piątek, 2 maja 2014

Rozdział XVII - Tournee

             Budzę się i widzę śpiącego Harry’ego. Uśmiecham się i odgarniam mu włosy. Ten łapie mnie za rękę i delikatnie całuje. Śmieję się, a on mnie do siebie przyciąga i dotyka po ciele. To sprawia, że czuję się cudownie. Nie wiem czemu… Wstajemy z łóżka i schodzimy zrobić sobie śniadanie. Parę chwil później jesteśmy gotowi do wyjścia. Już dzisiaj jedziemy na tournee. Chcę znieść walizkę, ale Harry mnie wyręcza. Nie chce, abym się męczyła. To takie słodkie jak ktoś się o ciebie troszczy. Mam cudownego męża i jestem z nim szczęśliwa. Cieszę się, że wszystko tak się potoczyło. On sprawia, że zapominam o problemach. Chociażby teraz. Nie przejmuję się tym co może się wydarzyć podczas tournee.
***
            Jesteśmy w pociągu. Siedzę wtulona w Harry’ego i trzymamy się za ręce. Uwielbiam z nim siedzieć. Rozmawiamy o wielu sprawach. Mówię mu też o tym co myślę na temat dziecka. Ten się ze mną zgadza, ale mówi, że dziecko sprawiłoby, że w tym domu byłoby jeszcze weselej. Może i ma rację, ale teraz nie jestem gotowa na bycie matką. Dopiero skończę osiemnaście lat. To za wcześnie.
- Czekaj… - mówi Harry – ty masz urodziny niedługo, prawda?
- Tak – uśmiecham się.
            Chłopak nic nie odpowiada tylko się uśmiecha. Coś dla mnie przygotuje? Nie wiem. Całkiem możliwe. Ile ten chłopak dla mnie jest w stanie zrobić, abym była szczęśliwa.
            Dojeżdżamy do dwunastego dystryktu. Wygląda okropnie. Domy są zniszczone, a ludzie strasznie wychudzeni. Ten dystrykt jest bardzo zaniedbany. Żal mi wszystkich ludzi co tutaj mieszkają. Przypomina mi się Ellie. Była taką pogodną osobą. Nie wiem jak ona mogła tak się zachowywać. Ja chodziłabym zdołowana. Nie dość, że mieszkała w tak okropnych warunkach to jeszcze wylosowano ją na igrzyska, gdzie mogła zginąć. I tak też się stało, a ta jednak chodziła z uśmiechem na twarzy do dnia kiedy umarł Peter. Bardzo za nią tęsknię. Była moją pierwszą i jedyną przyjaciółką jaką miałam…
            Udaję się na krótki spacer z Harrym po dystrykcie. Poznaję paru wspaniałych ludzi. Tutaj mają tylko jednego zwycięzcę. Jest to Haymitch Abernathy. Spotykamy go. Jest trochę pijany. Harry mi mówi, że trudno jest go spotkać trzeźwego. Haymitch wydaje się być inteligentną osobą, ale nie jestem w stanie z nim długo rozmawiać. Strasznie śmierdzi alkoholem. Nie cierpię tego zapachu, więc po dłużej chwili mówimy, że się spieszymy i nie możemy rozmawiać.
Idę pod Pałac Sprawiedliwości, aby przeczytać przemowę. Kiedy wychodzę na scenę ledwo powstrzymuję się od łez. Widzę rodzinę Petera i Ellie. Dziewczyna miała młodszą siostrę, a Peter miał tylko matkę i starszego brata. To straszne. Oby dwie rodziny wyglądają okropnie. Matki płaczą. Ja czytam to co mam napisane na kartkach i dodaję parę słów od siebie o Ellie. Mówię, że była moją przyjaciółką i bardzo zabolało mnie to, jak powiedziała, że chce, abyśmy się rozdzielili. Bardzo żałowałam i nadal żałuję, że jej nie uratowałam, ale widziałam zrozumienie na twarzach jej rodziny. Chyba lepiej, że tak się stało. Trudniej byłoby mi ją zabić. Wątpię czy w ogóle bym ją zabiła.
            Po przemowie udaję się do jej rodziny. Rozmawiam z nimi, a ci dziękują mi za wszystko co dla niej zrobiłam, że się z nią zaprzyjaźniłam i próbowałam jej pomóc po śmierci Petera. Widzieli, że był to dla niej ogromny cios. Pewnie gdyby nie ja, umarłaby szybciej…
            Wracam do pociągu i zasypiam. Następnego dnia budzę się bardzo późno. Jesteśmy już w jedenastce. Tutaj zajmują się rolnictwem. Warunki nie różnią się za wiele od tych co panowały w dwunastce. Również postanawiam odwiedzić parę rodzin i z nimi pogadać. Poznaję naprawdę cudownych ludzi, a Harry cały czas jest przy mnie. Tylko dzięki niemu się nie rozklejam. Tak pewnie dawno bym tonęła we łzach. Tych ludzi spotkało tyle okrucieństw.
***
            Jesteśmy już w dystrykcie dziewiątym. Dzisiaj są moje urodziny. Idę się umyć. Biorę dość długą kąpiel. Przyglądam się sobie w lustrze i widzę zupełnie inną dziewczynę niż przed dożynkami. Bardzo się zmieniłam. Jestem bardziej zadbana. Włosy już nie są poczochrane tylko ładnie ułożone. Na twarzy nie widać smutku. Ubieram się w krótką, czerwoną sukienkę z białym paskiem i nakładam czarną marynarkę. Wychodzę z łazienki i moim oczom ujawniają się Harry, Sophie i Mick z ogromnym tortem i śpiewają „Sto lat”. Płaczę ze szczęścia. To takie miłe. Składają mi życzenia. Czuję się wyjątkowo. Nie spodziewałam się takiej niespodzianki. Jemy tort, żartując sobie. Później Harry zabiera mnie na spacer po dystrykcie. Nie wiedziałam, że można znaleźć tu tyle pięknych zakamarków. Tutaj również poznaję wielu wspaniałych ludzi.
            Przemowa przebiega szybko i bardzo dobrze. Ponieważ są moje urodziny, Harry zaplanował małą imprezę w tym dystrykcie, dlatego zostajemy tutaj trochę dłużej. Na tej „imprezie” jesteśmy tylko ja, Harry, Sophie, Mick i nieznajomi mieszkańcy dziewiątki. Śmieję się i dobrze się bawię. To dziwne spędzać urodziny z ludźmi, których nie znam, ale wszystko przebiega doskonale. Cieszę się. Nagle zniknął mi gdzieś Harry. Pytam się Sophie czy go widziała. Niestety nie. Rozglądam się wśród tłumu, ale go nie znajduję. Chwilę później ktoś mnie dotyka po plecach. To Harry. Stoi przede mną z kwiatami i pudełeczkiem. „Wszystkiego najlepszego” mówi z wielkim uśmiechem. Rzucam się na niego. Nie zwracam uwagi na innych ludzi. Teraz liczy się tylko Harry i ja. „Otwórz” mówi wskazując na pudełko. Nie wierzę w to co tam jest. To naszyjnik w kształcie serca, a w nim są fotografie moich rodziców i brata. Płaczę i przytulam się do męża. Jest taki kochany. Wie, że rodzina jest dla mnie bardzo ważna. Będę ten naszyjnik zawsze na sobie nosić.
Chcemy teraz posiedzieć sam na sam, więc uciekamy do pociągu. Kiedy wchodzimy do środka, śmiejemy się nawet nie wiem z czego. Wchodzimy do ciemnego przedziału. Chcę zapalić światło, ale Harry mnie powstrzymuje. Łapie mnie za rękę i teraz patrzymy sobie w oczy. Chłopak po chwili zaczyna mnie całować. Jego pocałunki są takie namiętne. Dotyka moich ramion, nie odrywając ode mnie swoich ust. Nie przerywam mu. Bardzo mi się to podoba. Ściąga koszulkę, a ja patrzę na niego z lekkim strachem. Niby już to robiliśmy parę razy, ale jakoś dziwnie się czuję. To nie jest nasz dom, każdy może tu wejść. Harry mnie uspokaja. Oddaję się mu i wtedy całusy przechodzą na szyję. Rozpinam powoli sukienkę. Serce bije mi dwa razy szybciej. Opadam na kanapę i tracę zmysły. On robi to tak cudownie…
***
            Rano budzę się naga pod kocem. Idę do łazienki się ubrać. Zakładam czarne spodnie i jasnobrązowy T-Shirt. Jesteśmy już w ósmym dystrykcie. Tutaj znajduje się wiele fabryk.
            Przemowa mija szybko. Nikt mi nie przerywa. Wszyscy wysłuchują to co mam do powiedzenia, a ja cały czas myślę o wczorajszym wieczorze z Harrym. Było idealnie. Po przemowie chodzę razem z mężem po biedniejszych rodzinach. Rozmawiamy z nimi na wiele tematów. Podoba mi się takie odwiedzanie dystryktów. Poznaję tylu ludzi. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś ich spotkam.
            Wieczorem rozmawiamy z Sophie i Mickiem na temat urodzin.
- Co tak szybko uciekliście? – pyta Sophie.
- Emm… byliśmy zmęczeni… - odpowiada Harry, a ja się śmieję. Sophie nie rozumie o co mi chodzi, ale chyba Mick się domyśla. To sprawia, że śmieję się jeszcze głośniej.
            Kładę się spać bardzo wcześnie. Jestem zmęczona. Leżę już w łóżku i chcę zgasić światło, a wtedy wchodzi Harry. On nie da mi spokoju. Jęczę mu, że jestem zmęczona. Chłopak udaje, że po nic nie przyszedł. Mówi, że on też jest zmęczony i chce się położyć, ale po jego minie widzę, że chciał powtórkę z wczoraj. Tak, było miło, ale nie powinniśmy tego też robić za często, bo to już nie będzie sprawiało takiej przyjemności. Zielonooki szybko rozbiera się do bielizny i kładzie obok mnie. Gaszę światło i bardzo szybko zasypiam.
Budzę się z bólami brzucha. Mówię, że nic mi nie jest, że to pewnie ze stresu, ale wszyscy uważają, że powinnam pójść do lekarza. Idę niezadowolona do szpitala. Tam wszystko się wyjaśnia. Jestem w ciąży. Jestem w szoku, ale jednocześnie się cieszę. W prawdzie nie chciałam teraz dziecka, ale cóż… Harry przychodzi do mnie i pyta co mi jest.
- Harry – uśmiecham się. – Jestem w ciąży.
- Serio? – na jego twarzy pojawia się uśmiech i chwilę później mdleje.
            Lekarze szybko zareagowali. Mówią, że już nie jeden ojciec tak zareagował na wiadomość o ciąży. Śmieję się. Sam tak bardzo chciał mieć dziecko. Teraz mdleje. Niby zwykła wiadomość, a jednak sprawia, że wszyscy są zaskoczeni, a później nawet zestresowani.
            Po paru godzinach zielonooki się budzi. Uśmiecham się do niego, a ten do mnie podchodzi.
- To nie był sen. Prawda? – pyta z lekkim uśmiechem.
- Tak. Naprawdę jestem w ciąży.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę!
- Ja również – odpowiadam.
            Chłopak zbliża się do mnie i łapie mnie za rękę, którą później całuje. Jest taki kochany. Nie chciałabym, aby ktoś inny był ojcem mojego dziecka.
- Zastanawiałaś się już nad imieniem? – pyta.
- Jeszcze nie wiemy czy to chłopczyk czy dziewczynka.
- No i?
- Em… no dobrze. To jeśli to chłopczyk to chciałabym, aby to był Tanner. A jak dziewczynka… Jennifer? Co ty na to?
- Eeee…. – zastanawia się. Wiem, że nie chce, aby nasze dziecko miało na imię Tanner, ale dla mnie to wiele znaczy. – Zgoda.
            Uśmiecham się i czochram go po włosach. Harry spędza ze mną całą noc, siedząc obok mnie i trzymając za rękę. Zasnął bardzo szybko. Nadal mnie trzyma. Ja poprawiam mu włosy i całuję w policzek. Po chwili również zasypiam.
--------------------------------------------------------------
Zapraszam do komentowania. Wyrażajcie swoje opinie. Mam coś poprawić? Piszcie śmiało :))
I jak znajdziecie czas to zerknijcie tutaj ---> www.harryjoven.blogspot.com

Pozdrawiam xx

3 komentarze:

  1. Yay!! Emily jest w ciąży! Ale fajnie xDD
    Rozdział bardzo mi się podobał, był super.
    I (jeśli nie robiłam tego wcześniej) to zapraszam do mnie na nowe rozdziały.
    * http://kingdomofspells.blogspot.com/
    * http://in-the-circle-of-secrets.blogspot.com/
    * http://akademiadlautalentowanejmlodziezyy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Emily w ciąży xD Wiedziałem, że tak to się skończy. I taki rezultat tych próśb Harryego o... sama wiesz co. Mógł przynajmniej zakładać gu... Wiesz o co chodzi chyba xD Ale fajnie, że Em jest w ciąży xD Sophia(ta mentorka) jest taka fajna. Ogolnie wszyscy są fajnI! ALE BŁAGAM! OPISZ ŁADNIE TOURNEE U ZAWODOWYCH DYSTRYKTÓW!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Emily w ciąży? :D fajnie! Ale ten Harry jest słodziutki ^^ czekam na kolejny rozdział (na obu blogach!) ;)

    OdpowiedzUsuń