wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział XXXI - Miłość to piękne uczucie

            Budzę się w objęciach swojego męża. Jego loki łaskoczą moją szyję. Śmieję się. Próbuję się wydostać z jego uścisku. Po chwili udaje mnie się to i już siedzę na łóżku. Podnoszę się i kieruję do łazienki, aby obmyć twarz zimną wodą. Następnie ubieram się w duży, biały T-Shirt i szare dresy. Schodzę na dół po schodach do kuchni i zaczynam szykować nam śniadanie. Chwilę później pojawia się w niej Harry w samych dresowych spodniach. Widok nagiej klatki piersiowej chłopaka, sprawia, że czuję motylki w brzuchu. Wygląda pociągająco, ale jednocześnie na niewyspanego. Pociera oczy i idzie w moim kierunku. Obejmuje mnie w tali i całuje po szyi. Przechodzą mnie przyjemne prądy. Kocham jego dotyk. Kładę swoje dłonie na jego i uśmiecham się sama do siebie.
- Dziękuję skarbie – szepcze mi do ucha.
- Nie ma za co – odpowiadam odchylając głowę do tyłu, aby spojrzeć na bruneta. Wtedy nasze usta się łączą w namiętnym pocałunku. – Wyspałeś się?
- Miałem problemy ze snem, ale nie martw się – posyła mi uroczy uśmiech.
- To przeze mnie? – czuję się winna.
- Nie, nie – uspokaja mnie, kręcąc głową, ale ja wiem, że jest inaczej.
            Kiedy śniadanie jest gotowe udajemy się przed telewizor, na którym pojawia się Róg Obfitości. Pokazują raz dziewczynę o czarnych włosach, która jest z Jedynki, chłopaka z Dwójki, który wygląda jeszcze groźniej niż na wywiadzie z Caesarem oraz trybuta z Trójki, który wygląda niewinnie i wydaje się być bezbronnym. Nie pokazywali go wcześniej albo przynajmniej nie znajdował się na ekranie, kiedy ja oglądałam igrzyska. Podejrzewam, że on po prostu nie natknął się na nikogo, kto mógł go zabić lub miał sporo szczęścia uciekając. Ale raczej przez większość czasu na arenie musiał się chować. Myślę, że zwycięzcą będzie albo dziewczyna z Jedynki albo chłopak z Dwójki. Zaraz się okaże, który z nich jest silniejszy.
            Razem z zielonookim dokładnie przyglądamy się trybutom. Chwilę później zaczyna się akcja. Na środek wychodzi czarno włosa i krzyczy:
- No co się boicie? – śmieje się psychicznie. – Ewentualnie możecie zginąć. Co w tym strasznego? – ona zwariowała.
            Na Róg wbiega teraz chłopak z Dwójki, który próbuje trafić mieczem w dziewczynę, ale ta robi unik. Trybut z Trójki tylko im się przygląda z krzaków. Czarno włosa cały czas się śmieje i mówi różne rzeczy do chłopaka, który patrzy na nią jak na chorą psychicznie. Szczerze na igrzyskach można stracić rozum. Może właśnie to się z nią stało. Nawet mi jej żal. W pewnym momencie dziewczyna rzuca się na chłopaka i próbuje wyrwać mu miecz z rąk. Szarpią się tak z pięć minut. Obydwoje ranią się mieczem, chcąc go mieć w swoim posiadaniu. W końcu dziewczynie udaje się go zdobyć. Chłopak leży na ziemi plecami do trybutki, która chwilę później wbija w niego miecz. Wybucha śmiechem.
- No dalej! Chodź kolego! Czas już skończyć tę dziecinadę! – prycha.
            Dziewczyna rozgląda się po krzakach. Chłopak w pewnym momencie chce uciec i przez to trybutka go zauważa. Biegnie prosto w jego stronę, trzymając w ręku ostrze. Uśmiecha się i krzyczy do chłopaka. Na jego twarzy pojawiają się łzy, przez które nie widzi drogi i co chwile się potyka. Dziewczyna jest już bardzo blisko swojego celu. Przewraca chłopaka i śmieje się mu prosto w twarz, a po chwili wbija miecz w jego serce i słychać:
- Panie i panowie oto zwyciężczyni siedemdziesiątych pierwszych igrzysk głodowych! Chloe Murray z Dystryktu Pierwszego!
            Harry wyłącza telewizję, ale nadal patrzy w ekran. Zerkam na niego. Nie cieszę się, że to ona wygrała, ale chłopak z Trójki nie miał szans. Był za słaby. Kładę rękę na ramieniu męża. Wtedy odrywa wzrok od sprzętu i patrzy na moją dłoń.
- Wszystko w porządku? – pytam.
- T-tak – odpowiada.
- Harry?
- Emily nie masz się o co martwić – uśmiecha się słabo i przykłada moją dłoń do swoich ust, delikatnie ją nimi muskając. Po chwili opuszcza salon i zostawia mnie samą na kanapie.
            Przypominam sobie igrzyska loczkowatego.

Widzę arenę, która cała pokryta jest kamieniami i piachem. Słońce oświetla Róg Obfitości, chłopak z mojego dystryktu siedzi pod jedną z kolumn. Po chwili słyszę jego niski głos:

            - No dalej. Nie mamy nic do stracenia. Najwyżej umrzemy.

            Chłopak zaczyna się śmiać jak wariat. Jest mi jego naprawdę żal. Nie wygląda najlepiej. W jego oczach widzę smutek, ból. Na pewno jest mu przykro z powodu śmierci jego przyjaciół. O n musiał ich zabić, jeśli chciał przeżyć. To musiał być dla niego koszmar.

            Może dziewczyna z Jedynki przypomniała Harry’emu o jego igrzyskach? Też mu wtedy trochę odbiło. Było mi go naprawdę żal. Zastanawiałam się czy uda mu się wrócić do siebie po tym wszystkim co przeżył. Z mojej perspektywy wszystko wyglądało okropnie. Widziałam w nim ból. Przeżywał koszmar.

Siedzę w wagonie wtulona w zielonookiego. Czuję się okropnie po igrzyskach. Wspomnienie ciała Tannera i to, że nie pobiegłam pomóc Ellie bardzo mnie boli. Każda śmierć. To było straszne. Igrzyska są okropne. Doprowadzają ludzi do tragicznego stanu.

- Martwię się o ciebie – mówi brunet, a w jego oczach widzę troskę i jednocześnie wielki ból.
- Nie ma o co – odpowiadam.
- Mam nadzieję, że szybko się pozbierasz – po twarzy chłopaka z burzą loków spływa łza. – Wiem jak się czujesz, ale nie chcę, abyś cierpiała tak długo jak ja.

Nie chcę, abyś cierpiała tak długo jak ja.
Nie chcę, abyś cierpiała tak długo jak ja.
Nie chcę, abyś cierpiała tak długo jak ja.

W mojej głowie krąży cały czas to zdanie. „Tak długo jak ja”. Ile on się musiał nacierpieć. Po mojej twarzy spływa łza.
- Harry – mówię cicho, bawiąc się rękami.
            Rozglądam się dookoła siebie. Nikogo nie ma. Podchodzę do pułki i wyjmuję z niej kawę. Gotuję wodę i chwilę później w dwóch kubeczkach pojawia się woda. Ja oczywiście do swojego kubka wlewam dużo mleka. Nie przepadam za gorzką kawą. Kładę napoje na tacy i udaję się do naszego pokoju. Nie łatwo jest mi otworzyć drzwi. Nieźle się z tym męczę, ale brunet po chwili mi pomaga. Patrzy na tacę, przymrużając oczy. Nic do siebie nie mówimy. Kieruję się z napojami na łóżko. Kładę je i po chwili upijam łyk swojej kawy, delikatnie uśmiechając się do męża, który nie do końca rozumie co się dookoła niego dzieje. Zapraszam go gestem, aby zajął miejsce naprzeciwko mnie. Po chwili wykonuje moją prośbę i przygląda mi się.
- Harry ja nie chcę, abyś cierpiał – mówię.
- Skąd pomysł, że tak jest?
- A jakie myśli teraz krążą w twojej głowie?
            Loczkowaty kręci głową. Patrzy jeszcze raz na tacę, na mnie. Teraz to ja nie rozumiem co robi.
- Po prostu ona mnie przypomina. Znaczy… nie do końca. Ale też mi tak odbiło na igrzyskach.
- Tak, wiem, ale proszę nie wspominaj tego. Widzę, że to cię boli – mówię z troską.
- To nie jest łatwe tak o tym zapomnieć. To był najgorszy rok w całym moim życiu – opada na łóżko.
            Odkładam kawę na tacę, którą przesuwam, aby być bliżej męża. Kładę swoją rękę na jego torsie. Na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech, co sprawia, że ja również podnoszę kąciki swoich ust.
- A ten rok? Jaki był?
- Cudowny – łapie mnie za rękę i zaczyna ją gładzić, a po chwili muska ją swoimi ciepłymi ustami.
- To może myśl o nim, a nie o tamtym? – unoszę brew do góry.
- Emily?
- Hm?
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.

            „Jak chodziliśmy razem do szkoły czułem, że jest coś w tobie wyjątkowego. Dlatego cię broniłem. Kiedy wyjechałem czasami myślałem o tobie. Teraz jak cię wylosowali zrobiło mi się ciebie żal. W szkole nie miałaś cudownego życia, a teraz idziesz w miejsce, gdzie możesz zginąć. Od pierwszego dnia już coś do ciebie poczułem. Z dnia na dzień to uczucie rosło. Jesteś bardzo mądra, miła, skromna, śliczna. Przy tobie czuję się jakoś inaczej. Jeśli nic do mnie nie czujesz, ja to zrozumiem. Dla mnie najważniejsze jest to, abyś była szczęśliwa.”

            Wspominam wyznanie uczuć Harry’ego w dzień przed moimi igrzyskami. „Dla mnie najważniejsze jest to, abyś była szczęśliwa.”. Jestem szczęśliwa. Udało mu się.
Miał wtedy rację. W szkole moje życie do cudownych nie należało. Byłam smutna, że nikogo nie mam. Nikt mnie nie wspierał. Później to minęło, ale oczywiście kto lubi samotność? A utrata brata jeszcze bardziej bolała. To był koszmar, a wyśmiewający się ludzie w szkole nie pomagali. To bolało. Igrzyska były czymś odmiennym. Uciekłam wreszcie z miejsca, gdzie nie traktowano mnie poważnie. Harry dał mi poczucie, że komuś na mnie zależy, że nie tylko rodzice się o mnie martwią, ale i on. To było piękne uczucie. Zdaję sobie sprawę, że zamiast mu pomóc to go potwornie raniłam okazując uczucia Tannerowi. On też pięknie w życiu nie miał. Ale spójrzmy na to co się dzieje teraz. Mieszkamy razem, jesteśmy małżeństwem, szczęśliwym małżeństwem, jestem w ciąży i niedługo na świecie pojawi się nasz synek. Będziemy w trójkę. Uśmiecham się pod nosem. W tym domu będzie się wiele działo. Płacz dziecka nocami, zabawy, urodziny. Na pewno też nie jeden raz się będziemy kłócić, ale to nie jest ważne, ponieważ zawsze, mimo jakichkolwiek problemów będziemy razem szczęśliwi. To czego nam tak bardzo brakowało ofiarujemy sobie nawzajem poprzez słowa, nasze czynności. Kochamy siebie i wiem jakie to uczucie jest piękne, kiedy dzieli się nim z odpowiednią osobą.
---
Rozdział krótki i coś mi się wzięło na wspomnienia, ale mam nadzieję, że wam się podobał.
Jesteście zadowoleni, że wygrała dziewczyna z Jedynki? Czy rzeczywiście Harry był do niej podobny?
Na blogu również pojawił się nowy wygląd. Mam nadzieję, że nie przeszkadzają wam ciągłe zmiany. Ja już tak po prostu mam. Nie zmienicie tego.
Pojawiła się również zakładka „tutaj mnie znajdziesz”, więc jeśli ktoś z was chce mnie obserwować na TT lub lubi przeglądać tumblry to zapraszam. :))
Pojawił się drugi rozdział na moim najnowszym blogu. Zapraszam: http://mlodziiwaleczni.blogspot.com/
Dziękuję za wyświetlenia i komentarze pod ostatnim postem. Trochę się polepszyło i mam nadzieję, że to nie będzie jednorazowe.
Ode mnie jak na razie wszystko.
CZYTASZ = SKOMENTUJ

Pozdrawiam! xx

5 komentarzy:

  1. Bardzo piękny rozdział ! :D Cudownie opisujesz miłość Emily i Harry'ego. Oni są tacy słodcy :* Miałam nadzieję, że igrzyska wygra Noah, albo Jessica no ale cóż... Co do szablonu to tamten był ładniejszy, ale ten też nie jest zły :) Czekam na next, weny i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szablon jest ok. Cieszę się, że wygrała dziewczyna z JEDYNKI. Cały czas mylisz dystrykty. Chłopak z Jedynki już dawno zginął, a Ty napisałaś, że przyszedł pod róg. Czarnowłosa to trybutka z Jedynki i ona zwyciężyła. Ale poza tymi błędami rozdział jest świetny! Czekam na następny i idę czytać Młodych i Walecznych, bo przegapiłem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś rozkojarzona jestem... Dzięki już poprawiłam błędy. ;)

      Usuń
  3. Nowy wygląd jest super, ładne zdjęcia. A rozdział... też był super! (ten zakres słownictwa...) To, jak Emily i Harry się kochają jest takie słodkie :') Już pisałam, że wolałabym, żeby wygrała Jessica, Noah albo ta mała, ale Jedynka też może być ;) Ta końcówka i jej "przemyślenia" o miłości, była... e, nie chciałam się powtarzać, ale była słodka ^^ Natchnienia nie mam nawet na komentarze :-;
    Pozdrawiam i miej wenę! c:

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuuuuuuuuper rozdział! Podobał mi się :D
    Emily jest taka kochana. <3 Wspiera Harrego. Zresztą on ją też.
    Nie mogę się doczekać kiedy urodzi się im dziecko.
    Powodzenia i weny. :)

    OdpowiedzUsuń