żadnej z
broni. Jestem ciekawa jak sobie poradzi z pokazem indywidualnym. Podopieczni
zadają nam pytania o to jak nam mijało szkolenie i jak poszedł nam pokaz.
Opowiadam o tym jak poznałam swoje umiejętności w rzucie oszczepem dopiero na
Sali Szkoleniowej, a Harry mówi im, że od najmłodszych lat ojciec uczył go
strzelać z łuku. Noah podziwia pana Jovena i mówi, że chciałby go kiedyś
poznać… po czym żałuje, że raczej nigdy nie będzie mógł tego zrobić. Szkoda mi
tej dwójki. Są naprawdę cudowni.
Wieczorem udaję się do pokoju Jessiki, aby z nią
porozmawiać jak ostatnio. Kiedy wchodzę do niej, na jej twarzy pojawia się
promienny uśmiech i wskazuje mi miejsce na swoim łóżku. Wygląda ślicznie. Włosy
ma zaplecione w warkocz, a ubrana jest w luźną, bordową bluzkę i czarne
legginsy.
- To jak tam dzisiaj z
Noah? – unoszę kąciki swoich ust, a dziewczyna się czerwieni.
- Cały czas był przy
mnie i pomagał mi przy każdej stacji. Kiedy uczyłam się strzelać z łuku miałam
problemy z utrzymaniem jego. Wtedy pomagając mi go przytrzymać objął mnie i
szeptał mi do ucha czy dam już radę. Jego głos – dziewczyna opada na poduszki –
był taki seksowny – wzdycha, a ja chichoczę.
- To cudownie!
- Genialnie, wspaniale!
Mało powiedziane!
- Trzymam za was kciuki
kochani – puszczam jej oko.
- Jesteś cudowna –
uśmiecha się do mnie i przytula. – Szkoda, że ja i Noah nigdy nie będziemy
mieli tak jak ty i Harry – i wtedy uśmiech znika z jej twarzy.
- Och… - wzdycham. –
Jessica… Nie myśl o tym… Wiem, że to jest trudne… Po prostu cieszcie się tym co
teraz macie i nie pozwólcie, aby cokolwiek lub ktokolwiek to zniszczył.
- Dzięki – robi krzywy
uśmiech. – A skąd mam pewność, że mu się podobam? Może on był po prostu miły?
- No nie wiem, nie wiem
– drażnię się z nią.
Rozmawiamy do dwudziestej trzeciej. Opowiadam jej swój
dzisiejszy dzień oraz parę zabawnych sytuacji z Harrym. Dziewczyna nie może
powstrzymać się od śmiechu i chyba zapomina o problemach. Kiedy zauważam, że
zasypia gonię ją do snu, ale ta się ze mną kłóci, że nie chce jej się spać. Po
długich namowach dziewczyna w końcu pozwala mi opuścić pokój i chowa się pod
kołdrę. Wychodzę z uśmiechem na twarzy, a Harry podejrzanie na mnie patrzy.
- Co wy tam robiłyście?
- Rozmawiałyśmy? –
marszczę czoło.
- Taki dobry humor to
masz tylko po seksie ze mną – śmieje się.
- Joven! – łapię w rękę
poduszkę leżącą na kanapie i w rzucam nią w niego, chłopak tylko przygląda mi
się z pożądaniem i się uśmiecha.
Udajemy się do sypialni i idę wziąć prysznic. Ciepły
strumień wody spływa po moim nagim ciele, a ja czuję się świeżej. Po całym dniu
jestem jak nowonarodzona. Narzucam luźną, białą bluzkę i chowam się pod kołdrę,
czekając na Harry’ego. Kiedy brunet wreszcie wychodzi z łazienki kładzie się
obok mnie, a ja się do niego przytulam i rozmawiamy o naszych podopiecznych.
- Czy Jessica jest
zainteresowana Noah?
- Tak, a co?
- Wzajemna miłość –
wzdycha. – A co jeśli są dla siebie stworzeni?
- Nic już z tym
niestety nie zrobisz…
---
Nie wiem jak wam, ale
akurat ten rozdział mnie się podoba. :3 Piszcie co o nim myślicie w
komentarzach. :))
Zostałam nominowana do
Liebster Award. Tutaj więcej:
http://harryjoven.blogspot.com/p/liebster-award-1.html
http://harryjoven.blogspot.com/p/liebster-award-2.html
http://harryjoven.blogspot.com/p/liebster-award-2.html
Pozdrawiam xx
Coooo?XD Świetny rozdział, ale jeszcze nie ma opisanych świetnych zawodowców <3 Błagam, niech ci zawodowcy pożyją dłużej, a nie zginą na samym początku :D Jessika jest fajniejsza od Noaha :D Ta dziewczynka z Czwórki... no cóż... musi pogodzić się z tym, że zginie :D Nie wiem czemu się z tego cieszę >.< :D Rozdzaił świetny, zapraszam do mnie na ćwierćwiecze, nowy rozdział! :D
OdpowiedzUsuńJa już się wypowiadałam, więc dodam tylko tyle, że po przeczytaniu tej końcówki po raz drugi wcale nie wydała się lepsza XD
UsuńWeny!
Pozdrawiam,
Ja :3
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńCały czas czytałam zaciekawiona...
A co do Nelly i Chrisa... fajnie, że będą mieli dziecko!
Niech Emily już urodzi. :D
Pozdrawiam i weny. :)
Świetny! Nelly i Chris będą mieli dziecko :D Szkoda mi Jessiki i Noaha :/ Jestem okropnie ciekawa, kto wygra. Tak więc z tej okazji życzę Ci mnóstwo weny (choć chyba Ci jej nie brakuje XD). Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńNo to znowu ktoś cię nominuję - tym razem jestem to ja:) szczegóły w poście na blogu 5sosandcimfanfic.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBethanyM :)