wtorek, 13 maja 2014

Rozdział XX - Czuję się samotnie

          Wysiadamy z pociągu. Na stacji prawie nikogo nie ma. Nigdy nie widziałam tego miejsca bez tłumu kapitolińczyków. Jest tutaj bardzo dużo miejsca, a ściany pomieszczenia są jasne, ale bardzo brudne. Wchodzimy po schodach i już ujawnia mi się Kapitol. Ogromne budynki i tłum mieszkańców tego miasta. Niestety nie udaje nam się przejść niezauważonym. W drodze do hotelu zaczepia nas bardzo dużo ludzi. Proszą o zdjęcia, autografy. Czuję się z tym dziwnie. Nic wielkiego nie zrobiłam, więc czemu wszyscy się mną tak interesują i fascynują? Trzymam się bardzo blisko Harry’ego, ponieważ boję się, że się zgubię w tym tłumie. Na szczęście szybko dochodzimy do hotelu. Portier daje nam kluczyk i wsiadamy w windę. Klikam przycisk na ostatnie piętro. Harry mówi, że tam są najlepsze widoki. Przez całą drogę, ani razu się do siebie nie odezwaliśmy. Stało się coś? Właśnie jakoś dziwnie się czuję. Myślę, że trochę się oddaliliśmy z Harrym od powrotu z tournee. Całe dnie spędzaliśmy na rozmowach z innymi ludźmi. Zapomnieliśmy o sobie. Jak wracaliśmy do domu byliśmy już tak zmęczeni, że tylko leżeliśmy i odpoczywaliśmy. Może tutaj wszystko wróci do normy? Mam nadzieję. Kiedy jesteśmy na odpowiednim piętrzę ujawnia mi się bardzo duży salon ze szklanymi ścianami. Widzę cały Kapitol. Wygląda to przepięknie. Na ścianach wiszą różne obrazy. Niedaleko znajduje się mała kuchnia oraz jadalnia. Te pomieszczenia są bardzo jasne. Szukam sypialni. Kiedy do niej wchodzę widzę czarne ściany ze złotymi wzorami. Harry kiedy je zobaczył uśmiechnął się. On kocha ciemne barwy. Brunet wnosi walizki do sypialni, a ja siadam na łóżku. Czuję się taka niepotrzebna. Chłopak zabronia mi dźwigać bagaże, ale teraz nic nie robię i niedobrze mi z tym. Kiedy zielonooki wnosi ostatnie walizki podchodzi do mnie. Łapię go za rękę, podnoszę głowę i ze smutkiem na twarzy pytam się go:
- Coś się stało między nami? Ostatnio prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiamy.
- Też to zauważyłaś? – mówi zaskoczony. – Myślałem, że to ze mną coś nie tak… Ale to prawda. Coś się zmieniło od powrotu z tournee.
- Może za mało czasu spędzaliśmy razem? – pytam, a chłopak wtedy puszcza moją rękę i kładzie się na łóżku.
- Może – mówi patrząc w sufit.
            Rzucam w niego poduszką. Ten się podnosi z miną „Za co?” i oddaje mi poduszką. Zaczynamy się śmiać. Harry się do mnie zbliża i całuje za uchem, potem po szyi i w usta. Brakowało mi tego. On tak dobrze całuje, lecz domyślam się do czego chłopak zmierza, więc powoli go odpycham. Uważam, że to nie odpowiedni moment na to co planował. Na szczęście zrozumiał o co mi chodzi. Wstajemy z łóżka i zbieramy się do Chrisa. Harry zaczął mi znowu o nim opowiadać. Jestem ciekawa czy w rzeczywistości jest taki na jakiego wychodzi z opowiadań bruneta. Wychodzimy z hotelu na ulicę pełną ludzi. Harry łapie mnie za rękę i prowadzi w jakieś ciemne uliczki.
- Zdecydowanie lepiej się tutaj chodzi niż w tłumie, prawda?
- Tak – odpowiadam.
            Dochodzimy do niewysokiego bloku. Nie sądziłam, że w Kapitolu można takie znaleźć. Dzwonimy pod numer 12 i słyszę głos młodej kobiety.
- Halo?
- Tutaj Harry, przyjaciel Chrisa.
- Och! Wchodź, wchodź – odpowiada kobieta.
            Chwilę później znajdujemy się w bardzo przytulnym mieszkaniu. Jest bardzo małe. Ściany są beżowe. Na stole w salonie stoi bukiet róż. Kobieta, która nam otworzyła drzwi jest niższa ode mnie, ma jasnoróżowe włosy, brązowe oczy i lekki makijaż. Średnio pasuje mi jej wygląd. Boję się, że jej nie polubię.
-Gdzie jest Chris? – pyta zielonooki.
-Zaraz powinien wrócić – odpowiada kobieta. – Usiądźcie – wskazuje na kanapę. – Cześć jestem Martha – mówi do mnie wyciągając rękę.
- Emily – krzywo się uśmiecham i podaję rękę.
- No to jak wam się układa? – pyta Harry.
- Dobrze – kobieta się uśmiecha. – Jestem w ciąży.
- Serio? – mówi brunet i się śmieje. – Emily też jest.
- Naprawdę? Ale się złożyło – Martha również zaczęła się śmiać, a ja nie wiem czemu, ale nie jestem w stanie i tylko lekko się uśmiecham.
            Słyszę jak ktoś wchodzi do domu. Ujawnia mi się wysoki mężczyzna z lekkim zarostem. Ma niebieskie oczy, brązowe włosy i tunel w lewym uchu. Na nasz widok się uśmiecha. Podchodzą do siebie z Harrym i się przytulają.
- Jak miło cię widzieć stary! – mówi. – Ooo i widzę, że nie jesteś sam – patrzy na mnie z uśmiechem. – Chris.
- Cześć – podaję mu rękę. Chcę się przedstawić, ale chłopak mi przerywa
- Nie musisz mówić kim jesteś. Emily… Harry mi dużo o tobie mówił
            Zielonooki się trochę zawstydził. Chyba nie lubi jak ktoś wspomina o tym, że o mnie opowiada. Tak samo było przecież z jego rodzicami. Rozmawiamy na wiele tematów. O wszystkim co nam się przez ten czas wydarzyło. Chłopaki również wspominają dni, kiedy jeszcze nas nie mieli. Cieszę się, że się poznali. Bardzo dobrze się dogadują. Niestety nie można tego powiedzieć o mnie i Marcie. Rozmowa się nam jakoś nie klei. Jedna drugiej zadaję parę pytań na temat partnera, ale jakoś nie jesteśmy w stanie więcej sobie powiedzieć. Byłam zadowolona ze zmiany rozmówcy, ponieważ z Chrisem dużo łatwiej mi było się dogadać. A Harry to chyba ma dar do rozmowy z każdym, ponieważ widzę jak z Marthą mu dobrze idzie. Rozmowa w ogóle się między nimi nie kończy. Rozmawiam z Chrisem dużo o Harrym. Jak zmienił nasze życia. Dowiaduję się też dużo o przeszłości przyjaciela mojego męża. Mieszkał w dystrykcie dwunastym. Jak to usłyszałam od razu przypomniałam sobie Ellie, o którą go pytam.
- Tak, znałem ją – odpowiada, a na mojej twarzy pojawia się lekki uśmiech. – Czemu pytasz?
- Nie oglądałeś igrzysk? – pytam zaskoczona. – Przecież ją wylosowali i byłam z nią w sojuszu – dodaję z lekkim oburzeniem.
- Jakoś nie bawi mnie oglądanie tego programu – odpowiada lekko zirytowany. – Szkoda, że zginęła – na jego twarzy pojawia się smutek.
- Przepraszam – odpowiadam. – Tak. Bardzo za nią tęsknię. Była moją przyjaciółką.
            Chłopak patrzy na mnie ze smutkiem i łapie za rękę, a ja zaczynam płakać.
- Widziałam jak ją gonili… i jej nie pomogłam.
- Spokojnie. Nie mogłaś nic zrobić – pociesza mnie chłopak.
            Harry zauważa co się dzieje i się do mnie przytula. Martha się tylko przygląda z zaskoczeniem. Ona nigdy tego nie zrozumie. Jest z Kapitolu. Tutaj mają wszystko, a igrzyska są rozrywką. Nie rozumiem jak Chris może z nią być, ale miłość jest dziwna, więc… Na dworze jest już ciemno, więc postanawiamy z mężem wrócić do hotelu. Kiedy wychodzimy Chris się do mnie przytula i patrzy na mnie ze współczuciem. Na początku idziemy z Harrym w ciszy. Później postanawiam się odezwać. Nie chcę stracić z nim kontaktu, a ostatnio bardzo mało ze sobą rozmawiamy.
- Chris jest naprawdę miły. Cieszę się, że mogłam go poznać.
- On jest świetny! Inaczej nie byłby moim najlepszym przyjacielem – mówi to z wielkim uśmiechem na twarzy, po czym na mnie patrzy. – Płakałaś, bo wspomniałaś o Ellie?
- Tak… Jak się dowiedziałam, że mieszkał w jej dystrykcie musiałam się o nią spytać, ale nie zdążyliśmy o niej wiele porozmawiać, bo szybko się rozkleiłam. Bardzo za nią tęsknię.
            Zatrzymuję się na moście ze łzami w oczach. Harry idzie dalej, ale zauważa, że ja stoję i do mnie podchodzi. Opiera swoją głowę o moją i mówi:
- Nie płacz. Przecież wiesz, że to nie twoja wina – kiedy widzi, że to nie działa kontynuuje. – A jaka jest Martha? Polubiłaś ją?
- Nie – odpowiadam sucho. – Ona jest jakaś dziwna. Trudno mi było z nią rozmawiać.
- Serio? Mi się bardzo dobrze z nią rozmawia. Jest bardzo miła, inteligentna. Nie jest jak większość dziewczyn z Kapitolu.
- Może tobie łatwo jest się z każdym dogadać, ale nie mi – denerwuję się i odchodzę od Harry’ego.
- Emily – biegnie. – Czekaj.
- Może pójdziesz do Marthy? Tak dobrze się z nią dogadujesz… Ze mną już dawno tak nie rozmawiałeś – wyrzucam z siebie.
- Co? Staram się, ale to ty nie chcesz. Cały czas jesteś smutna. Co się stało? Gdzie jest Emily, którą znałem?
- To nadal ja – odpowiadam sucho i idę przed siebie.
            Harry idzie za mną. Nic do siebie nie mówimy przez resztę drogi. Kiedy jesteśmy w hotelu szybko idę do łazienki, biorę krótką kąpiel i kładę się spać. Harry się nie pojawia. Może znowu pójdzie później spać i rano nie będę go w stanie obudzić… Jestem na niego zła. Nie widzi ile dla mnie znaczyła Ellie i że bardzo mi jej brakuje? Nie potrafi tego zrozumieć?
-------------------------------------------------
Nie uważam tego rozdziału za jakiś super, ale… Czekam na wasze opinie. Coś nie tak? Piszcie śmiało w komentarzach :))
Zapraszam -----> www.harryjoven.blogspot.com

Pozdrawiam xx

6 komentarzy:

  1. "z Kapitola" HHAHAHHAHHA śmieszne. Ogółem ta Emily ma nieco ciążowe humory, jak sądzę, ale nie, nic xD
    Weź wymyśl coś takiego twórczego, ja nie wiem. Ta kobita strasznie smęci xD
    Trololo idę spać.
    Branoc pani!
    ps. To najdziwniejszy komentarz kiedykolwiek, wiem ;D

    Pozdrawiam,
    Ja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lol ja nie wiem czy ci się kolejny rozdział spodoba, bo w nim za wiele się nie dzieje xD
      no cóż to twój komentarz, więc czemu miał być normalny? xD

      Usuń
  2. I LOVE THAT!
    Tylko "z Kapitola" nie trochę rozjuszyło. Ale spoko, literówki zawsze się znajdą.
    No to tyle. Rozdział super, jak każdy.
    Pozdrawiam,
    Elfik Elen
    PS. Jak coś to informuj mnie o nowych rozdziałach u mnie, bo puki co muszę skupić się na nauce i poprawianiu ocen. A dzięki temu łatwiej będzie mi nadrobić zaległości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko rozumiem. Sama się teraz z ocenami męczę ://

      Usuń
  3. Witaj! Rozdział świetny tylko ''z Kapitola''? W sumie to taki mały błąd, a rozdział świetny! Widziałem też, że w którymś momencie pomieszałaś czasy, a mogłaś napisać to w teraźniejszym tak jak piszesz :D Ogólnie cały czas piszesz coraz lepiej! WENY! :D
    http://tojestwalka.blogspot.com/ - nie wiem czy czytałaś następny rozdział, ale chyba nie ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem! Zabiorę się za czytanie tego bloga może w weekend? :D Chciałabym wszystkie rozdziały naraz przeczytać, a w tygodniu mam mało czasu :<

      Usuń