poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział XI - Dwie niespodzianki

              Idę na spacer po dystrykcie. Widzę ludzi z mojej szkoły. Teraz nie patrzą na mnie jak na najgorszą, tylko jak na kogoś kogo podziwiają.
- Pokazałaś, że jesteś kimś – mówi jeden z nich.
            Nic nie odpowiadam. Oni dla mnie nadal są tymi samymi ludźmi. Teraz tak mówią, bo wygrałam. Gdybym nie pojechała na te igrzyska traktowaliby mnie nadal tak samo. Śmiejąc się ze mnie, dokuczając mi, rzucając papierkami itd. Idę na rynek. Kupuję od najbiedniejszy rzeczy, które nawet nie są mi potrzebne. Po prostu chcę, aby zarobili trochę pieniędzy. Ja teraz mam ich więcej niż potrzebuję. Podchodzi do mnie mała dziewczynka. Ma błękitne oczy,  jak Tanner i blond włosy.
- Jak się pani teraz czuje? Jest pani szczęśliwa? – pyta.
- Em… - nie wiem co odpowiedzieć. – Cieszę się, że wygrałam i jestem tutaj, ale jest też mi smutno, że straciłam przyjaciół.
- Jak to? Powinna mieć ich pani teraz jak najwięcej – mówi z zaskoczeniem.
- Moi przyjaciele zginęli na arenie, a tutaj ich nie miałam.
            Blondyneczka się do mnie mocno przytula. Nie wiem czemu do mnie podeszła, kim ona jest, ale też się do niej przytulam.
- Wiesz gdzie jest Tanner?
            Dziewczyna zaskakuje mnie swoim pytaniem. Zaraz, zaraz. To jego siostra! Niedaleko też widzę jego rodziców. Wszyscy mają blond włosy. Jest mi smutno. Przytulam jeszcze mocniej małą dziewczynkę.
- Nie wiem gdzie jest, ale mam nadzieję, że jest mu teraz tam dobrze.
            Blondyneczka mnie puszcza i biegnie do rodziców. Ci patrzą się na mnie i lekko się uśmiechają. Wiem, że jest im teraz ciężko. Strasznie się czułam kiedy zginął Tanner. Oddał swoje życie za mnie. To okropne.
            Wracam do swojego domu. W połowie drogi spotykam Harry'ego.
- Chcesz iść ze mną do lasu?
- Dzięki Harry, ale już byłam na spacerze.
- Coś się stało? Wyglądasz na smutną – łapie mnie za rękę i ciągnie mnie do siebie.
- Spotkałam właśnie siostrę i rodziców Tannera.
- Och… - przytula mnie.
            Płaczę. Jest mi naprawdę smutno. On miał młodszą, słodziutką siostrę. Czy ja będę się tak czuć w każdym dystrykcie? Przecież jak spojrzę na twarze tych rodzin to się rozpłaczę. Szczególnie w dwunastce. To dystrykt Ellie. Ja nie wytrzymam tego.
- Chodź. Wracamy do domu – mówi Harry.
            Idę wtulona w niego i cały czas płaczę. Ten idzie w ciszy i przygląda się niebu. Ciekawa jestem o czym teraz myśli.
            W domu przestaję płakać. Idę do swojego pokoju i rzucam się na łóżko. Chcę o wszystkim zapomnieć i żyć tym co teraz mam. Harry, rodzice, nowy dom. W moim życiu zaczął się nowy rozdział. Chcę spędzić ten czas jak najlepiej się da z uśmiechem. Do pokoju wchodzi Harry. Idzie do mnie powoli trzymając coś za sobą. Co on kombinuje? Klęknął. Nie wierzę.
- Emily. Nie wiem czy to odpowiedni moment… - wyjmuje pudełeczko i kwiaty – Wyjdziesz za mnie?
            Patrzę się na niego z niedowierzaniem. To chyba najpiękniejsze co mógł zrobić. Po mojej twarzy spływają łzy szczęścia.
- Tak – uśmiecham się, a chłopak zakłada mi pierścionek na palec i rzuca się na mnie.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
            Brunet całuje mnie po szyi i dociera do ust. Cały czas się uśmiecham. On sprawia, że jestem szczęśliwa. Jest cudowny. Bardzo go kocham. Siadamy i chłopak zaczyna opowiadać o tym, że jak byłam jeszcze na arenie to już kupił pierścionek. Wierzył, że wygram. Czekał tylko na odpowiedni moment, aby mi się oświadczyć. Jak zobaczył, że jestem smutna to pomyślał, że to odpowiedni czas. Miał rację. Lepiej pocieszyć mnie nie mógł. Kocham tego bruneta z lokami. Jestem taka szczęśliwa.
- To… - patrzy na mnie swoimi błyszczącymi, zielonymi oczkami – kiedy chcesz ślub? – uśmiecha się i pokazuje swoje piękne, białe ząbki.
- Do tournée jeszcze dwa tygodnie, więc… - uśmiecham się do niego.
- Cudownie! – cieszy się. – Spokojnie ja już wszystko zaplanuję – całuje mnie w rękę. – Wybacz. Muszę teraz wyjść.
            Uśmiecham się. Mimo wszystko to najpiękniejszy dzień w moim życiu. Harry jest cudowny! Schodzę na dół do taty i pokazuję mu swoją rękę. Ten uśmiecha się i mi gratuluje.
- Tak się zastanawiałem po co mu te róże, a później wybiegł taki szczęśliwy – mówi.
            Śmieję się. Chcę się tą nowiną pochwalić mojej mamie, więc całuję tatę w policzek i zakładam czarną kurtkę. Pada, więc zakładam na głowę kaptur. Na mojej twarzy cały czas gości uśmiech. Wszyscy mieszkańcy dystryktu dziwnie się na mnie patrzą. Rozumiem ich. Sama bym tak patrzyła, gdybym zauważyła jakąś dziewczynę, która chodzi z wielkim uśmiechem na twarzy w naszym dystrykcie. Tutaj rzadko kiedy zdarzają się powody do uśmiechu. Pukam do drzwi. Otwiera je moja mama. Nie wiem co się stało, ale wygląda okropnie i jest chyba pijana. Wchodzę do środka. Ma straszny bałagan. Biorę ją do łazienki i obmywam wodą. Ta krzyczy. Nie wiem co się dzieje. Po godzinie mama wraca do siebie.
- Co się stało? – pytam.
- Nic…
- Mamo – patrzę na nią surowo.
- Nie chcę, abyś poczuła się gorzej. Lepiej powiedz po co tu przyszłaś.
- Najpierw powiedz mi o co chodzi – zaczynam się martwić.
            Moja mama płacze. Ja też zaczynam.
- Mamo. Powiedz co się dzieje – mówię we łzach.
- Córko… - słowa ledwo przechodzą przez jej gardło – Ja… umieram. Zostało mi parę dni życia.
- NIE!!! – krzyczę. – Czemu?!  Mamo!
            Przytulam się do niej mocno i płaczę. Co ja takiego zrobiłam?! Czemu cały czas zdarzają się jakieś okropne rzeczy. Byłam taka szczęśliwa jak Harry mi się oświadczył. Teraz wiadomość, że moja mama niedługo umrze wszystko popsuła. Dlaczego?! Nie wierzę w to co się dzieje. Moja mama głaszcze mnie po głowie i pyta:
- To po co do mnie przyszłaś?
- Mamo – szlocham. – Harry mi się oświadczył.
            Kobieta uśmiecha się, ale nadal jest jej smutno. Mi też.
- Mamo? Mogę z tobą dzisiaj zostać? – pytam.
- Pewnie córeczko.
            Siedzimy tak wtulone w siebie przez długi czas. Wieczorem do domu wchodzi Harry z moim tatą. Mówimy im co się stało. Mój tato również zaczyna płakać. Moja mama mówi Harry'emu, że chciałaby zobaczyć nasz ślub. Mój narzeczony odpowiada, że możemy wszystko przyspieszyć. Najwyżej nie będzie taki spektakularny jaki miał być. Bardzo się cieszę, że tak postąpił. Tej nocy wszyscy śpimy u mojej mamy. Ja cały czas do niej przytulona, Harry obok trzymając mnie za rękę, a mój tata na kanapie naprzeciwko. Czemu wszystko tak się potoczyło?
------------------------------------------------
Teraz chciałabym was jeszcze zaprosić na mojego nowego bloga. Nie wiem czy wam się spodoba. W sobotę wpadłam na taki pomysł, aby napisać o igrzyskach Harry'ego. Co o tym myślicie? Podoba wam się? Tutaj macie linka. Komentarze mile widziane :))

Pozdrawiam

3 komentarze:

  1. sweetasny ale smutny rozdzial jestes wielka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Yay!! Ale fajnie ze Harry oswiadczyl sie Emily. Czemu akcja tak sie potoczyla?? Najpierw Tanner, teraz mama Emily jest umierajaca... szkoda mi jej bo wiem co przezywa :(
    Jak zawsze bylo super i czekam nn :*
    Pozdrawiam,
    Elfik Elen

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem wiem wczas się obudziłam z tym komentarzem ,ale dopiero przed chwilą odkryłam bloga i muszę Ci powiedzieć blog świetny i przez tego bloga się popłakałam :'( ale blog świetny / Biedronka

    OdpowiedzUsuń