Budzę się w objęciach swojego męża. Jego loki łaskoczą
moją szyję. Śmieję się. Próbuję się wydostać z jego uścisku. Po chwili udaje
mnie się to i już siedzę na łóżku. Podnoszę się i kieruję do łazienki, aby
obmyć twarz zimną wodą. Następnie ubieram się w duży, biały T-Shirt i szare
dresy. Schodzę na dół po schodach do kuchni i zaczynam szykować nam śniadanie.
Chwilę później pojawia się w niej Harry w samych dresowych spodniach. Widok
nagiej klatki piersiowej chłopaka, sprawia, że czuję motylki w brzuchu. Wygląda
pociągająco, ale jednocześnie na niewyspanego. Pociera oczy i idzie w moim kierunku.
Obejmuje mnie w tali i całuje po szyi. Przechodzą mnie przyjemne prądy. Kocham
jego dotyk. Kładę swoje dłonie na jego i uśmiecham się sama do siebie.
- Dziękuję skarbie –
szepcze mi do ucha.
- Nie ma za co –
odpowiadam odchylając głowę do tyłu, aby spojrzeć na bruneta. Wtedy nasze usta
się łączą w namiętnym pocałunku. – Wyspałeś się?
- Miałem problemy ze
snem, ale nie martw się – posyła mi uroczy uśmiech.
- To przeze mnie? –
czuję się winna.
- Nie, nie – uspokaja
mnie, kręcąc głową, ale ja wiem, że jest inaczej.
Kiedy śniadanie jest gotowe udajemy się przed telewizor,
na którym pojawia się Róg Obfitości. Pokazują raz dziewczynę o czarnych
włosach, która jest z Jedynki, chłopaka z Dwójki, który wygląda jeszcze
groźniej niż na wywiadzie z Caesarem oraz trybuta z Trójki, który wygląda
niewinnie i wydaje się być bezbronnym. Nie pokazywali go wcześniej albo
przynajmniej nie znajdował się na ekranie, kiedy ja oglądałam igrzyska.
Podejrzewam, że on po prostu nie natknął się na nikogo, kto mógł go zabić lub miał
sporo szczęścia uciekając. Ale raczej przez większość czasu na arenie musiał
się chować. Myślę, że zwycięzcą będzie albo dziewczyna z Jedynki albo chłopak z
Dwójki. Zaraz się okaże, który z nich jest silniejszy.
Razem z zielonookim dokładnie przyglądamy się trybutom.
Chwilę później zaczyna się akcja. Na środek wychodzi czarno włosa i krzyczy:
- No co się boicie? –
śmieje się psychicznie. – Ewentualnie możecie zginąć. Co w tym strasznego? –
ona zwariowała.
Na Róg wbiega teraz chłopak z Dwójki, który próbuje
trafić mieczem w dziewczynę, ale ta robi unik. Trybut z Trójki tylko im się
przygląda z krzaków. Czarno włosa cały czas się śmieje i mówi różne rzeczy do
chłopaka, który patrzy na nią jak na chorą psychicznie. Szczerze na igrzyskach
można stracić rozum. Może właśnie to się z nią stało. Nawet mi jej żal. W
pewnym momencie dziewczyna rzuca się na chłopaka i próbuje wyrwać mu miecz z
rąk. Szarpią się tak z pięć minut. Obydwoje ranią się mieczem, chcąc go mieć w
swoim posiadaniu. W końcu dziewczynie udaje się go zdobyć. Chłopak leży na
ziemi plecami do trybutki, która chwilę później wbija w niego miecz. Wybucha
śmiechem.
- No dalej! Chodź
kolego! Czas już skończyć tę dziecinadę! – prycha.
Dziewczyna rozgląda się po krzakach. Chłopak w pewnym
momencie chce uciec i przez to trybutka go zauważa. Biegnie prosto w jego
stronę, trzymając w ręku ostrze. Uśmiecha się i krzyczy do chłopaka. Na jego
twarzy pojawiają się łzy, przez które nie widzi drogi i co chwile się potyka.
Dziewczyna jest już bardzo blisko swojego celu. Przewraca chłopaka i śmieje się
mu prosto w twarz, a po chwili wbija miecz w jego serce i słychać:
- Panie i panowie oto
zwyciężczyni siedemdziesiątych pierwszych igrzysk głodowych! Chloe Murray z
Dystryktu Pierwszego!
Harry wyłącza telewizję, ale nadal patrzy w ekran. Zerkam
na niego. Nie cieszę się, że to ona wygrała, ale chłopak z Trójki nie miał
szans. Był za słaby. Kładę rękę na ramieniu męża. Wtedy odrywa wzrok od sprzętu
i patrzy na moją dłoń.
- Wszystko w porządku?
– pytam.
- T-tak – odpowiada.
- Harry?
- Emily nie masz się o
co martwić – uśmiecha się słabo i przykłada moją dłoń do swoich ust, delikatnie
ją nimi muskając. Po chwili opuszcza salon i zostawia mnie samą na kanapie.
Przypominam sobie igrzyska loczkowatego.
Widzę
arenę, która cała pokryta jest kamieniami i piachem. Słońce oświetla Róg
Obfitości, chłopak z mojego dystryktu siedzi pod jedną z kolumn. Po chwili
słyszę jego niski głos:
- No dalej. Nie mamy nic do
stracenia. Najwyżej umrzemy.
Chłopak zaczyna się śmiać jak
wariat. Jest mi jego naprawdę żal. Nie wygląda najlepiej. W jego oczach widzę
smutek, ból. Na pewno jest mu przykro z powodu śmierci jego przyjaciół. O n
musiał ich zabić, jeśli chciał przeżyć. To musiał być dla niego koszmar.
Może dziewczyna z Jedynki przypomniała Harry’emu o jego
igrzyskach? Też mu wtedy trochę odbiło. Było mi go naprawdę żal. Zastanawiałam
się czy uda mu się wrócić do siebie po tym wszystkim co przeżył. Z mojej
perspektywy wszystko wyglądało okropnie. Widziałam w nim ból. Przeżywał
koszmar.
Siedzę w wagonie wtulona w
zielonookiego. Czuję się okropnie po igrzyskach. Wspomnienie ciała Tannera i
to, że nie pobiegłam pomóc Ellie bardzo mnie boli. Każda śmierć. To było
straszne. Igrzyska są okropne. Doprowadzają ludzi do tragicznego stanu.
-
Martwię się o ciebie – mówi brunet, a w jego oczach widzę troskę i jednocześnie
wielki ból.
-
Nie ma o co – odpowiadam.
-
Mam nadzieję, że szybko się pozbierasz – po twarzy chłopaka z burzą loków
spływa łza. – Wiem jak się czujesz, ale nie chcę, abyś cierpiała tak długo
jak ja.
Nie
chcę, abyś cierpiała tak długo jak ja.
Nie
chcę, abyś cierpiała tak długo jak ja.
Nie
chcę, abyś cierpiała tak długo jak ja.
W
mojej głowie krąży cały czas to zdanie. „Tak
długo jak ja”. Ile on się musiał nacierpieć. Po mojej twarzy spływa łza.
- Harry – mówię cicho,
bawiąc się rękami.
Rozglądam się dookoła siebie. Nikogo nie ma. Podchodzę do
pułki i wyjmuję z niej kawę. Gotuję wodę i chwilę później w dwóch kubeczkach
pojawia się woda. Ja oczywiście do swojego kubka wlewam dużo mleka. Nie
przepadam za gorzką kawą. Kładę napoje na tacy i udaję się do naszego pokoju.
Nie łatwo jest mi otworzyć drzwi. Nieźle się z tym męczę, ale brunet po chwili
mi pomaga. Patrzy na tacę, przymrużając oczy. Nic do siebie nie mówimy. Kieruję
się z napojami na łóżko. Kładę je i po chwili upijam łyk swojej kawy,
delikatnie uśmiechając się do męża, który nie do końca rozumie co się dookoła
niego dzieje. Zapraszam go gestem, aby zajął miejsce naprzeciwko mnie. Po
chwili wykonuje moją prośbę i przygląda mi się.
- Harry ja nie chcę,
abyś cierpiał – mówię.
- Skąd pomysł, że tak
jest?
- A jakie myśli teraz
krążą w twojej głowie?
Loczkowaty kręci głową. Patrzy jeszcze raz na tacę, na
mnie. Teraz to ja nie rozumiem co robi.
- Po prostu ona mnie
przypomina. Znaczy… nie do końca. Ale też mi tak odbiło na igrzyskach.
- Tak, wiem, ale proszę
nie wspominaj tego. Widzę, że to cię boli – mówię z troską.
- To nie jest łatwe tak
o tym zapomnieć. To był najgorszy rok w całym moim życiu – opada na łóżko.
Odkładam kawę na tacę, którą przesuwam, aby być bliżej
męża. Kładę swoją rękę na jego torsie. Na jego twarzy pojawia się delikatny
uśmiech, co sprawia, że ja również podnoszę kąciki swoich ust.
- A ten rok? Jaki był?
- Cudowny – łapie mnie
za rękę i zaczyna ją gładzić, a po chwili muska ją swoimi ciepłymi ustami.
- To może myśl o nim, a
nie o tamtym? – unoszę brew do góry.
- Emily?
- Hm?
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
„Jak chodziliśmy razem do szkoły
czułem, że jest coś w tobie wyjątkowego. Dlatego cię broniłem. Kiedy wyjechałem
czasami myślałem o tobie. Teraz jak cię wylosowali zrobiło mi się ciebie żal. W
szkole nie miałaś cudownego życia, a teraz idziesz w miejsce, gdzie możesz
zginąć. Od pierwszego dnia już coś do ciebie poczułem. Z dnia na dzień to
uczucie rosło. Jesteś bardzo mądra, miła, skromna, śliczna. Przy tobie czuję
się jakoś inaczej. Jeśli nic do mnie nie czujesz, ja to zrozumiem. Dla mnie
najważniejsze jest to, abyś była szczęśliwa.”
Wspominam wyznanie uczuć Harry’ego w dzień przed moimi
igrzyskami. „Dla mnie najważniejsze jest
to, abyś była szczęśliwa.”. Jestem szczęśliwa. Udało mu się.
Miał
wtedy rację. W szkole moje życie do cudownych nie należało. Byłam smutna, że
nikogo nie mam. Nikt mnie nie wspierał. Później to minęło, ale oczywiście kto
lubi samotność? A utrata brata jeszcze bardziej bolała. To był koszmar, a
wyśmiewający się ludzie w szkole nie pomagali. To bolało. Igrzyska były czymś
odmiennym. Uciekłam wreszcie z miejsca, gdzie nie traktowano mnie poważnie.
Harry dał mi poczucie, że komuś na mnie zależy, że nie tylko rodzice się o mnie
martwią, ale i on. To było piękne uczucie. Zdaję sobie sprawę, że zamiast mu
pomóc to go potwornie raniłam okazując uczucia Tannerowi. On też pięknie w
życiu nie miał. Ale spójrzmy na to co się dzieje teraz. Mieszkamy razem,
jesteśmy małżeństwem, szczęśliwym małżeństwem, jestem w ciąży i niedługo
na świecie pojawi się nasz synek. Będziemy w trójkę. Uśmiecham się pod nosem. W
tym domu będzie się wiele działo. Płacz dziecka nocami, zabawy, urodziny. Na
pewno też nie jeden raz się będziemy kłócić, ale to nie jest ważne, ponieważ
zawsze, mimo jakichkolwiek problemów będziemy razem szczęśliwi. To czego nam
tak bardzo brakowało ofiarujemy sobie nawzajem poprzez słowa, nasze czynności.
Kochamy siebie i wiem jakie to uczucie jest piękne, kiedy dzieli się nim z
odpowiednią osobą.
---
Rozdział krótki i coś
mi się wzięło na wspomnienia, ale mam nadzieję, że wam się podobał.
Jesteście zadowoleni,
że wygrała dziewczyna z Jedynki? Czy rzeczywiście Harry był do niej podobny?
Na blogu również
pojawił się nowy wygląd. Mam nadzieję, że nie przeszkadzają wam ciągłe zmiany.
Ja już tak po prostu mam. Nie zmienicie tego.
Pojawiła się również
zakładka „tutaj mnie znajdziesz”, więc jeśli ktoś z was chce mnie obserwować na
TT lub lubi przeglądać tumblry to zapraszam. :))
Pojawił się drugi
rozdział na moim najnowszym blogu. Zapraszam: http://mlodziiwaleczni.blogspot.com/
Dziękuję za wyświetlenia
i komentarze pod ostatnim postem. Trochę się polepszyło i mam nadzieję, że to
nie będzie jednorazowe.
Ode mnie jak na razie wszystko.
CZYTASZ = SKOMENTUJ
Pozdrawiam! xx
Bardzo piękny rozdział ! :D Cudownie opisujesz miłość Emily i Harry'ego. Oni są tacy słodcy :* Miałam nadzieję, że igrzyska wygra Noah, albo Jessica no ale cóż... Co do szablonu to tamten był ładniejszy, ale ten też nie jest zły :) Czekam na next, weny i pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńSzablon jest ok. Cieszę się, że wygrała dziewczyna z JEDYNKI. Cały czas mylisz dystrykty. Chłopak z Jedynki już dawno zginął, a Ty napisałaś, że przyszedł pod róg. Czarnowłosa to trybutka z Jedynki i ona zwyciężyła. Ale poza tymi błędami rozdział jest świetny! Czekam na następny i idę czytać Młodych i Walecznych, bo przegapiłem!
OdpowiedzUsuńCoś rozkojarzona jestem... Dzięki już poprawiłam błędy. ;)
UsuńNowy wygląd jest super, ładne zdjęcia. A rozdział... też był super! (ten zakres słownictwa...) To, jak Emily i Harry się kochają jest takie słodkie :') Już pisałam, że wolałabym, żeby wygrała Jessica, Noah albo ta mała, ale Jedynka też może być ;) Ta końcówka i jej "przemyślenia" o miłości, była... e, nie chciałam się powtarzać, ale była słodka ^^ Natchnienia nie mam nawet na komentarze :-;
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i miej wenę! c:
Suuuuuuuuuper rozdział! Podobał mi się :D
OdpowiedzUsuńEmily jest taka kochana. <3 Wspiera Harrego. Zresztą on ją też.
Nie mogę się doczekać kiedy urodzi się im dziecko.
Powodzenia i weny. :)