Wstaję wcześnie. Harry jeszcze śpi, a ja postanawiam się podnieść. Idę
powoli do łazienki. Obmywam twarz i ubieram biały sweter i czarne spodnie. Czeszę
się i wychodzę zrobić śniadanie. Cichutko schodzę po schodach, patrząc na
wiszące zdjęcia na ścianach. Uśmiecham się na ich widok. Musimy mieć ich
więcej. Dochodzę do kuchni. Zaczynam robić kanapki, kiedy śniadanie już mam
gotowe, schodzi Harry w samej bieliźnie.
- Może byś się tak ubrał? – śmieję się.
- Nie – ziewa.
- Co jest? Nie wyspałeś się?
- Późno poszedłem spać…
Podejrzanie na niego
patrzę i podaję mu śniadanie. Ten dziękuje i zaczyna jeść. Ja nerwowo pukam w
kubek.
- Co jest? – pyta Harry.
- Nie wiem – odpowiadam.
- Denerwujesz się czymś?
- Chyba nie…
- Może pójdziemy na spacer? Pogadamy, odprężysz się – proponuje chłopak.
- Zgoda – mówię.
Może przyda mi się
spacer. Wtedy jakoś powinnam zapomnieć o całym tournee i o ludziach, których
poznałam…
Kiedy zielonooki kończy
jeść śniadanie, ubieramy się ciepło i
wychodzimy. Nie ma jeszcze za wielu ludzi. Większość śpi. Przechodzimy przez
dziurę w ogrodzeniu i jesteśmy już w lesie. Wszystko jest pokryte śniegiem.
Wygląda to prześlicznie. Chodzimy między drzewami, rozmawiając o Kapitolu.
Chciałabym tam kiedyś pojechać tak dla siebie, a nie z powodu igrzysk. Harry
proponuje mi tam wyjazd w przyszłym tygodniu. Szczerze moglibyśmy tam pojechać,
więc się zgadzam. Powiedział, że pokaże mi tam parę ciekawych miejsc i
przedstawi mnie swojemu przyjacielowi. Ponoć ma na imię Chris. Poznali się
zaraz po wygranej Harry’ego. Niestety właśnie jak go poznał zaczął brać
narkotyki, palić i o siebie nie dbać… Ale ponoć jak wyjechał od niego to tamten
się zmienił. Znalazł pracę, żonę i jest teraz szczęśliwy… Z opowiadań wydaje
się naprawdę sympatyczny. Nauczył go jeździć na motorze i pewnie jakby go nie
poznał nie przestałby się ciąć… Dochodzimy do jeziora. Podchodzę do tafli lodu,
a Harry idzie zaraz za mną. W pewnym momencie łapie mnie w tali i łaskocze
nosem po uchu. Śmieję się i łapię go za głowę.
- Cieszę się, że ciebie mam – mówi.
- Ja też – odpowiadam.
Siedzimy jeszcze tak
długo wpatrując się w krajobraz. Jestem ciekawa jak będzie wyglądał nasz czas
spędzony w Kapitolu. Nagle dostaję śnieżką w twarz.
- Harry! Jak mogłeś?! – krzyczę na niego i sama sięgam po śnieg, aby
zrobić kulkę, którą rzucę w bruneta.
Robimy sobie małą bitwę
na śnieżki. Jesteśmy cali we śniegu, ale nie przeszkadza nam to. W pewnym
momencie opadamy z sił i padamy na ziemię. Teraz patrzymy w niebo. Widzę, że
spadają z niego małe płatki śniegu. Przyglądamy się chmurom i mówimy sobie co
widzimy. Jednak długo się tak nie bawimy, bo z nieba zaczął padać gruby śnieg i
szybko podnosimy się z ziemi. Idziemy w stronę rynku. Tam spotykamy rodziców
Tannera, do których później idziemy na herbatkę. Od czasu kiedy dajemy im część
swoich pieniędzy wyglądają dużo lepiej. Noszą lepszej jakości ubrania i
odnowili sobie dom. Już nie jest tak zniszczony. Od razu można się w nim lepiej
poczuć. Ściany w pokojach są jaśniejsze i wyrzucili parę mebli, dzięki czemu
jest więcej miejsca. Pani Bel robi nam herbatę i pyta jakie teraz mamy plany.
Mówimy o tym, że chcemy jechać do Kapitolu. Kobieta mówi nam, że kiedyś tam była,
ale jakoś jej się nie podobało. Uważa, że mieszkańcy tego miasta nie są zbyt
mili. Oczywiście ma rację. Ja też jakoś nie przepadam za ludźmi stamtąd.
Chociaż Mick jest miły. Harry mówi, że Celine, jego stylistka, jest również
bardzo sympatyczną osobą. No i jeszcze opowiada o swoim przyjacielu, Chrisie. Pani
Bel pyta mnie też o samopoczucie. Nie jest źle. Już tyle rzeczy się wydarzyło w
moim życiu. Mam nadzieję, że nareszcie będę miała spokój i będę mogła spędzać
miło czas z ludźmi, których kocham i nic się im nie stanie. Chociaż jak może
być spokojnie z Harrym? I jeszcze ta ciąża i za parę miesięcy będą dożynki,
będę mentorką… Chyba nie mam co liczyć na spokój.
Popołudniu wychodzimy z
domu państwa Bel, co nie podoba się małej blondyneczce, która dopiero wróciła
ze szkoły. Pocieszam ją, że jutro też przyjdę. Specjalnie dla niej przyjdę
później. Teraz idziemy z Harrym po domach biedniejszych. Rozmawiamy z nimi.
Wypytują mnie o przebieg tournee i o moje dalsze plany. Dajemy im trochę
jedzenia i pieniędzy. Wieczorem odwiedzamy mojego tatę. Uważa, że wyjazd do
Kapitolu to dobry pomysł. Wie, że zawsze chciałam zobaczyć to miasto. Teraz mam
okazję je pozwiedzać. Zwierzam mu się z tego, że już trochę się boję dożynek.
Nie wiem jak zareaguję na wylosowane dzieci. Ojciec mówi, że jeszcze nie
powinnam się martwić. Ma rację, ale ja zawsze się takimi rzeczami przejmuję szybciej
i bardziej niż powinnam. Wychodzimy od mojego taty jakoś po dwudziestej
pierwszej. Mąż szykuje kolację, a ja leżę na kanapie, oglądając telewizję.
Widzę tam relacje z mojego tournee. Mówią, że ponoć wyszło mi bardzo dobrze i
większość mieszkańców dystryktów ma na mój temat dobre zdanie. Jedynie dystrykt
pierwszy i drugi się negatywnie o mnie wypowiadają. Przeżywają też wiadomość,
że jestem w ciąży. Bawi mnie to. Przecież to nie jest nic wielkiego.
***
Minął tydzień od powrotu
z tournee. Jesteśmy już z Harrym spakowani. Wychodzimy za parę minut i ruszamy
do Kapitolu. Bardzo się cieszę z tego powodu. Odwiedzamy jeszcze szybko nasze
rodziny, które życzą nam udanego wyjazdu i idziemy przez dystrykt z walizkami.
Wszyscy się na nas dziwnie patrzą, my
się z nich śmiejemy. Czy to takie dziwne, że gdzieś wyjeżdżamy? Nikt z poprzednich
zwycięzców nie jeździł?
Podróż pociągiem mija
spokojnie. Harry już planuje gdzie pójdziemy. Jak na razie planuje odwiedzić
Chrisa i pospacerować w parku, który ponoć jest bardzo duży i ma wiele pięknych
kwiatów oraz ciekawe pomniki. Jestem ciekawa czy poznam kogoś jeszcze oprócz
Chrisa. Potrzebna mi jakaś przyjaciółka, taka jak Ellie, ale czy w Kapitolu są
tak wyjątkowi ludzie? Harry wchodzi do przedziału i mówi mi, że za godzinę
będziemy na miejscu. Kiwam głową, a ten do mnie podchodzi, pytając czy wszystko
w porządku. Mówię mu, że znowu wspominam Ellie, a ten mnie uspokaja, że na
pewno znajdę sobie taką przyjaciółkę jak ona. Tylko muszę dobrze poszukać. Ale
on nie męczył się ze znalezieniem Chrisa…
---
W rozdziale nic ciekawego się nie wydarzyło, ale mam nadzieję, że nie
jest najgorszy. Zapraszam do komentowania. Chcę też powiedzieć, że rozdziały
będę się teraz pojawiać nieregularnie. Będę je wrzucać kiedy będę miała czas i
ochotę.
Pozdrawiam xx
Dystrykt Pierwszy <3 Zaraz kom :D
OdpowiedzUsuńKapitol, Kapitol! Nie mogę się doczekać opisów Kapitolu! Ciekawość mnie zżera! Myślałem, że Harry wpadnie do wody jak koło tego lodu byli i będzie jakaś tragedia czy coś xD Ogólnie rozdział bardzo fajny :D Zapraszam też na Igrzyska Rue - nowy rozdział tam. Przepraszam, że taki krótki kom :C
OdpowiedzUsuńWeź zrobić coś Harry'emu? ;-; Nie wybaczyłabym sobie...
UsuńJak znajdę chwilkę to zajrzę na twojego bloga :))
Rozdział świetny! Kupię ci masło w nagrodę! :D
OdpowiedzUsuńhahaha dziena xD
Usuńwcale nie najgorszy ;) fakt, dużo się nie działo, ale jestem ciekawa, co będą robili w Kapitolu, no i mam nadzieję że siostra Tannera nie pojedzie nigdy na igrzyska XD (tak, wm że to tylko opowiadanie). Czekam na kolejny rozdział i weny ^-^
OdpowiedzUsuńCo tu więcej powiedzieć, zajebisty i tyle!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa ich "przygody" w Kapitolu. Znając życie i Ciebie, Emily znajdzie sobie przyjaciółkę. Inaczej byc nie może, no chyba że kochanka... o boże co ja gadam?! Elfik ogar! xD
Pozdrawiam i weny,
Elfik Elen
Dotarłam na twego bloga i przeczytałam dwa pierwsze rozdziały i powiem ci, że jestem mega ciekawa dalszego ciągu!!! Mam jeszcze 17 rozdziałów do nadrobienia więc zabieram się do czytania ^^
OdpowiedzUsuńPozdrówki i weny!
http://igrzyska-1.blogspot.com/