sobota, 8 marca 2014

Rozdział II - Dożynki.

            Kiedy się podnoszę z łóżka idę do kuchni, gdzie znajduję tatę szykującego śniadanie. Na widok tego co robi mówię z uśmiechem:
O jajecznica! Tato nie musiałeś.
- Skąd mam mieć pewność, że mnie dziś nie opuścisz? Chcę, abyś właśnie dzisiaj zjadła swoje ulubione śniadanie.
- Dzięki – odpowiadam i całuję go w policzek. Jest taki kochany.
            Po śniadaniu idę do swojego pokoju się przebrać w jakąś sukienkę. Nie mam ich za wiele. Mam białą w koronkę na plecach, długą, zieloną i krótką do kolan czerwoną. Po dłużej chwili wybieram białą. Pamiętam jak mama mi ją dała kiedy odchodziła. Miałam ją na sobie chyba tylko raz. Myślę, że dzisiaj to raczej odpowiedni dzień, aby ją założyć.
            Schodzę na dół, a na mój widok tato mówi:
- Moja córeczka. Jesteś najpiękniejsza na świecie.
            Uśmiecham się i mówię:
- Tak sobie myślałam czy dzisiaj nie pójść do mamy. Nie widziałam jej tyle czasu…
- Idź. Wypadałoby. Pogadacie trochę. Ona pewnie bardzo za tobą tęskni.
            Wychodzę z domu i udaję się do mamy. W drodze do niej widzę Tannera. Patrzy na mnie z podziwem i uśmiecha się uwodzicielsko, a ja idę dalej. Kiedy dochodzę chwilę stoję przed drzwiami i pukam. Otwiera mi wysoka, wychudzona kobieta. Wygląda strasznie. Jedyne co potrafię zrobić to się do niej przytulić.
- Cześć skarbie – mówi do mnie. – Długo się zbierałaś na odwiedziny. Chyba z dwa lata.
- Przepraszam mamo – płaczę. – Nie wiem czemu wcześniej cię nie odwiedzałam.
- No nic. Ważne, że w ogóle do mnie dotarłaś – odpowiada z lekkim uśmiechem co podnosi mnie na duchu. – Opowiadaj co tam u ciebie słychać?
- Nic się nie zmieniło. Nadal ta sama, cicha, niewychylająca się Emily jaką znasz.
- Jak się czujesz przed dożynkami?
- Zwyczajnie.
- Mam nadzieję, że mi ciebie nie odbiorą jak Jamesa.
            Nie odpowiadam. Nie mogę jej tego obiecać.
- No nic. Dziewczyno twoje włosy są koszmarne! Chodź zaraz to poprawię – zażartowała i szybko doprowadziła mnie do porządku – O wiele lepiej!
- Mamo. Kojarzysz takiego chłopaka, Tannera?
- To jest ten chamski kretyn? – żartuje. Zawsze tak jej o nim opowiadałam.
- Tak to on – śmieję się. – Przedwczoraj do mnie podszedł i się pytał co u mnie słychać, a dzisiaj się mnie przyglądał… Co o tym myślisz?
- Cóż… Może zauważył, że jesteś wyjątkowa? Ale czemu mnie o to pytasz? Zawsze mówiłaś, że on cię nie interesuje.
- Nie wiem…
- Kochana. Już czas. Idź na te dożynki.
- Papa – odpowiadam i mocno się przytulam.
            Kiedy dochodzę pod Pałac Sprawiedliwości wszystko robię machinalnie. Zupełnie jakbym była w transie. Nie wiem co się dzieje. Chwilę później już znajduję się w tłumie i widzę Harry'ego oraz opiekunkę naszego dystryktu, Sophie. Jak na osobę z Kapitolu wygląda w miarę normalnie. Ma bardzo jasne włosy i często ubiera się na różowo.
            Jak zwykle oglądamy film o Mrocznych Dniach i słyszę głos Sophie:
- Czas na losowanie trybutów. Oczywiście damy mają pierwszeństwo.
            Jej ręka zanurza się w szklanej kuli, łapie kartkę z imieniem trybuta i czyta:
- Emily Ature
            Przyznam jestem trochę tym zaskoczona. Nagle wszystkich wzrok skupia się na mnie. Ja idę spokojnie przed siebie. Tak jak myślałam. To już nie jest takie strasznie jak kiedyś. Sophie oczywiście mi gratuluje i prosi o oklaski.
- A teraz czas na mężczyzn! – chwilę później mówi – Tanner Bel.
           Jest w szoku. W tym roku dożynki wyszły ciekawie. Wylosowano najbardziej lubianego chłopaka w szkole i osobę, która nic nie znaczy, jest najgorsza. Zobaczymy co będzie dalej. Jaki jest prawdziwy Tanner?
***
            Udaję się do pokoju, aby pożegnać się z rodziną. Najpierw wchodzi tato.
- Kochanie. Masz mi wygrać te igrzyska. Masz wrócić. Rozumiesz?
- Dobrze tato. Postaram się – mówię oschle.
            Mocno się do mnie przytula i wtedy wchodzi moja mama. Spoglądają na siebie chłodno i mój tata wychodzi.
- Jak się czujesz mała?
- Szczerze? Nie najgorzej.
- Tak myślałam. W twoich oczach w ogóle nie widać było strachu. Zupełnie inaczej było z twoim kolegą.
- Nie sądzisz, że dożynki w tym roku były dość ciekawe?
- Oj owszem. Wyszłaś na odważniejszą od chłopaka. Jestem ciekawa jak pójdą wam igrzyska. Oczywiście stawiam na ciebie. No i jak każda matka się o ciebie martwię. Nie chcę stracić drugiego dziecka w ten sam sposób, więc masz mi jedno obiecać. Wrócisz.
- Obiecuję.
            Przytulamy się i moja mama wychodzi, a ja zbieram się do pociągu.
---
Perspektywa Harry’ego:

3 komentarze:

  1. Super! Następny please :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Szybko dawaj kolejny, bo czuję że będzie ciekawie. Twoje opowiadanie, wnioskując po dwóch rozdziałach, będzie wciągało jak sama trylogia Igrzysk. Super, naprawdę super rozdział.
    Pozdrawiam, weny życzę i czekam na kolejny ^^
    Elfik Elen
    PS. Jakbyś chciała poczytać moje wypociny to zapraszam http://in-the-circle-of-secrets.blogspot.com/ oraz http://kingdomofspells.blogspot.com/. Oba blogi nie mają nic wspólnego z igrzyskami ale wierząc innym ludziom, są ciekawe więc zapraszam.
    PSS. Twój blog tak mi się spodobał że dodałam go do czytanych przeze mnie :D To nie jest jakieś nadzwyczajne wyróżnienie tylu Liebster Award, ale odwiedzajcy mojego bloga zauważą także twój :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <333
      Chętnie poczytam Twoje blogi, ale dzisiaj nie mam czasu. Postaram się jakoś niedługo na nich zagościć. :)

      Usuń