sobota, 10 maja 2014

Rozdział XIX - Odpoczynek

         Wstaję wcześnie. Harry jeszcze śpi, a ja postanawiam się podnieść. Idę powoli do łazienki. Obmywam twarz i ubieram biały sweter i czarne spodnie. Czeszę się i wychodzę zrobić śniadanie. Cichutko schodzę po schodach, patrząc na wiszące zdjęcia na ścianach. Uśmiecham się na ich widok. Musimy mieć ich więcej. Dochodzę do kuchni. Zaczynam robić kanapki, kiedy śniadanie już mam gotowe, schodzi Harry w samej bieliźnie.
- Może byś się tak ubrał? – śmieję się.
- Nie – ziewa.
- Co jest? Nie wyspałeś się?
- Późno poszedłem spać…
            Podejrzanie na niego patrzę i podaję mu śniadanie. Ten dziękuje i zaczyna jeść. Ja nerwowo pukam w kubek.
- Co jest? – pyta Harry.
- Nie wiem – odpowiadam.
- Denerwujesz się czymś?
- Chyba nie…
- Może pójdziemy na spacer? Pogadamy, odprężysz się – proponuje chłopak.
- Zgoda – mówię.
            Może przyda mi się spacer. Wtedy jakoś powinnam zapomnieć o całym tournee i o ludziach, których poznałam…
            Kiedy zielonooki kończy jeść śniadanie, ubieramy się ciepło  i wychodzimy. Nie ma jeszcze za wielu ludzi. Większość śpi. Przechodzimy przez dziurę w ogrodzeniu i jesteśmy już w lesie. Wszystko jest pokryte śniegiem. Wygląda to prześlicznie. Chodzimy między drzewami, rozmawiając o Kapitolu. Chciałabym tam kiedyś pojechać tak dla siebie, a nie z powodu igrzysk. Harry proponuje mi tam wyjazd w przyszłym tygodniu. Szczerze moglibyśmy tam pojechać, więc się zgadzam. Powiedział, że pokaże mi tam parę ciekawych miejsc i przedstawi mnie swojemu przyjacielowi. Ponoć ma na imię Chris. Poznali się zaraz po wygranej Harry’ego. Niestety właśnie jak go poznał zaczął brać narkotyki, palić i o siebie nie dbać… Ale ponoć jak wyjechał od niego to tamten się zmienił. Znalazł pracę, żonę i jest teraz szczęśliwy… Z opowiadań wydaje się naprawdę sympatyczny. Nauczył go jeździć na motorze i pewnie jakby go nie poznał nie przestałby się ciąć… Dochodzimy do jeziora. Podchodzę do tafli lodu, a Harry idzie zaraz za mną. W pewnym momencie łapie mnie w tali i łaskocze nosem po uchu. Śmieję się i łapię go za głowę.
- Cieszę się, że ciebie mam – mówi.
- Ja też – odpowiadam.
            Siedzimy jeszcze tak długo wpatrując się w krajobraz. Jestem ciekawa jak będzie wyglądał nasz czas spędzony w Kapitolu. Nagle dostaję śnieżką w twarz.
- Harry! Jak mogłeś?! – krzyczę na niego i sama sięgam po śnieg, aby zrobić kulkę, którą rzucę w bruneta.
            Robimy sobie małą bitwę na śnieżki. Jesteśmy cali we śniegu, ale nie przeszkadza nam to. W pewnym momencie opadamy z sił i padamy na ziemię. Teraz patrzymy w niebo. Widzę, że spadają z niego małe płatki śniegu. Przyglądamy się chmurom i mówimy sobie co widzimy. Jednak długo się tak nie bawimy, bo z nieba zaczął padać gruby śnieg i szybko podnosimy się z ziemi. Idziemy w stronę rynku. Tam spotykamy rodziców Tannera, do których później idziemy na herbatkę. Od czasu kiedy dajemy im część swoich pieniędzy wyglądają dużo lepiej. Noszą lepszej jakości ubrania i odnowili sobie dom. Już nie jest tak zniszczony. Od razu można się w nim lepiej poczuć. Ściany w pokojach są jaśniejsze i wyrzucili parę mebli, dzięki czemu jest więcej miejsca. Pani Bel robi nam herbatę i pyta jakie teraz mamy plany. Mówimy o tym, że chcemy jechać do Kapitolu. Kobieta mówi nam, że kiedyś tam była, ale jakoś jej się nie podobało. Uważa, że mieszkańcy tego miasta nie są zbyt mili. Oczywiście ma rację. Ja też jakoś nie przepadam za ludźmi stamtąd. Chociaż Mick jest miły. Harry mówi, że Celine, jego stylistka, jest również bardzo sympatyczną osobą. No i jeszcze opowiada o swoim przyjacielu, Chrisie. Pani Bel pyta mnie też o samopoczucie. Nie jest źle. Już tyle rzeczy się wydarzyło w moim życiu. Mam nadzieję, że nareszcie będę miała spokój i będę mogła spędzać miło czas z ludźmi, których kocham i nic się im nie stanie. Chociaż jak może być spokojnie z Harrym? I jeszcze ta ciąża i za parę miesięcy będą dożynki, będę mentorką… Chyba nie mam co liczyć na spokój.
            Popołudniu wychodzimy z domu państwa Bel, co nie podoba się małej blondyneczce, która dopiero wróciła ze szkoły. Pocieszam ją, że jutro też przyjdę. Specjalnie dla niej przyjdę później. Teraz idziemy z Harrym po domach biedniejszych. Rozmawiamy z nimi. Wypytują mnie o przebieg tournee i o moje dalsze plany. Dajemy im trochę jedzenia i pieniędzy. Wieczorem odwiedzamy mojego tatę. Uważa, że wyjazd do Kapitolu to dobry pomysł. Wie, że zawsze chciałam zobaczyć to miasto. Teraz mam okazję je pozwiedzać. Zwierzam mu się z tego, że już trochę się boję dożynek. Nie wiem jak zareaguję na wylosowane dzieci. Ojciec mówi, że jeszcze nie powinnam się martwić. Ma rację, ale ja zawsze się takimi rzeczami przejmuję szybciej i bardziej niż powinnam. Wychodzimy od mojego taty jakoś po dwudziestej pierwszej. Mąż szykuje kolację, a ja leżę na kanapie, oglądając telewizję. Widzę tam relacje z mojego tournee. Mówią, że ponoć wyszło mi bardzo dobrze i większość mieszkańców dystryktów ma na mój temat dobre zdanie. Jedynie dystrykt pierwszy i drugi się negatywnie o mnie wypowiadają. Przeżywają też wiadomość, że jestem w ciąży. Bawi mnie to. Przecież to nie jest nic wielkiego.
***
            Minął tydzień od powrotu z tournee. Jesteśmy już z Harrym spakowani. Wychodzimy za parę minut i ruszamy do Kapitolu. Bardzo się cieszę z tego powodu. Odwiedzamy jeszcze szybko nasze rodziny, które życzą nam udanego wyjazdu i idziemy przez dystrykt z walizkami. Wszyscy się na nas dziwnie patrzą,  my się z nich śmiejemy. Czy to takie dziwne, że gdzieś wyjeżdżamy? Nikt z poprzednich zwycięzców nie jeździł?
            Podróż pociągiem mija spokojnie. Harry już planuje gdzie pójdziemy. Jak na razie planuje odwiedzić Chrisa i pospacerować w parku, który ponoć jest bardzo duży i ma wiele pięknych kwiatów oraz ciekawe pomniki. Jestem ciekawa czy poznam kogoś jeszcze oprócz Chrisa. Potrzebna mi jakaś przyjaciółka, taka jak Ellie, ale czy w Kapitolu są tak wyjątkowi ludzie? Harry wchodzi do przedziału i mówi mi, że za godzinę będziemy na miejscu. Kiwam głową, a ten do mnie podchodzi, pytając czy wszystko w porządku. Mówię mu, że znowu wspominam Ellie, a ten mnie uspokaja, że na pewno znajdę sobie taką przyjaciółkę jak ona. Tylko muszę dobrze poszukać. Ale on nie męczył się ze znalezieniem Chrisa…
---
W rozdziale nic ciekawego się nie wydarzyło, ale mam nadzieję, że nie jest najgorszy. Zapraszam do komentowania. Chcę też powiedzieć, że rozdziały będę się teraz pojawiać nieregularnie. Będę je wrzucać kiedy będę miała czas i ochotę.

Pozdrawiam xx

8 komentarzy:

  1. Dystrykt Pierwszy <3 Zaraz kom :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kapitol, Kapitol! Nie mogę się doczekać opisów Kapitolu! Ciekawość mnie zżera! Myślałem, że Harry wpadnie do wody jak koło tego lodu byli i będzie jakaś tragedia czy coś xD Ogólnie rozdział bardzo fajny :D Zapraszam też na Igrzyska Rue - nowy rozdział tam. Przepraszam, że taki krótki kom :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weź zrobić coś Harry'emu? ;-; Nie wybaczyłabym sobie...
      Jak znajdę chwilkę to zajrzę na twojego bloga :))

      Usuń
  3. Rozdział świetny! Kupię ci masło w nagrodę! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. wcale nie najgorszy ;) fakt, dużo się nie działo, ale jestem ciekawa, co będą robili w Kapitolu, no i mam nadzieję że siostra Tannera nie pojedzie nigdy na igrzyska XD (tak, wm że to tylko opowiadanie). Czekam na kolejny rozdział i weny ^-^

    OdpowiedzUsuń
  5. Co tu więcej powiedzieć, zajebisty i tyle!
    Jestem ciekawa ich "przygody" w Kapitolu. Znając życie i Ciebie, Emily znajdzie sobie przyjaciółkę. Inaczej byc nie może, no chyba że kochanka... o boże co ja gadam?! Elfik ogar! xD
    Pozdrawiam i weny,
    Elfik Elen

    OdpowiedzUsuń
  6. Dotarłam na twego bloga i przeczytałam dwa pierwsze rozdziały i powiem ci, że jestem mega ciekawa dalszego ciągu!!! Mam jeszcze 17 rozdziałów do nadrobienia więc zabieram się do czytania ^^
    Pozdrówki i weny!
    http://igrzyska-1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń