sobota, 17 maja 2014

Rozdział XXI - Powrót uśmiechu

          Budzę się wcześnie. Mrużę oczy. Na dworze dopiero pojawia się słońce. Obok mnie leży Harry. Dobrze. Bałam się, że się obraził i poszedł spać do innej sypialni. Mamy ich tu ze trzy. Podnoszę się z łóżka, drapiąc się po głowie. Podchodzę do okna i przyglądam się stolicy. Wygląda ślicznie. Lekko wystające słońce pięknie komponuje z wielkimi budynkami. Dziwnie się czuję. Idę do łazienki, obmywam twarz i ubieram jasną bluzkę, szarą bluzę i czarne spodnie. Mam ochotę na spacer po mieście, więc narzucam na siebie czarny płaszcz, nakładam czarną czapkę i wychodzę. Na ulicy nie ma za wielu ludzi. To dobrze. Nie chcę się przepychać przez tłum jak to musiałam ostatnio robić. Zatrzymuję się na moście na którym wczoraj się kłóciłam z Harrym. Podchodzę do barierki i wpatruję się w wodę. Co się z nami stało? Po mojej twarzy spływają łzy. Nie obchodzi mnie to, że inni mogą to zauważyć. Chcę się wypłakać. Jestem smutna. Wtedy zaczepia mnie jakaś dziewczyna. Ma ciemne włosy i błękitne oczy.
- Coś się stało? – pyta, kładąc swoją rękę na moim ramieniu.
- Nie… - ocieram łzy.
- Ty jesteś Emily Ature? – pyta dziewczyna, robiąc wielkie oczy.
- Tak – podnoszę lekko kącik ust.
- Jeju. Nie sądziłam, że cię kiedyś poznam – mówi. – Jestem Nelly.
- Miło mi – podaję jej rękę, a na twarzy dziewczyny pojawia się uśmiech.
- Gdzie masz męża?
- Jeszcze śpi…
- Na pewno wszystko w porządku? – pyta dziewczyna.
- Em… wczoraj się pokłóciliśmy – przełamuję się i poprawiam sobie włosy.
- Przykro mi – odpowiada dziewczyna z zatroskanym wzrokiem. – Chodź na spacer. Porozmawiamy, może zapomnisz o problemie – uśmiecha się lekko.
            W drodze do parku opowiadam Nelly o Ellie i wczorajszym wieczorze. Dziewczyna mnie spokojnie wysłuchuje po czym próbuje pocieszyć. Naprawdę cieszę się, że ją poznałam. Jest bardzo miła. Nawet przypomina mi Ellie. Może to ona ma mi ją zastąpić? Teraz chcę ją lepiej poznać, więc zadaję jej różne pytania. Dowiaduję się, że mieszka sama z mamą i młodszym bratem. Tato zmarł w wypadku. Ma chłopaka i uwielbia mnie. Śmieję się z tego. Uważa, że jestem cudowna i wzorem do naśladowania. Z której strony? Popełniłam przecież tyle błędów. Źle traktowałam Tannera, nie pomogłam Ellie, teraz zaniedbałam Harry’ego. Jaki tu daję przykład? Zwierzam się ze wszystkiego Nelly. Jest bardzo miła. Mówi mi, że każdy popełnia błędy i nie powinnam się tym tak przejmować. Tym bardziej, że jestem w ciąży. Dziewczyna życzy mi, abym się pogodziła z Harrym. Uważa, że jesteśmy uroczą parą i do siebie pasujemy. Dał mi wiele szczęścia. Nie chciałabym go stracić. Mam nadzieję, że niedługo wszystko wróci do normy. Kiedy dowiaduję się, że jest już trzynasta postanawiam wracać do domu. Harry na pewno się o mnie martwi. Tak przynajmniej myślę… Wymieniamy się z Nelly swoimi telefonami i adresami, aby utrzymywać kontakt. Kiedy się przytulamy na pożegnanie dziewczyna nie chce mnie puścić.
- Nelly zobaczymy się jutro. Obiecuję – śmieję się, ale dziewczyna nie puszcza. – Zaraz spadniemy! – krzyczę, ponieważ dziewczyna strasznie na mnie napiera. Chwilę później faktycznie opadamy na ziemię. Jesteśmy całe we śniegu, ale się śmiejemy. – Dzięki! Przez ciebie jestem cała w śniegu! – marudzę jej.
- To ci nie zaszkodzi – uśmiecha się po czym bierze w rękę śnieg, robi z niego kulkę i rzuca nią we mnie.
- O ty! – krzyczę na nią i również zaczyna robić śnieżkę.
            Bawimy się tak z piętnaście minut. Ludzie się na nas patrzą jakbyśmy były nienormalne. To, że mamy po osiemnaście lat nie znaczy, że nie możemy się zachowywać jak małe dzieci. Wiek to tylko liczba. Dojrzałość wybieramy sami. Po pewnym czasie mówię dziewczynie, że naprawdę muszę już iść. Ta robi smutną minę, ale pozwala mi odejść. Mówi, że jeszcze do mnie dzisiaj zadzwoni. Trzymam ją za słowo.
Powoli idę w stronę hotelu. Kiedy znajduję się przy moście spotykam Chrisa. Uśmiecham się do niego, a ten się mnie pyta:
- Emily. Lepiej już?
- Tak – uśmiecham się.
- To dobrze – odwzajemnia uśmiech. – Gdzie zgubiłaś Harry’ego?
- Został w domu. Poszłam na krótki spacer – wyjaśniam.
- A możesz jeszcze przedłużyć ten krótki spacer? – śmieje się.
- Em… chyba tak – odpowiadam niepewnie.
            Stoimy przy barierce. Chris opowiada mi o Ellie. Przyjaźnili się. Spędzali ze sobą bardzo dużo czasu. Wspierali siebie nawzajem. Mówi mi, że każdy chłopak chciał z nią być. Była wyjątkowa, ale nigdy nie odważył się jej wyznać swoich uczuć. Żałuje tego. Może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej. Jestem zaskoczona tym co mówi. A co z Marthą? Pytam go o to. Ten zaczął mi opowiadać wszystko od początku. Jak ją poznał itd. Z jego historii Martha wydaje się nawet miła, ale nie sądzę, abym nabrała do niej zaufania. Chłopak mi mówi, że ją bardzo kocha, ale nie czuje się przy niej tak samo jak czuł się przy Ellie.
- To dlaczego uciekłeś sam?
- Dzień przed swoją ucieczką pytałem się jej czy chce uciec ze mną, ale się nie zgodziła. Nie była w stanie zostawić rodziny.
- No tak. Cała Ellie – wzdycham, patrząc w rzekę.
            Wtedy Chris mnie obejmuje. Dziwnie się czuję, ale nie odpycham go. Przy barierce jest trochę zimno. Wiatr mocno wieje. Włosy zasłaniają mi twarz. Poprawiam je sobie i odwracam głowę w kierunku przyjaciela mojego męża. Patrzymy sobie prosto w oczy. Czuję w sobie coś dziwnego, ale nie mogę się nad tym długo zastanawiać, ponieważ tracimy kontakt wzrokowy przez Harry’ego. Jest bardzo zły na nasz widok.
- Co wy tutaj robicie?! – pyta z pretensjami, zaciskając pięści.
- Harry spokojnie – mówi Chris, podchodząc do przyjaciela. – Spotkałem Emily jak wracała ze spaceru. Chciałem tylko pogadać.
            Harry podejrzanie na nas patrzy, ale chyba ufa Chrisowi. Kamień spadł mi z serca. Nie chciałabym, aby Chris miał przeze mnie kłopoty. Chociaż to nie moja wina. Ja już wracałam do domu. To on mnie zaczepił, ale mniejsza z tym. Harry ciągnie mnie za rękę, nie pozwalając się nawet pożegnać. Widzę, że jest zły. Opowiadam mu o tym co wydarzyło się rano, że płakałam i poznałam Nelly, a jak wracałam to jeszcze trafiłam na Chrisa i zaczęliśmy rozmawiać o Ellie. Chłopak troszeczkę się uspokaja.
- Ale nic więcej się nie wydarzyło? Tylko rozmawialiście? – pyta z przejęciem.
- Tak – uśmiecham się. – Nadal jesteś o mnie zazdrosny?
- Zawsze będę. Nie ważne jak bardzo się pokłócimy. Wiesz… wczoraj się okropnie czułem po tym co się między nami wydarzyło. To zamiast nas zbliżyć, raczej nas od siebie oddaliło.
            Patrzę na niego ze współczuciem. Podchodzę do niego i łapię za głowę. Patrzymy sobie w oczy. On ma takie śliczne zielone oczy. Nie odrywając od nich wzroku całuję go w usta. Ten odwzajemnia pocałunek. To jest dobre po naszej kłótni. Po tym od razu się lepiej czuję i się uśmiecham do chłopaka. Brunet proponuje mi spacer po parku, w którym byłam z Nelly. Mówię mu o czym rozmawiałyśmy i jak bardzo poprawiła mi humor. Myślę, że to właśnie ona jest tą przyjaciółką, której potrzebuję. Harry cieszy się, że wreszcie poprawił mi się humor. Przeprasza za to, że nie był nic w stanie zrobić. Wiedział, że jest mi źle z powodu braku kogoś takiego jak Ellie, więc powiedział, że jak pozna Nelly to się do niej przytuli i podziękuje. Może nawet da kwiaty, na co reaguję z zazdrością, a Harry się ze mnie śmieje.
            Wieczorem zatrzymuje nas pewna rodzina, która zaprasza na kolację w restauracji, której są właścicielami. Zgadzamy się. Są bardzo mili i uważają mnie i Harry’ego za cudowne osoby. To miłe. Ich dzieci są naszymi fanami. Nadal tego nie rozumiem, ale powoli się tym godzę. Rozmawiamy z rodziną na temat igrzysk, tournee, co czuliśmy. Okazuje się, że mają rodzinę w jedenastym dystrykcie. Szkoda, że są rozdzieleni. I jeszcze oni żyją w luksusach, a tamci w biedzie. Bardzo żałują, że nie mogą jakoś im pomóc. Jeszcze gorsze jest to, że rodzina nie chce ich znać. Przecież to nie ich wina, że to wszystko tak się potoczyło. Mogliby być trochę wyrozumiali. Kapitol rozdzielił wiele rodzin. To jest przykre…
 Jakoś po dwudziestej drugiej wracamy z Harrym do hotelu. Jestem wykończona, ale wreszcie dogaduję się z mężem. Wróciliśmy do starych relacji. Znowu sobie żartujemy, uśmiechamy się do siebie i dowiaduję się jak bardzo Harry się dzisiaj rano o mnie martwił. „Obudziłem się i nie widziałam ciebie w łóżku. Pomyślałem, że może jesteś w salonie. Tam też ciebie nie było. Przeszukałem cały dom. Zacząłem się martwić. Wtedy portier powiedział mi, że widział jak wychodzisz, więc wyszedłem ciebie szukać. Chciałem cię za wszystko przeprosić. Już wczoraj wieczorem, jak poszłaś spać, miałem wyrzuty sumienia” mówi. Na tą wiadomość bardzo mocno się do niego przytulam. Jest taki kochany. Nie puszczam go. Po mojej twarzy spływają mi łzy. Chłopak łapie mnie za głowę i pociera kciukiem po policzku.
- Nie płacz głupku – uśmiecha się.
- Kocham cię wiesz? – mówię mu.
- Wiem doskonale, ale ja kocham ciebie mocniej – uśmiecha się łobuzersko.
- Tak? – podnoszę brew.
            Chłopak zaczyna mnie łaskotać, a ja nie mogę powstrzymać się od śmiechu. Mówię mu, aby przestał, ale ten się mnie nie słucha. Wtedy ja dźgam go w brzuch no co chłopak podskakuje. Śmieję się z niego, a temu się to nie podoba.
- Co cię tak śmieszy? Zaraz dostaniesz karę za swoje karygodne zachowanie – zrobił poważną minę.
- Tak? A niby jaką? – patrzę mu prosto w oczy również robiąc poważny wyraz twarzy.
            Chłopak się delikatnie uśmiecha po czym przywiera swoje usta do moich. Nie odrywam swoich, ponieważ bardzo mi się to podoba. Dawno ze swoim mężem nie spędzałam tak miło wieczoru. Brunet powoli przejeżdża swoją ręką po moim ramieniu.
- To jest kara? Hmm… powinnam być częściej dla ciebie wredna – uśmiecham się, mój mąż również, ale nie przestaje całować.
            Wkłada rękę pod moją bluzkę. Dostaję dreszczy, czuję się cudownie, ale niestety wszystko psuje pukanie do drzwi. Kto to może być? Harry szybko wyjmuje rękę spod mojej bluzki i idzie w stronę drzwi. Ja zmieniam swoją pozycję leżącą na siedzącą i przyglądam się mężowi. Jest już prawie północ. Kto to może być? Ku mojemu zaskoczeniu w drzwiach pojawia się Chris. Jest zdołowany. Coś się stało. Harry zaprasza przyjaciela do środka, a ten siada obok mnie na kanapie. Odgarniam mu włosy, a mój mąż kuca naprzeciwko naszemu gościowi.
- Co się stało? – pyta zielonooki.
- Martha… - ledwo mówi.
Na jego twarzy pojawiają się łzy. Automatycznie ruszam po chusteczki.
- Martha… mnie zdradziła…
- Co? Ale jak to możliwe?! – pyta Harry z zaskoczeniem.
Mnie to jakoś nie szokuje. Nie lubiłam jej. Wszystkiego można się było po niej spodziewać.
- Kiedy wróciłem do domu wołałem ją, ale nikt mi nie odpowiadał, więc postanowiłem sprawdzić gdzie jest. Otworzyłem drzwi do naszej sypialni i tam zastałem ją nago z jakimś mężczyzną. Zamurowało mnie. Kiedy się otrząsnąłem zacząłem krzyczeć. Martha mnie uspokajała. Mówiła, że jest jej bardzo przykro. Tamten mężczyzna nam się cały czas przyglądał. Wtedy się na niego rzuciłem. Byłem wściekły. Zaczął krwawić z nosa. Jak to zrobiłem od razu wiedziałem, że popełniłem błąd. Martha mnie wtedy od niego oderwała i powiedziała, że mam sobie iść i nigdy nie wracać. Twierdzi, że ostatnio ją zaniedbywałem. Cały czas okazywałem jej miłość. Starałem się, aby było jak najlepiej. Nie wiem co bym musiał dla niej zrobić, aby było jej dobrze. Fakt nie robiliśmy tego już długo, ale tylko dlatego, bo ona tego nie chciała. Najwidoczniej nie chciała kochać się ze mną. Co zrobiłem nie tak? Czemu mnie nie kocha?
            To co słyszę z ust Chrisa bardzo mnie zaskakuje. Jak można kogoś aż tak skrzywdzić. Już lepiej by było jakby mu powiedziała, a nie jak on poznał prawdę przez przypadek, bo panienka z Kapitolu była nieostrożna. A może ona sobie to zaplanowała. Ale czemu miałaby go tak skrzywdzić? Jestem zła. Bardzo zła. Chciałabym teraz do niej pójść i ją uderzyć, ale jest środek nocy! Chris nie może powstrzymać łez. Mówię Harry’emu, aby zaprowadził niebieskookiego do jednej z wolnych sypialni. Ja idę mu przygotować zieloną herbatę na uspokojenie. Chłopak musi wrócić do siebie. A jutro pogadam z tą lalunią.
            Wchodzę do sypialni. Harry cały czas siedzi przy swoim przyjacielu. Podchodzę do nich i podaję Chrisowi jego herbatę. Ten mi dziękuje. Uśmiecha się do mnie jak najlepiej potrafi, ale teraz średnio mu to wychodzi. Ocieram jego łzy i mówię mu, że wszystko będzie dobrze. Spoglądam na Harry’ego. Tak. Jest zazdrosny.
- Harry – szepczę do niego, aby się uspokoił. Ten rozumie o co mi chodzi i przestaje się patrzeć na nas ze złością.
            Całą noc spędzamy z Chrisem. Wszyscy zasnęliśmy w jego tymczasowej sypialni. Budzę się jako pierwsza. Bardzo mi żal przyjaciela mojego męża. Wtedy postanawiam ruszyć do jego domu. Wiem, że to szaleństwo iść tam sama, ale czuję, że muszę to zrobić. Podnoszę się z łóżka, ocieram oczy, nakładam płaszcz, czapkę i wychodzę na zimny dwór. Powoli udaję się w stronę domu Chrisa i Marthy. Kiedy tam dochodzę nie muszę dzwonić na domofon, ponieważ drzwi są otwarte. Wchodzę na klatkę i kiedy dochodzę do odpowiedniego mieszkania pukam do drzwi. Nikt nie otwiera. Pukam jeszcze raz. Ujawnia mi się różowo włosa. Na jej widok chce mi się wymiotować. Wchodzę do środka mimo, że dziewczyna mnie nie zaprosiła. Zaczynam na nią krzyczeć.
- Czemu zrobiłaś to Chrisowi?! On jest dobrym człowiekiem!
- Okazuje się, że go nie kochałam! – krzyczy na mnie dziewczyna z uśmieszkiem.
- Nie mogłaś mu tego powiedzieć?! Wiesz w jakim on wczoraj był stanie?!
- Co cię tak przejmuje Chris? – unosi brew.
- Jest najlepszym przyjacielem mojego męża – szybko się tłumaczę, choć sama nie wiem czemu tak zareagowałam na to co się wczoraj wydarzyło.
- Wtedy z nim byś przyszła. Tak myślę… - kręci dziewczyna.
- Oni jeszcze śpią. Nie śmiałam ich obudzić… Ale ty powinnaś się wstydzić za to co zrobiłaś! Jak mogłaś?! Masz w ogóle jakieś wyrzuty sumienia?!
- Jakoś mi to nie przeszkadza. Wreszcie mogę być z tym z kim chcę.
            Kiedy dziewczyna mi to mówi strasznie się denerwuję. Chcę się na nią rzucić, ale się powstrzymuję na widok mężczyzny, który jej towarzyszy. To blondyn o błękitnych oczach. Jest wysoki, umięśniony. Stoi teraz za Marthą w samej bieliźnie.
- Kto to jest? – pyta.
- Nikt ważny. Właśnie wychodziła, prawda?
- Em.. tak. Cześć – odpowiadam i patrzę na Marthę groźnym wzrokiem. – Jeszcze za to zapłacisz – szepczę.
***
            Kiedy wchodzę do naszego mieszkania zastaję Harry’ego w kuchni. Robi śniadanie. Tłumaczę mu gdzie byłam, że Martha jest teraz z tym chłopakiem z którym zdradziła Chrisa itd. Harry jest na mnie trochę zły, że aż tak się angażuję w problemy jego przyjaciela. Fakt. Nie znam go zbyt długo, ale bardzo go polubiłam. Jest bardzo miły i dobrze się z nim dogaduję. Nie jestem w stanie zrozumieć jak można kogoś takiego zdradzić. Harry jest trochę zazdrosny, wtedy całuję go w policzek, mówiąc mu, że to jego kocham najbardziej na świecie. Chris jest tylko… no chyba już mogę go nazwać przyjacielem. Umawiam się z mężem, że jeszcze dzisiaj odwiedzimy Marthę, aby poważnie porozmawiać na temat jej nieodpowiedzialnego zachowania. Cieszę się. Może to jej przemówi do rozsądku. Nawet jeśli już nie wróci do Chrisa to myślę, że dzięki temu i tak poczuje się lepiej. Muszą sobie wszystko spokojnie wytłumaczyć. Tylko nie wiem jak ja wytrzymam siedząc niedaleko niej. Przecież od razu będę się chciała na nią rzucić.
-------------------------------
I oto kolejny rozdział! :D Jak wam się podobał? Jakieś błędy? Piszcie śmiało komentarze! To bardzo motywuje ;)

Pozdrawiam xx

13 komentarzy:

  1. Super rozdział! OMG XD Coś czuję, że Emily zdradzi Harry'ego z Chrisem. Albo Chris będzie chciał namówić Emily do zdrady Harry'ego! Albo ją zgwauci xD Omajgasz xD Biorę najgorsze scenariusze xD No dobra... Martha to wredna pizda, ale od początku jej nie lubiłem xD +Wydawała mi się taką żulicą XD Wgl. w tym Kapitolu to takie charaktery ludzie mają xD I wgl. narkotyki, wódka, papierosy ;_: Omajgasz, omajgasz xD
    Mam nadzieje, że nie obrazisz się. Dodałem tego bloga i tego o Harrym na bloga o Cwiercwieczu do zakladki ''Polecane'' :D Chciałbym, żeby inni zobaczyli jak świetnie piszesz i ogólnie podoba mi się twój styl itp.
    http://niezgodnosc-dar-czy-przeklenstwo.blogspot.com/ - zapraszam na pierwszy rozdział na moim nowym blogu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omajgasz! Przeklnąłem Martha to wredn piz** xD Miło być wredna picza xD

      Usuń
    2. Omg xD Mialo byc* Sory za spam xD

      Usuń
    3. Jupiii! TYle czekalem az dodasz nowy szablon! :D

      Usuń
    4. Hahaha dziękuję. :D
      Tak Martha jest okropna >.<
      Długo myślałam nad tym czy zmienić szablon... Kiedyś musiało to nastać ;)

      Usuń
    5. http://niezgodnosc-dar-czy-przeklenstwo.blogspot.com/ - zapraszam jeszcze na drugi rozdział :d Mogłabyś zrobić zakładkę Spam, bo nie chcę zabrudzać tak dobrego bloga ;_:

      Usuń
  2. Ja nie wiem co ja mam tu napisać wgl wtfffffff ;-;
    Ta Martha jest jakaś psychiczna xD
    I sobie ide już lol ;-:

    OdpowiedzUsuń
  3. Czo ta Martha? ;o Fajny rozdział, czekam na kolejny. Dzisiaj miałam chyba ze 3 do nadrobienia, długo nie wchodziłam. A ten Chris jest całkiem fajny ;) Ładny ten nowy wygląd, no i rozdział wyszedł tak cudownie długi :D . Pozderki! ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Myślę, że od teraz rozdziały będę miały właśnie tego typu długość. Przynajmniej będę się jak najbardziej starała, aby tak było! :D
      Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  4. Tak pokrótce bo mam niewiele czasu a zamierzam jeszcze coś poczytać :P
    Rozdział super!
    Fajnie że Emily znalazła sobie koleżankę, a może i przyjaciółkę?? Kto wie.
    A ta Martha to niezła artystka! Od początku jej nie lubiłam a teraz o już w ogóle! Podła cipa i tyle!
    Pozdrawiam, weny i do następnego,
    Elfik JoWita (ElfikElen)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział! W końcu komentuje, bo u mnie krucho z czasem...:) Jestem ciekawa co dalej...
    Długi rozdział to dobry rozdział.:D
    Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń