sobota, 24 maja 2014

Rozdział XXIII - Dobrze jest pomagać

- Nelly, spokojnie – patrzę na nią z troską. Ta się cała trzęsie. Harry zauważa co się dzieje i podchodzi do nas i łapie mnie za ramiona. Chris tylko nam się przygląda z daleka.
- Jake zginął w wypadku samochodowym dzisiaj rano – wybucha jeszcze większym płaczem, a ja nie jestem w stanie go powstrzymać.
- Co, ale jak? – pytam.
- Jechał do pracy jak zwykle - zaczyna. - Ktoś jadąc rozmawiał przez telefon – szlocha okropnie. Jak mi jej szkoda - i nie zauważył Jake’a i w niego wjechał.
- Skąd to wiesz? – pyta Harry.
- Tak mi powiedzieli kiedy przyjechałam do niego w szpitalu – mówi bardzo niewyraźnie. – Była jeszcze jakaś nadzieja, że przeżyje, ale okazało się, że był w za bardzo złym stanie.
- Nelly tak mi przykro – mówię do niej, przytulając ją. – Chodź usiądziemy – ciągnę ją, a Harry idzie tuż za nami.
            Dziewczyna bardzo długo płacze, a ja ciągle próbuję ją pocieszyć. W między czasie Harry rozmawia z Chrisem. Chłopak przez większą część rozmowy z moim mężem przyglądał się mnie i mojej płaczącej przyjaciółce. Głaszczę ją, próbuję wymyśleć różne rzeczy na pocieszenie, ale wiem jak to jest stracić osobę, którą się kochało. Bardzo trudno jest się po tym pozbierać. Niestety na arenie nie mogłam długo opłakiwać Tannera. Śmierć mamy jeszcze jakoś wytrzymałam. Mam nadzieję, że Nelly będzie równie silna jak ja i szybko się pozbiera.
            Cały dzień spędzam tuląc przyjaciółkę. Wieczorem wreszcie się uspokaja.
- Emily? Jak się czułaś kiedy zginął Tanner?
            Wzdycham.
- To było okropne uczucie. Nie wierzyłam w to co się stało. Próbowałam się oszukiwać, że on nadal żyje. Ale w końcu się otrząsnęłam i się z nim pożegnałam. Bardzo bolało mnie to, że nie mogłam usłyszeć jego pożegnania, że to wszystko tak się skończyło i musiałam być świadkiem jego śmierci – na wspomnienie jego martwego ciała wzdrygam się. – Ale wiesz, aby przeżyć musiałam szybko powrócić do normy. Bardzo się z tym męczyłam jak już zwyciężyłam igrzyska. Wtedy miałam milion różnych myśli. To był najgorszy okres w moim życiu. Mam nadzieję, że z tobą będzie inaczej. Nelly musisz być silna.
- Ale jak nikogo już nie spotkam takiego jak Jake? Jak będę już na zawsze samotna? On był wyjątkowy. Trudno będzie znaleźć kogoś takiego jak on…
- Ja kochałam Tannera, a teraz jestem z Harrym. W czym problem?
- Harry’ego już znałaś. Zresztą sama mi mówiłaś, że długo się zastanawiałaś kogo z nich wolisz.
- To spytaj się go jak się czuł po śmierci Katy, która usiłowała go zabić.
- Też pewnie nie wierzył, że pozna kogoś takiego jak ona…
- Dokładnie – uśmiecham się do dziewczyny i głaszczę ją po policzku.
- Może masz rację… - kręci głową.
            Oferuję, aby dziewczyna została na noc, a ta się zgadza. Zaprowadzam ją do wolnej sypialni i daję jej jakieś swoje ubrania i ręcznik. Dziewczyna idzie do łazienki, a ja do salonu, w którym siedzi Harry z Chrisem. Słyszę, że rozmawiają na temat mojej przyjaciółki.
- Jak sobie radzi? – pyta zielonooki na mój widok.
- Nie jest źle. Powoli wraca do siebie – poprawiam włosy.
- Jesteś wspaniałą przyjaciółką! – mówi. – Cały czas przy niej byłaś i starałaś się ją pocieszyć.
- Ja was podziwiam za to, że nie wyszliście z tego pokoju mimo tego jak ona szlochała. Wtedy nic nie czułam, ale teraz okropnie boli mnie głowa – łapię się za nią.
            Śmieją się ze mnie, a ja opadam na kanapę. Jestem wykończona, a cały dzień siedziałam tylko przy przyjaciółce i ją wspierałam. Serio to jest takie męczące? Chris też już opuszcza salon, udając się do swojej sypialni, a Harry siada przy moich nogach. Zaczyna mnie po nich łaskotać, a ja aż cała podskakuję, po czym sprzedaję mu kopniaka, a ten jęczy z bólu.
- Serio? – unosi brew. – Chcesz znowu dostać karę?
- Spadaj! – ponownie go kopię, a chłopak mnie blokuje i trzyma za nadgarstki. – Puszczaj idioto! – śmieję się.
            Chłopak zbliża swoje usta do moich. Serce mi wali jak szalone. Szarpię się, ale loczkowaty jest za silny. Na szczęście ratuje mnie, wchodząca do salonu Nelly.
- Och przepraszam – peszy się na widok naszej pozycji i spuszcza głowę.
- Nie, Nelly. Możesz zostać – wołam ją.
- Nie, nie, nie – przerywa Harry. – Emily musi dostać swoją karę za kopanie mnie – śmieje się i wtedy dostaje ode mnie w głowę. – Ał!
- Błagam Nelly zostań! – robię proszące oczy, a ta patrzy na nas podejrzliwie.
- Coś się stało? – pyta lekko przejęta.
- Nie – uspokaja ją zielonooki. – My się tylko tak ze sobą droczymy, prawda słoneczko? – uśmiecha się do mnie, a ja wystawiam mu język.
            Nelly zaczyna się śmiać.
- Jesteśmy tacy śmieszni? – pytam.
- Przezabawni! – mówi z ogromnym uśmiechem. – W telewizji to tylko wszyscy widzą jaka to z was słodka parka, że się kochacie itd. Nie ma takich rzeczy jakie tu zauważam.
- Tak to już jest. W mediach widzisz zupełnie co innego niż jest w rzeczywistości – mówi Harry już poważniej.
- A po co tu przyszłaś? – pytam zaciekawiona.
- Em… słyszałam jak krzyczysz. Myślałam, że coś się stało, ale okazało się, że to tylko ty i Harry się wygłupiacie – czerwieni się razem ze mną, a mój mąż wybucha śmiechem.
- Wiesz, że jesteś idiotą? – mówię do niego.
- Już mi to drugi raz dzisiaj mówisz – odpowiada całując mnie w policzek.
- Harry, stop! – próbuję się powstrzymać od śmiechu. Co mnie tak bawi? To, że o mało Nelly nie przyłapała nas na tym?
            W końcu się uspokajamy i resztę wieczoru spędzamy bardzo miło. Kiedy moja przyjaciółka coś mówi, zielonooki bardzo się jej przysłuchuje i przygląda. Czuję taką złość w sobie. Jestem zazdrosna! Po dwudziestej drugiej Nelly udaje się do swojej sypialni, a ja z mężem do swojej. Rozbieramy się do bielizny i chowamy pod kołdrę. Przytulam się do loczkowatego. Nie daje mi spokoju to, że tak się patrzył na moją przyjaciółkę. W końcu nie wytrzymuję i pytam go o to.
- Em… - kręci głową. Joven, bo oszaleję zaraz! – Obiecałem, że nikomu nie powiem.
- Chodzi o Chrisa – robię wielkie oczy. – Czy ty chcesz mi powiedzieć, że Chrisowi podoba się Nelly? – podnoszę się z łóżka, a chłopak kiwa głową. – To się dobrze składa! – uśmiecham się. – Powinniśmy ich ze sobą zeswatać!
- A Nelly coś mówiła na jego temat?
- Wątpię, żeby go w ogóle zauważyła – spuszczam głowę. – Ale jutro koniecznie muszą się poznać i spędzić ze sobą trochę czasu.
            Chłopak się uśmiecha i ciągnie mnie, abym się z powrotem położyła. Wtulam się w niego, a ten całuje mnie w głowę. Chwilę później zasypiam.
            Rano budzę się pełna energii. Szybko podnoszę się z łóżka i próbuję z niego również wyciągnąć swojego męża, który marudzi, że nie chce mu się wstawać. Kiedy w końcu udaje mi się go wyciągnąć idziemy razem do kuchni i zaczynamy robić śniadanie.
            Idę teraz do pokoju Nelly, a Harry do Chrisa. Pukam do drzwi, nie słyszę odpowiedzi. Wchodzę do środka i zastaję w nim śpiącą brunetkę. Podchodzę do niej powoli i siadam na łóżku, trzymając w ręce parę swoich ubrań. Lekko nią szturcham i mówię, że śniadanie już gotowe. Ta podnosi głowę na której nie widzę twarzy, ponieważ jest zasłonięta przez włosy. Śmieję się z niej, a dziewczyna powoli odkrywa swoją twarz, na której pojawia się uśmiech. Daję jej swoje ubrania i mówię, że ma sobie coś wybrać. Dziewczyna informuje mnie, że za chwilę pojawi się w jadalni. Ja przytakuję i wychodzę z jej pokoju. W jadalni zastaję Harry’ego z Chrisem w bardzo dobrym humorze. Patrzę podejrzliwie na zielonookiego, a ten tylko kręci głową. Cokolwiek ma to znaczyć czuję się dziwnie.
            Do jadalni wreszcie wchodzi Nelly ubrana w białą sukienkę z czarnym paskiem. To jest jedna z moich ulubionych. Dziewczyna patrzy z zaskoczeniem na Chrisa po czy do mnie szepcze:
- Kto to?
- To jest Chris – wskazuję na niego. – Chris to jest Nelly – teraz wskazuję na przyjaciółkę.
            Podają sobie ręce i zaczynamy rozmowy. Parka się nieźle ze sobą dogaduje. Śmieją się z różnych rzeczy i okazuje się, że chodzą do tych samych miejsc w Kapitolu. Dziwne, że nigdy się nie poznali. Chociaż obydwoje byli zajęci i nie rozglądali się za nikim innym. Widząc jak dobrze przebiega im rozmowa uśmiechamy się do siebie z Harrym. Kiedy kończymy jeść Chris i Nelly nie przestają rozmawiać, a ja z zielonookim odchodzimy niezauważalnie od stołu. Loczkowaty łapie mnie za rękę i zbliża swoje usta do mojego ucha.
- Chyba się udało – szepcze z uśmiechem.
            Odwracam do niego głowę również z uśmiechem. Pozostawiamy parkę samą w jadalni i udajemy się do naszej sypialni. Siadamy obok siebie na łóżku i rozmawiamy o różnych rzeczach. Powoli tęsknię za domem. Chciałabym odwiedzić znowu tatę. Harry mówi, że dopiero co przyjechaliśmy, ale możemy wracać kiedy tylko będę chciała. Miło, że mnie rozumie. Myślę, że jeszcze tak z parę dni zostaniemy. Chciałabym jeszcze spędzić trochę czasu z Nelly.
            O 13.00 parka zauważa naszą nieobecność. Wchodzą do naszej sypialni i pytają się czemu ich zostawiliśmy.
- Nie chcieliśmy wam przeszkadzać – uśmiecha się do nich Harry.
- Tak dobrze się dogadywaliście – dołączam do loczkowatego.
- Emily? – pyta Nelly.
- Tak?
- Możemy pójść na spacer?
- Oczywiście – podnoszę się z łóżka i chwilę później jesteśmy już na dworze.
- Jak rozmowa z Chrisem? – pytam unosząc brew.
- On jest cudowny! Jesteśmy do siebie bardzo podobni. Lubimy jeździć na motorach, nie przepadamy za igrzyskami i modą w Kapitolu. Bardzo łatwo przeskakujemy z jednego tematu do drugiego. Jedyną osobą z którą tak mi się dobrze rozmawiało był Jake… – spuszcza głowę.
- Ej koniec smutków – macham jej przed twarzą ręką.
- Wiesz… trochę smutno mi się zrobiło, że tak szybko o nim zapomniałam.
- Ale to właśnie był mój plan. Abyś zapomniała o tym całym smutku i poznała kogoś nowego. A wiesz, Chrisowi się podobasz.
- Co? Serio? – pyta robiąc wielkie oczy.
- Zapomniałam, że miałam ci tego nie mówić – uderzam swoją ręką o czoło.
- Nic się nie stało. Nie zdradzę mu, ale szczerze to on chyba też mi się podoba – uśmiecha się nieśmiało.
- Mam nadzieję, że między wami wszystko się poukłada. Obydwoje straciliście swoje połówki, więc…
- Serio? Co się stało z jego dziewczyną?
- Opowiadałam ci przecież o jego zdradzie… - z mojej twarzy znika uśmiech.
- Faktycznie! To jest ten co prawie cię pocałował! Ale ja nie rozumiem jak można zdradzić kogoś tak cudownego… Ale ta dziewczyna była głupia.
- Zgadzam się – a na mojej twarzy znowu pojawia się uśmiech.
- Wiesz. Dzięki ci za wszystko. Za to, że mnie wspierałaś i za tą rozmowę. Od razu czuję się lepiej. No i musiałam się komuś zwierzyć.
- Nie ma za co – przytulam się do dziewczyny. – Zawsze do usług.
            Wracamy do mieszkania. Widzę Harry’ego i Chrisa na kanapie. Słyszę kawałek ich rozmowy.
- Wiesz… - zaczyna mój mąż. – Po tym wszystkim co przeżyłeś i po zdradzie Marthy kupiłem ci nowe mieszkanie. Wiem, że nie jesteś w stanie jej wyrzucić stamtąd.
            Chris robi wielkie oczy.
- Serio? Kupiłeś mi mieszkanie? Chłopaku ty za bardzo o mnie dbasz! – śmieje się.
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem – unosi kąciki swoich ust, a na twarzy pojawiają się jego urocze dołeczki. – Tu masz do niego klucze – podaje mu swoją rękę z nimi.
- Dzięki! Jesteś wspaniały! – przytulają się.
- O wróciłyście – zauważa Harry i odchodzi od przyjaciela, aby się do mnie przytulić.
- Wiecie. Chyba już będę wracać do domu – mówi Nelly.
- Nie. Zostań – mówię jednocześnie z Chrisem.
- Nie. Rodzice nie wiedzą, że tu jestem. Pewnie się martwią – kładzie rękę na szyi.
- W takim razie cię odprowadzę – uśmiecha się Chris do dziewczyny, a ta się czerwieni.
            Żegnamy się z naszymi przyjaciółmi. Niebieskooki informuje nas, że od dzisiaj zamieszka w nowym domu, więc nie mamy się o niego martwić, że nie wraca. I znowu będziemy z Harrym sam na sam. Co my będziemy robić przez ten czas? Tak to się zajmowaliśmy problemami naszych przyjaciół. Możemy gdzieś razem wyjść… Zobaczymy.
---
Czekam na wasze opinie, rady itd. I informuję o tym, że w przyszłym tygodniu wyjeżdżam na wycieczkę, więc nowy rozdział będzie po 30 maju. :))

Pozdrawiam xx

wtorek, 20 maja 2014

Rozdział XXII - Nie sądziłam, że twoje życie jest aż tak ciekawe!

      Biorę tacę z jedzeniem i razem z mężem udaję się do sypialni Chrisa. Nadal śpi. Harry do niego podchodzi i lekko szturcha. Chłopak się budzi, a ja podaję mu tacę ze śniadaniem. Niebieskooki się uśmiecha i dziękuje mi, całując w policzek. Ja tylko odwzajemniam uśmiech, a Harry patrzy z lekką złością, więc łapię go za rękę co trochę go uspokaja. Kiedy Chris kończy jeść śniadanie powiadamiamy go o tym, że powinniśmy pójść do Marthy o wszystkim spokojnie porozmawiać. Chłopak najpierw robi smutną minę, ale po chwili słyszymy jego zgodę. Chris idzie wziąć kąpiel i się przygotować psychicznie do rozmowy, a ja w tym czasie z zielonookim udajemy się do salonu, czekając na przyjaciela. Rozmawiamy chwilę o tym co się wydarzyło. Oby dwoje uważamy, że zachowanie dziewczyny było okropne w stosunku do Chrisa. On jest naprawdę porządnym chłopakiem. Nie rozumiemy jak można było zdradzić kogoś tak dobrego jak on. Rozmowę przerywa nam gotowy Chris. Bierzemy kurtki i wychodzimy na chłodny dwór. W drodze do mieszkania Marthy dodajemy otuchy niebieskookiemu. Bardzo się boi.
            Zatrzymujemy się przed drzwiami do jego mieszkania. Chłopak powoli podnosi rękę i puka. Chwilę później pojawia się nam Martha w prześwitującej bluzce i w szortach. Domyślam się, że nie jest sama. Patrzy na nas dziwnym wzrokiem po czym pyta z oburzeniem:
- Co wy tutaj robicie?!
- Przyszliśmy pogadać o tym co się ostatnio wydarzyło – wyjaśnia spokojnie Harry. Podziwiam go za to. Ja już bym jej dała w twarz!
- Och. W takim razie proszę, ale nie wiem o czym tu gadać – przewraca oczami.
            Powstrzymuję się od komentarza. Nienawidzę jak ktoś tak podchodzi do spraw. Strasznie mnie to denerwuje. Siadamy na kanapie i Harry szturcha Chrisa, aby się odezwał, a wtedy wchodzi umięśniony blondyn.
- Kim oni są i co tutaj robią? – pyta lekko zdenerwowany.
- Spokojnie kolego – zaczyna Harry. – Jesteśmy tutaj tylko porozmawiać. Nic więcej.
- Dobrze, ale mam nadzieję, że szybko to pójdzie.
- Adam mógłbyś nas zostawić samych? – mówi Martha do chłopaka.
- Oczywiście słonko – podchodzi do niej i całuje ją w policzek. Serio? Przy Chrisie, który jest załamany? Patrzę na niego. Spuszcza głowę. No jak tak można?!
- Oj no szybciej już! – irytuję się na parkę.
- Już wychodzę! – mówi Adam.
- Jestem tym uradowana, wiesz?! – odpowiadam.
- Emily uspokój się! – krzyczy na mnie Harry, widząc jak się zachowuję, a w tym samym czasie chłopak Marthy unosi na mnie rękę. – Skrzywdź ją, a tobie również stanie się krzywda – ostrzega go zielonooki grożąc mu palcem.
- Dobrze – przewraca oczami zdrajczyni. – Możemy wrócić do rozmowy?
            Wszystkich wzrok skupia się na Chrisie, który po dłuższej chwili postanawia się odezwać.
- No dobrze – podnosi głowę. - Martha mam do ciebie kilka pytań. – wziął głęboki wdech. – Czemu mi to zrobiłaś? Jaki błąd popełniłem?
- Kiedy cię poznałam myślałam, że jesteś tym jedynym. Myślałam, że cię kocham. Na początku byłam z tobą szczęśliwa, ale w pewnym momencie zaczynało to znikać i już tylko udawałam swoje uczucia do ciebie. Ta magia prysła. Już twoje pocałunki nie dawały mi radości jak również i twój dotyk. Moje uczucia jakimi cię kiedyś obdarowywałam nagle zniknęły. Trudno mi było to tobie powiedzieć, bo widziałam jak mnie kochałeś i się starałeś. No i jeszcze ta ciąża… Serio przykro mi, że to wszystko tak wyszło – spuszcza głowę, a ja kamienieję. W ogóle nie spodziewałam się takiej odpowiedzi.
            Zapada cisza. W końcu przerywa ją Chris.
- Bardzo mi przykro, że nie byłem w stanie dać ci takiego szczęścia jakie dawałaś mi ty. Mam nadzieję, że wszystko ci się dobrze ułoży z Adamem – podnosi lekko kąciki swoich ust, ale ja wiem, że w środku nadal jest załamany.
            Kiedy już nikt nie jest w stanie nic więcej powiedzieć cała nasza trójka wychodzi z mieszkania dziewczyny. Wracamy w ciszy do hotelu. Chris chowa się w sypialni, a ja i Harry zaczynamy rozmowę na temat tego co się wydarzyło u Marthy. Oczywiście to co mówiła nie musiało być szczere. Od początku za nią nie przepadałam, więc trudno będzie mi uwierzyć w cokolwiek ona powie. Harry martwi się o Chrisa. Ja również, ale on chyba bardziej. To oczywiste. Znają się naprawdę dobrze i wiele sobie nawzajem zawdzięczają. Próbuję sprowadzić nasze rozmowy na jakieś weselsze tematy, ale zielonooki cały czas wraca do sprawy z Chrisem. Chwilę później nasz gość wychodzi z pokoju.
- Jak się czujesz? – pyta Harry.
- Dobrze… - kłamie.
- Wiem, że tak nie jest Chris. Mów prawdę – chłopak z burzą loków podnosi brew.
- Boli mnie to, że nie mogłem dać jej tyle szczęścia ile potrzebowała. Myślałem, że razem możemy być szczęśliwi.
            Siada na kanapie obok Harry’ego, a ten go przytula. Słyszę płacz Chrisa. Robi mi się go żal. Czuję, że jak nie wyjdę z tego pokoju to sama zacznę płakać, więc uciekam do naszej sypialni. Powinnam wziąć kąpiel, więc się za nią biorę. Ciepła woda spływa po moim ciele. Zapominam o świecie i czuję się cudownie. Następnie nakładam na siebie czarne spodnie i bluzę, poprawiam włosy. Wychodzę z łazienki i patrzę, że brałam kąpiel przez godzinę. Uwielbiam długo siedzieć pod prysznicem. Wchodzę do salonu, a tam zastaję samego Chrisa.
- Gdzie Harry? – pytam.
- Poszedł coś załatwić. Nie chciał mi powiedzieć co – patrzy się w swoje ręce.
            Podchodzę do niego i głaszczę po plecach. Próbuję go pocieszyć, więc rozmawiamy o różnych rzeczach tylko nie o Marcie. Chyba się udaje, bo na twarzy chłopaka pojawia się uśmiech. Żartujemy sobie i opowiadamy różne historie związane z Harrym. Śmiejemy się z tego, że tak się siebie wstydzi kiedy był mały i z tego, że jest zazdrosny o Tannera, który nie żyje. Chris najpierw nie chce mi w to wierzyć. „Jak można być zazdrosnym o kogoś kogo już wśród nas nie ma?” pyta patrząc mi prosto w oczy z wielkim uśmiechem. Ja wtedy szybko spuszczam głowę. Zdecydowanie nasze twarze były zbyt blisko siebie. Wtedy chłopak łapie mnie za podbródek.
- Harry ma szczęście – mówi. Ja nie jestem w stanie nic powiedzieć, a teraz nasze spojrzenia się spotykają – Jesteś taka nieśmiała – śmieje się, a ja tylko lekko podnoszę kącik swoich ust.
            Chłopak powoli się do mnie zbliża, ja kładę rękę na jego klatce na znak, aby przestał, ale ten się nie słucha. Nasze nosy się spotykają, a ja wtedy wstaję i uciekam do swojej sypialni, w której rzucam się na łóżko. Co mu strzeliło do głowy? Wiem, że jest mu źle po tym jak Martha go zdradziła, ale nie może teraz sobie ze mną robić co chce. Przecież mam męża i w dodatku jest nim jego przyjaciel.
***
            Budzi mnie telefon – to Nelly. Szybko odbieram połączenie i słucham dziewczyny.
- Kobieto czemu ode mnie nie odbierasz?! – pyta lekko zdenerwowana.
- Przepraszam. Miałam parę ważnych spraw…
- Och. Wybacz. Myślałam, że mnie olałaś – nadal w jej głowie słyszę zdenerwowanie.
- Ja taka nie jestem – uśmiecham się.
- Mogłybyśmy się dziś spotkać? Przy moście o 17.00?
            Patrzę na zegarek. Jest już 16.17.
- Em… Myślę, że się wyrobię – odpowiadam drapiąc się za głowę.
- Świetnie! To do zobaczenia! Tam mi opowiesz o wszystkim co spowodowało, że nie odbierałaś ode mnie – śmieje się. – Oczywiście jak będziesz chciała.
- Tak. Do zobaczenia!
            Kompletnie zapomniałam o Nelly. Patrzę na nieodebrane połączenia. Dzwoniła do mnie z 20 razy! Czuję się okropnie z tego powodu. Jak ja mogłam? No, ale tłumaczy mnie obecna sytuacja. Nie miałam czasu na odbieranie żadnych telefonów przez ostatnie godziny. Ale Nelly dotrzymała obietnicy. Zadzwoniła jeszcze tego dnia co podałam jej swój telefon. Muszę się jej jakoś odpłacić. Ta pewnie wariowała. Nie wiedziała co się ze mną dzieje. Mogła pomyśleć, jak to powiedziała, że ją olałam. Bardzo przykro robi mi się z tego powodu.
            Wychodzę z sypialni, a w salonie widzę Harry’ego z Chrisem. Niebieskooki spuszcza wzrok, a ja informuję loczkowatego o moim spotkaniu z Nelly. Chłopak przytakuje i wraca do rozmowy z Chrisem. Chłopak chyba powoli wraca do normy, ale teraz Harry próbuje od niego wyciągnąć czemu spuścił wzrok kiedy pojawiłam się w salonie. Przygryzam wargę. Przecież nie może powiedzieć co usiłował zrobić podczas jego nieobecności. Postanawiam jakoś uratować przyjaciela.
- Ponieważ ograłam go w karty! – palnęłam, a Chris zrobił wielkie oczy.
- Co? Przecież to niemożliwe! Chris jest najlepszy! – śmieje się Harry, patrząc i klepiąc przyjaciela po plecach, a ja odetchnęłam z ulgą – Nie dziwię się, że tak zareagowałeś na jej widok!
- Taak – odpowiada z lekkim zaskoczeniem po czym na mnie patrzy wzrokiem „Dziękuję”.
            Ja się tylko uśmiecham i podchodzę do męża, całując go w policzek na pożegnanie. Biorę kurtkę i czapkę w rękę i chwilę później jestem na dworze. Powoli dochodzę do mostu, a Nelly już się na mnie rzuca. Śmieję się.
- Nie widziałaś mnie tylko jeden dzień!
- Tak, ale bardzo się cieszę, że cię widzę – puszcza mnie. – Wiesz… musimy porozmawiać.
- Dobrze.
- Ale najpierw – kręci palcem przed moim nosem. – Usprawiedliw się mi czemu nie odbierałaś.
- No dobrze już dobrze – przewracam oczami i opowiadam jej o całej sprawie związanej z Chrisem.
            Dziewczyna słysząc to łapie się za głowę i w pełni rozumie czemu nie odbierałam.
- Dobra, dobra wybaczam ci – śmieje się. – Szkoda tego Chrisa.
- No szkoda – spuszczam głowę na dół. – A na dodatek … - czemu jej to mówię? – chciał mnie dziś pocałować.
- Co? – mówi z szokiem.
- Rozmawialiśmy i żartowaliśmy. Było miło. Wreszcie się uśmiechnął i w pewnym momencie patrzeliśmy sobie w oczy – poprawiam włosy, ponieważ wiatr mi je targa. – Wtedy ja spuściłam wzrok, a on złapał mnie za podbródek i powiedział, że Harry ma szczęście itd. Zaczął się do mnie zbliżać. Już spotkaliśmy się nosami, ale w końcu się otrząsnęłam i uciekłam do sypialni.
- Nie sądziłam, że twoje życie jest aż tak ciekawe – śmieje się dziewczyna.
- To nie jest śmieszne! – dźgam ją w brzuch, a ta się zgina. – A teraz powiedz mi o czym chciałaś ze mną porozmawiać?
            Nelly na chwilę marszczy czoło, ale sobie przypomina sprawę i zaczyna mi opowiadać o tym, że jej chłopak za parę dni ma urodziny, a ona kompletnie nie wie co mu na nie przygotować. Myśli o jakiejś imprezie niespodziance, ale nie stać jej na jakąś cudowną i taką, której chłopak nigdy nie zapomni.
- Ej! Dobrze trafiłaś! Mogę ci pomóc – uśmiecham się. – Tylko powiedz jak ta impreza ma wyglądać i wszystko z Harrym załatwię.
- Serio? – dziewczyna nie wierzy w to co słyszy i się na mnie rzuca. – Dziękuję, dziękuję. Jesteś cudowna! – dopowiada ze łzami.
            Uśmiecham się i po chwili dziewczyna wszystko mi wyjaśnia co chce przygotować dla swojego chłopaka. Impreza jak na razie zapowiada się ciekawie. Zaprosimy jego wszystkich znajomych, ulubiony zespół i załatwimy wiele cudownych atrakcji. Chłopak nigdy tego dnia nie zapomni! Później schodzimy już na mniej ciekawe tematy. O dwudziestej żegnamy się ze sobą i udajemy do swoich mieszkań.
            Wchodzę do salonu. Widzę Harry’ego. Idę w jego stronę, a po chwili siadam obok niego, a on mnie obejmuje. Uwielbiam jego dotyk!
- I jak było? – pyta wystawiając swoje piękne, białe ząbki.
- Dobrze – uśmiecham się. – Organizujemy imprezę urodzinową dla jej chłopaka.
            Brunet unosi brew.
- Co? Tak bez mojej zgody? – robi poważny wyraz twarzy.
- Tak. Coś panu nie pasuje?
- Skąd! – macha ręką.
- Harry?
- Tak?
- Gdzie byłeś, kiedy zostawiłeś mnie i Chrisa samych? – pytam patrząc mu w oczy.
- Kupowałem mu mieszkanie – wyjaśnia, poprawiając mi włosy.
- Serio? – pytam zaskoczona. – Teraz tam jest?
- Nie. On już śpi, a ja czekałem na ciebie – uśmiecha się.
- Ale czemu kupiłeś mu mieszkanie? To w którym jest teraz Martha należy do niego, prawda?
- Tak należy do niego, ale wątpię, aby się zgodził wyrzucić z niego Marthę. On za bardzo ją kocha – wzdycha. – Dlatego kupiłem mu nowe. Tak też mu się odpłacam za wszystko co dla mnie zrobił.
***
            Leżę w łóżku obok zielonookiego. Wędruję palcami po jego tatuażu „Stay Strong”. Po chwili chłopak patrzy na mnie unosząc brwi do góry i zaczyna mnie całować po szyi. Przechodzą mnie dreszcze, ale mówię:
- Nie Harry. Nie mam humoru.
- Co się stało? – robi smutną minę.
- Nic…
- Jak już nic do mnie nie czujesz jak Martha do Chrisa to mi lepiej to powiedz, bo jak przyłapię kiedyś ciebie z innym w łóżku to on tego nie przeżyje – wybucham śmiechem.
- Spokojnie! Nigdy nie przestanę cię kochać! – odpowiadam z uśmiechem na twarzy.
- W takim razie w czym problem? – uśmiecha się i wraca do całowania mnie po szyi, a ja tym razem mu nie przerywam.
            Delikatnie przejeżdża ręką po moim policzku, a następnie nasze usta się spotykają. Nasze języki toczą ze sobą walkę. Po chwili chłopak przenosi swoje całusy za uszami, a następne na szyję. Czy on musi mnie tak całować, że tracę nad sobą kontrolę? Powoli zdejmujemy z siebie ubrania. Oddycham głośniej, a serce bije mi dwa razy szybciej. Harry musisz robić to tak dobrze i sprawiać, że czuję się wspaniale? Śmieję się.
- Robię coś nie tak? – podnosi głowę i się na mnie patrzy.
- Nie!
- To czemu się ze mnie śmiejesz? – patrzy na mnie robiąc chytry uśmieszek, po chwili czuję nagły ból i dowiaduję się co on oznaczał.
- Ał! Joven to bolało!
- To było za karę – śmieje się i dalej wykonuje swoją pracę.
***
            Jestem wtulona w Harry’ego. Chłopak też już nie śpi. Uśmiechamy się na swój widok i powoli podnosimy z łóżka. Oczywiście zielonooki nie daje mi w spokoju się ubrać i co chwile mnie gilgocze. Kiedy w końcu jesteśmy już ubrani udajemy się do kuchni i robimy śniadanie. Harry idzie do sypialni Chrisa i go woła. Chwilę później razem siedzimy przy stole w jadalni i nagle słyszę pukanie do drzwi. Idę sprawdzić kto to. Ku mojemu zaskoczeniu jest to Nelly. Wygląda bardzo źle. Jest cała we łzach.
- Co się stało? – pytam i wciągam ją do środka.
- Jake, mój chłopak. On… - ledwo mówi.
---
Jak wam się podobało? Jakieś błędy? Zapraszam do komentowania :))
Łatwo zauważyć nowy wygląd. Co o nim sądzicie?

Pozdrawiam xx

sobota, 17 maja 2014

Rozdział XXI - Powrót uśmiechu

          Budzę się wcześnie. Mrużę oczy. Na dworze dopiero pojawia się słońce. Obok mnie leży Harry. Dobrze. Bałam się, że się obraził i poszedł spać do innej sypialni. Mamy ich tu ze trzy. Podnoszę się z łóżka, drapiąc się po głowie. Podchodzę do okna i przyglądam się stolicy. Wygląda ślicznie. Lekko wystające słońce pięknie komponuje z wielkimi budynkami. Dziwnie się czuję. Idę do łazienki, obmywam twarz i ubieram jasną bluzkę, szarą bluzę i czarne spodnie. Mam ochotę na spacer po mieście, więc narzucam na siebie czarny płaszcz, nakładam czarną czapkę i wychodzę. Na ulicy nie ma za wielu ludzi. To dobrze. Nie chcę się przepychać przez tłum jak to musiałam ostatnio robić. Zatrzymuję się na moście na którym wczoraj się kłóciłam z Harrym. Podchodzę do barierki i wpatruję się w wodę. Co się z nami stało? Po mojej twarzy spływają łzy. Nie obchodzi mnie to, że inni mogą to zauważyć. Chcę się wypłakać. Jestem smutna. Wtedy zaczepia mnie jakaś dziewczyna. Ma ciemne włosy i błękitne oczy.
- Coś się stało? – pyta, kładąc swoją rękę na moim ramieniu.
- Nie… - ocieram łzy.
- Ty jesteś Emily Ature? – pyta dziewczyna, robiąc wielkie oczy.
- Tak – podnoszę lekko kącik ust.
- Jeju. Nie sądziłam, że cię kiedyś poznam – mówi. – Jestem Nelly.
- Miło mi – podaję jej rękę, a na twarzy dziewczyny pojawia się uśmiech.
- Gdzie masz męża?
- Jeszcze śpi…
- Na pewno wszystko w porządku? – pyta dziewczyna.
- Em… wczoraj się pokłóciliśmy – przełamuję się i poprawiam sobie włosy.
- Przykro mi – odpowiada dziewczyna z zatroskanym wzrokiem. – Chodź na spacer. Porozmawiamy, może zapomnisz o problemie – uśmiecha się lekko.
            W drodze do parku opowiadam Nelly o Ellie i wczorajszym wieczorze. Dziewczyna mnie spokojnie wysłuchuje po czym próbuje pocieszyć. Naprawdę cieszę się, że ją poznałam. Jest bardzo miła. Nawet przypomina mi Ellie. Może to ona ma mi ją zastąpić? Teraz chcę ją lepiej poznać, więc zadaję jej różne pytania. Dowiaduję się, że mieszka sama z mamą i młodszym bratem. Tato zmarł w wypadku. Ma chłopaka i uwielbia mnie. Śmieję się z tego. Uważa, że jestem cudowna i wzorem do naśladowania. Z której strony? Popełniłam przecież tyle błędów. Źle traktowałam Tannera, nie pomogłam Ellie, teraz zaniedbałam Harry’ego. Jaki tu daję przykład? Zwierzam się ze wszystkiego Nelly. Jest bardzo miła. Mówi mi, że każdy popełnia błędy i nie powinnam się tym tak przejmować. Tym bardziej, że jestem w ciąży. Dziewczyna życzy mi, abym się pogodziła z Harrym. Uważa, że jesteśmy uroczą parą i do siebie pasujemy. Dał mi wiele szczęścia. Nie chciałabym go stracić. Mam nadzieję, że niedługo wszystko wróci do normy. Kiedy dowiaduję się, że jest już trzynasta postanawiam wracać do domu. Harry na pewno się o mnie martwi. Tak przynajmniej myślę… Wymieniamy się z Nelly swoimi telefonami i adresami, aby utrzymywać kontakt. Kiedy się przytulamy na pożegnanie dziewczyna nie chce mnie puścić.
- Nelly zobaczymy się jutro. Obiecuję – śmieję się, ale dziewczyna nie puszcza. – Zaraz spadniemy! – krzyczę, ponieważ dziewczyna strasznie na mnie napiera. Chwilę później faktycznie opadamy na ziemię. Jesteśmy całe we śniegu, ale się śmiejemy. – Dzięki! Przez ciebie jestem cała w śniegu! – marudzę jej.
- To ci nie zaszkodzi – uśmiecha się po czym bierze w rękę śnieg, robi z niego kulkę i rzuca nią we mnie.
- O ty! – krzyczę na nią i również zaczyna robić śnieżkę.
            Bawimy się tak z piętnaście minut. Ludzie się na nas patrzą jakbyśmy były nienormalne. To, że mamy po osiemnaście lat nie znaczy, że nie możemy się zachowywać jak małe dzieci. Wiek to tylko liczba. Dojrzałość wybieramy sami. Po pewnym czasie mówię dziewczynie, że naprawdę muszę już iść. Ta robi smutną minę, ale pozwala mi odejść. Mówi, że jeszcze do mnie dzisiaj zadzwoni. Trzymam ją za słowo.
Powoli idę w stronę hotelu. Kiedy znajduję się przy moście spotykam Chrisa. Uśmiecham się do niego, a ten się mnie pyta:
- Emily. Lepiej już?
- Tak – uśmiecham się.
- To dobrze – odwzajemnia uśmiech. – Gdzie zgubiłaś Harry’ego?
- Został w domu. Poszłam na krótki spacer – wyjaśniam.
- A możesz jeszcze przedłużyć ten krótki spacer? – śmieje się.
- Em… chyba tak – odpowiadam niepewnie.
            Stoimy przy barierce. Chris opowiada mi o Ellie. Przyjaźnili się. Spędzali ze sobą bardzo dużo czasu. Wspierali siebie nawzajem. Mówi mi, że każdy chłopak chciał z nią być. Była wyjątkowa, ale nigdy nie odważył się jej wyznać swoich uczuć. Żałuje tego. Może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej. Jestem zaskoczona tym co mówi. A co z Marthą? Pytam go o to. Ten zaczął mi opowiadać wszystko od początku. Jak ją poznał itd. Z jego historii Martha wydaje się nawet miła, ale nie sądzę, abym nabrała do niej zaufania. Chłopak mi mówi, że ją bardzo kocha, ale nie czuje się przy niej tak samo jak czuł się przy Ellie.
- To dlaczego uciekłeś sam?
- Dzień przed swoją ucieczką pytałem się jej czy chce uciec ze mną, ale się nie zgodziła. Nie była w stanie zostawić rodziny.
- No tak. Cała Ellie – wzdycham, patrząc w rzekę.
            Wtedy Chris mnie obejmuje. Dziwnie się czuję, ale nie odpycham go. Przy barierce jest trochę zimno. Wiatr mocno wieje. Włosy zasłaniają mi twarz. Poprawiam je sobie i odwracam głowę w kierunku przyjaciela mojego męża. Patrzymy sobie prosto w oczy. Czuję w sobie coś dziwnego, ale nie mogę się nad tym długo zastanawiać, ponieważ tracimy kontakt wzrokowy przez Harry’ego. Jest bardzo zły na nasz widok.
- Co wy tutaj robicie?! – pyta z pretensjami, zaciskając pięści.
- Harry spokojnie – mówi Chris, podchodząc do przyjaciela. – Spotkałem Emily jak wracała ze spaceru. Chciałem tylko pogadać.
            Harry podejrzanie na nas patrzy, ale chyba ufa Chrisowi. Kamień spadł mi z serca. Nie chciałabym, aby Chris miał przeze mnie kłopoty. Chociaż to nie moja wina. Ja już wracałam do domu. To on mnie zaczepił, ale mniejsza z tym. Harry ciągnie mnie za rękę, nie pozwalając się nawet pożegnać. Widzę, że jest zły. Opowiadam mu o tym co wydarzyło się rano, że płakałam i poznałam Nelly, a jak wracałam to jeszcze trafiłam na Chrisa i zaczęliśmy rozmawiać o Ellie. Chłopak troszeczkę się uspokaja.
- Ale nic więcej się nie wydarzyło? Tylko rozmawialiście? – pyta z przejęciem.
- Tak – uśmiecham się. – Nadal jesteś o mnie zazdrosny?
- Zawsze będę. Nie ważne jak bardzo się pokłócimy. Wiesz… wczoraj się okropnie czułem po tym co się między nami wydarzyło. To zamiast nas zbliżyć, raczej nas od siebie oddaliło.
            Patrzę na niego ze współczuciem. Podchodzę do niego i łapię za głowę. Patrzymy sobie w oczy. On ma takie śliczne zielone oczy. Nie odrywając od nich wzroku całuję go w usta. Ten odwzajemnia pocałunek. To jest dobre po naszej kłótni. Po tym od razu się lepiej czuję i się uśmiecham do chłopaka. Brunet proponuje mi spacer po parku, w którym byłam z Nelly. Mówię mu o czym rozmawiałyśmy i jak bardzo poprawiła mi humor. Myślę, że to właśnie ona jest tą przyjaciółką, której potrzebuję. Harry cieszy się, że wreszcie poprawił mi się humor. Przeprasza za to, że nie był nic w stanie zrobić. Wiedział, że jest mi źle z powodu braku kogoś takiego jak Ellie, więc powiedział, że jak pozna Nelly to się do niej przytuli i podziękuje. Może nawet da kwiaty, na co reaguję z zazdrością, a Harry się ze mnie śmieje.
            Wieczorem zatrzymuje nas pewna rodzina, która zaprasza na kolację w restauracji, której są właścicielami. Zgadzamy się. Są bardzo mili i uważają mnie i Harry’ego za cudowne osoby. To miłe. Ich dzieci są naszymi fanami. Nadal tego nie rozumiem, ale powoli się tym godzę. Rozmawiamy z rodziną na temat igrzysk, tournee, co czuliśmy. Okazuje się, że mają rodzinę w jedenastym dystrykcie. Szkoda, że są rozdzieleni. I jeszcze oni żyją w luksusach, a tamci w biedzie. Bardzo żałują, że nie mogą jakoś im pomóc. Jeszcze gorsze jest to, że rodzina nie chce ich znać. Przecież to nie ich wina, że to wszystko tak się potoczyło. Mogliby być trochę wyrozumiali. Kapitol rozdzielił wiele rodzin. To jest przykre…
 Jakoś po dwudziestej drugiej wracamy z Harrym do hotelu. Jestem wykończona, ale wreszcie dogaduję się z mężem. Wróciliśmy do starych relacji. Znowu sobie żartujemy, uśmiechamy się do siebie i dowiaduję się jak bardzo Harry się dzisiaj rano o mnie martwił. „Obudziłem się i nie widziałam ciebie w łóżku. Pomyślałem, że może jesteś w salonie. Tam też ciebie nie było. Przeszukałem cały dom. Zacząłem się martwić. Wtedy portier powiedział mi, że widział jak wychodzisz, więc wyszedłem ciebie szukać. Chciałem cię za wszystko przeprosić. Już wczoraj wieczorem, jak poszłaś spać, miałem wyrzuty sumienia” mówi. Na tą wiadomość bardzo mocno się do niego przytulam. Jest taki kochany. Nie puszczam go. Po mojej twarzy spływają mi łzy. Chłopak łapie mnie za głowę i pociera kciukiem po policzku.
- Nie płacz głupku – uśmiecha się.
- Kocham cię wiesz? – mówię mu.
- Wiem doskonale, ale ja kocham ciebie mocniej – uśmiecha się łobuzersko.
- Tak? – podnoszę brew.
            Chłopak zaczyna mnie łaskotać, a ja nie mogę powstrzymać się od śmiechu. Mówię mu, aby przestał, ale ten się mnie nie słucha. Wtedy ja dźgam go w brzuch no co chłopak podskakuje. Śmieję się z niego, a temu się to nie podoba.
- Co cię tak śmieszy? Zaraz dostaniesz karę za swoje karygodne zachowanie – zrobił poważną minę.
- Tak? A niby jaką? – patrzę mu prosto w oczy również robiąc poważny wyraz twarzy.
            Chłopak się delikatnie uśmiecha po czym przywiera swoje usta do moich. Nie odrywam swoich, ponieważ bardzo mi się to podoba. Dawno ze swoim mężem nie spędzałam tak miło wieczoru. Brunet powoli przejeżdża swoją ręką po moim ramieniu.
- To jest kara? Hmm… powinnam być częściej dla ciebie wredna – uśmiecham się, mój mąż również, ale nie przestaje całować.
            Wkłada rękę pod moją bluzkę. Dostaję dreszczy, czuję się cudownie, ale niestety wszystko psuje pukanie do drzwi. Kto to może być? Harry szybko wyjmuje rękę spod mojej bluzki i idzie w stronę drzwi. Ja zmieniam swoją pozycję leżącą na siedzącą i przyglądam się mężowi. Jest już prawie północ. Kto to może być? Ku mojemu zaskoczeniu w drzwiach pojawia się Chris. Jest zdołowany. Coś się stało. Harry zaprasza przyjaciela do środka, a ten siada obok mnie na kanapie. Odgarniam mu włosy, a mój mąż kuca naprzeciwko naszemu gościowi.
- Co się stało? – pyta zielonooki.
- Martha… - ledwo mówi.
Na jego twarzy pojawiają się łzy. Automatycznie ruszam po chusteczki.
- Martha… mnie zdradziła…
- Co? Ale jak to możliwe?! – pyta Harry z zaskoczeniem.
Mnie to jakoś nie szokuje. Nie lubiłam jej. Wszystkiego można się było po niej spodziewać.
- Kiedy wróciłem do domu wołałem ją, ale nikt mi nie odpowiadał, więc postanowiłem sprawdzić gdzie jest. Otworzyłem drzwi do naszej sypialni i tam zastałem ją nago z jakimś mężczyzną. Zamurowało mnie. Kiedy się otrząsnąłem zacząłem krzyczeć. Martha mnie uspokajała. Mówiła, że jest jej bardzo przykro. Tamten mężczyzna nam się cały czas przyglądał. Wtedy się na niego rzuciłem. Byłem wściekły. Zaczął krwawić z nosa. Jak to zrobiłem od razu wiedziałem, że popełniłem błąd. Martha mnie wtedy od niego oderwała i powiedziała, że mam sobie iść i nigdy nie wracać. Twierdzi, że ostatnio ją zaniedbywałem. Cały czas okazywałem jej miłość. Starałem się, aby było jak najlepiej. Nie wiem co bym musiał dla niej zrobić, aby było jej dobrze. Fakt nie robiliśmy tego już długo, ale tylko dlatego, bo ona tego nie chciała. Najwidoczniej nie chciała kochać się ze mną. Co zrobiłem nie tak? Czemu mnie nie kocha?
            To co słyszę z ust Chrisa bardzo mnie zaskakuje. Jak można kogoś aż tak skrzywdzić. Już lepiej by było jakby mu powiedziała, a nie jak on poznał prawdę przez przypadek, bo panienka z Kapitolu była nieostrożna. A może ona sobie to zaplanowała. Ale czemu miałaby go tak skrzywdzić? Jestem zła. Bardzo zła. Chciałabym teraz do niej pójść i ją uderzyć, ale jest środek nocy! Chris nie może powstrzymać łez. Mówię Harry’emu, aby zaprowadził niebieskookiego do jednej z wolnych sypialni. Ja idę mu przygotować zieloną herbatę na uspokojenie. Chłopak musi wrócić do siebie. A jutro pogadam z tą lalunią.
            Wchodzę do sypialni. Harry cały czas siedzi przy swoim przyjacielu. Podchodzę do nich i podaję Chrisowi jego herbatę. Ten mi dziękuje. Uśmiecha się do mnie jak najlepiej potrafi, ale teraz średnio mu to wychodzi. Ocieram jego łzy i mówię mu, że wszystko będzie dobrze. Spoglądam na Harry’ego. Tak. Jest zazdrosny.
- Harry – szepczę do niego, aby się uspokoił. Ten rozumie o co mi chodzi i przestaje się patrzeć na nas ze złością.
            Całą noc spędzamy z Chrisem. Wszyscy zasnęliśmy w jego tymczasowej sypialni. Budzę się jako pierwsza. Bardzo mi żal przyjaciela mojego męża. Wtedy postanawiam ruszyć do jego domu. Wiem, że to szaleństwo iść tam sama, ale czuję, że muszę to zrobić. Podnoszę się z łóżka, ocieram oczy, nakładam płaszcz, czapkę i wychodzę na zimny dwór. Powoli udaję się w stronę domu Chrisa i Marthy. Kiedy tam dochodzę nie muszę dzwonić na domofon, ponieważ drzwi są otwarte. Wchodzę na klatkę i kiedy dochodzę do odpowiedniego mieszkania pukam do drzwi. Nikt nie otwiera. Pukam jeszcze raz. Ujawnia mi się różowo włosa. Na jej widok chce mi się wymiotować. Wchodzę do środka mimo, że dziewczyna mnie nie zaprosiła. Zaczynam na nią krzyczeć.
- Czemu zrobiłaś to Chrisowi?! On jest dobrym człowiekiem!
- Okazuje się, że go nie kochałam! – krzyczy na mnie dziewczyna z uśmieszkiem.
- Nie mogłaś mu tego powiedzieć?! Wiesz w jakim on wczoraj był stanie?!
- Co cię tak przejmuje Chris? – unosi brew.
- Jest najlepszym przyjacielem mojego męża – szybko się tłumaczę, choć sama nie wiem czemu tak zareagowałam na to co się wczoraj wydarzyło.
- Wtedy z nim byś przyszła. Tak myślę… - kręci dziewczyna.
- Oni jeszcze śpią. Nie śmiałam ich obudzić… Ale ty powinnaś się wstydzić za to co zrobiłaś! Jak mogłaś?! Masz w ogóle jakieś wyrzuty sumienia?!
- Jakoś mi to nie przeszkadza. Wreszcie mogę być z tym z kim chcę.
            Kiedy dziewczyna mi to mówi strasznie się denerwuję. Chcę się na nią rzucić, ale się powstrzymuję na widok mężczyzny, który jej towarzyszy. To blondyn o błękitnych oczach. Jest wysoki, umięśniony. Stoi teraz za Marthą w samej bieliźnie.
- Kto to jest? – pyta.
- Nikt ważny. Właśnie wychodziła, prawda?
- Em.. tak. Cześć – odpowiadam i patrzę na Marthę groźnym wzrokiem. – Jeszcze za to zapłacisz – szepczę.
***
            Kiedy wchodzę do naszego mieszkania zastaję Harry’ego w kuchni. Robi śniadanie. Tłumaczę mu gdzie byłam, że Martha jest teraz z tym chłopakiem z którym zdradziła Chrisa itd. Harry jest na mnie trochę zły, że aż tak się angażuję w problemy jego przyjaciela. Fakt. Nie znam go zbyt długo, ale bardzo go polubiłam. Jest bardzo miły i dobrze się z nim dogaduję. Nie jestem w stanie zrozumieć jak można kogoś takiego zdradzić. Harry jest trochę zazdrosny, wtedy całuję go w policzek, mówiąc mu, że to jego kocham najbardziej na świecie. Chris jest tylko… no chyba już mogę go nazwać przyjacielem. Umawiam się z mężem, że jeszcze dzisiaj odwiedzimy Marthę, aby poważnie porozmawiać na temat jej nieodpowiedzialnego zachowania. Cieszę się. Może to jej przemówi do rozsądku. Nawet jeśli już nie wróci do Chrisa to myślę, że dzięki temu i tak poczuje się lepiej. Muszą sobie wszystko spokojnie wytłumaczyć. Tylko nie wiem jak ja wytrzymam siedząc niedaleko niej. Przecież od razu będę się chciała na nią rzucić.
-------------------------------
I oto kolejny rozdział! :D Jak wam się podobał? Jakieś błędy? Piszcie śmiało komentarze! To bardzo motywuje ;)

Pozdrawiam xx