Wstaję bardzo wcześnie
w ramionach Tannera. Wygląda tak niewinnie. Jego włosy delikatnie zakrywają mu oczy.
Patrzę na Ellie i Petera. Też śpią, a ja już nie mogę zasnąć, więc postanawiam
się wyplątać z uścisku blondyna.
Słońce dopiero co wyjrzało, a okolica wygląda cudownie.
Jest tutaj jak w bajce. Niebo jest różowe. Piękne, zielone drzewa na jego tle
wyglądają wspaniale. Najpiękniejsze miejsce na świecie. Patrzę na małe źródełko
i myślę, że przydałoby się wykąpać. Tak też robię. Rozbieram się do
bielizny i delikatnie chlapię się zimną wodą. Czuję się wspaniale. Po małej
kąpieli udaję się na krótki spacer. Wiatr wieje delikatnie. Jego chłód jest dla
mnie bardzo przyjemny. Idę cały czas przed siebie rozglądając się czy
przypadkiem nie ma innych trybutów w pobliżu i znowu zaczynam uciekać myślami
do Tannera i Harry'ego.
Jak ja mogłam zapomnieć o Harrym przez te dwa dni?
Przecież to on cały czas był przy mnie, pomagał mi i wspierał mnie. Chciał dla
mnie jak najlepiej. Ale jakby tak dłużej się zastanowić to jestem na arenie i
powinnam myśleć tylko o tym co dzieje się tu i teraz. Przecież tylko to może mi
pomóc, sprawić, że wrócę do domu. Czas spędzony tutaj jak na razie jest
cudowny. Wiem, że w końcu to się skończy. Mam nadzieję, że to nastąpi jak
najpóźniej. Nie chcę się żegnać z Ellie. A co z Tannerem? Naprawdę coś do niego
czuję, zależy mi na nim. Szkoda, że dopiero na arenie to zrozumiałam. W
Kapitolu traktowałam go okropnie. Cały czas widziałam w nim zakochanego w sobie
chłopca ze szkoły. Nagle moje myśli przerywają krzyki. Szybko biegnę do swoich
towarzyszy. Mam nadzieję, że to jednak nie były ich krzyki, ale wszystko jest
możliwe. Biegnę bezmyślnie. W drodze potykam się parę razy, ale szybko się
podnoszę i ruszam dalej. Nie wybaczyłabym sobie jakby coś im się stało, a mnie
akurat wtedy nie było. Muszę im pomóc.
Kiedy dobiegam do miejsca niestety moje przypuszczenia
się sprawdzają. Widzę jak trybuci z siódemki atakują moich przyjaciół. Bez
zastanowienia rzucam się na dziewczynę.
- Emily! Nie! – słyszę
Tannera.
Nie słucham się go. Widziałam jak dziewczyna chce w niego
rzucić nożem. Nie mogłam na to pozwolić. Teraz się szarpiemy. Niestety ona ma przewagę.
Jest silniejsza i uzbrojona. Ja nie mam nic. Czuję jak ostrze zbliża się do
mojej twarzy, ale wtedy dziewczyna pada i słyszę wystrzał armaty. To Tanner.
Strzelił w nią strzałą. To było bardzo odważne posunięcie. Jedna pomyłka i
mógłby we mnie trafić.
- Co ty sobie myślałaś
wskakując na nią?! – krzyczy na mnie. – Myślisz, że to by ci pomogło?!
- Ona chciała w ciebie
rzucić nożem! Musiałam coś zrobić!
Wtedy słyszymy drugi wystrzał. Faktycznie! Jeszcze został
ten chłopak z siódemki! Szybko wchodzimy do nory. Widzę Petera. Twarz ma całą
we krwi. Leży z nożem w sercu. Chłopak z siódemki ma całe ręce we krwi razem z
twarzą na której teraz zagościł triumf. Widzę też Ellie. Jest cała we łzach.
Nie może się pozbierać po tym co się stało. Ona kochała Petera. Ja też nic nie
potrafię zrobić. Jedynie Tanner celuje szybko w przeciwnika i go zabija.
Kiedy uświadamiam sobie, że zagrożenie już minęło biegnę do Ellie. Ta
głośno płacze. Teraz wygląda okropnie. Na jej twarzy nie ma uśmiechu. Są same
łzy. Włosy ma potargane, a ręce całe w krwi. Przytula się do Petera
powtarzając: „Wstawaj! Ty żyjesz!”.
- Ellie! Ellie!
Spokojnie! – mówię.
- Nie! On go zabił! Ja
nie wytrzymam tego! – krzyczy. – Wiesz co do niego czułam.
- Ellie. To musiało się
stać prędzej czy później. Jedyne co teraz możemy zrobić to wyprowadzić go na
zewnątrz, obmyć z krwi i godnie go pożegnać.
- Ja nie chcę się z nim
żegnać!
Powoli się do niej zbliżam i próbuję ją przytulić. Ta
tylko mnie odpycha i cały czas siedzi przy Peterze. Doskonale ją rozumiem.
Podobnie się czułam kiedy zginął mój brat James. Jak zobaczyłam, że nie żyje
przez tygodnie płakałam. Rodzice próbowali mnie na zmianę uspokoić, ale to nic
nie dawało. Dopiero po paru latach się opanowałam. Lecz jeśli Ellie chce
przeżyć musi się szybciej pozbierać. Tanner wyprowadza trybuta z siódemki na
zewnątrz. Ja nadal siedzę przy przyjaciółce. Ktoś musi teraz przy niej być. Przeżywa
koszmar. Mój chłopak w tym czasie rozpala ognisko i zaczyna szykować późne
śniadanie. Kiedy nasz wzrok się spotyka lekko się do siebie uśmiechamy. Mam
nadzieję, że dzisiaj już nic podobnego nas nie spotka.
Dopiero kiedy jedzenie jest gotowe Ellie odrywa się od
Petera. Niestety śniadanie mija w ciszy. Nikt nie chce rozmawiać po tym
wszystkim co tu się wydarzyło. Moja przyjaciółka wygląda okropnie. Bardzo chcę
wierzyć, że wróci do siebie, ale im dłużej ją widzę tym bardziej wydaje mi się,
że jednak nie będzie już tą samą osobą.
- Myślę, że powinniśmy
zmienić naszą kryjówkę – mówi Tanner.
- Uważasz, że ktoś może
wiedzieć gdzie jesteśmy? – pytam.
- Za każdym razem kiedy
robimy sobie jedzenie widać dym. Dlatego trybuci z siódemki nas znaleźli.
- Rozumiem. Tylko jak my
się z tym wszystkim zabierzemy?
- W trójkę jakoś damy
radę.
Patrzymy na Ellie, a ona się nam przygląda jakbyśmy byli
obcymi ludźmi. Słowa, które po chwili wypowiada bardzo mnie szokują:
- Nie w trójkę tylko w
dwójkę. Ja nigdzie nie idę.
- Ellie czyś ty
oszalała! Nie zostajesz! Idziesz z nami! – krzyczę.
- Nie! Ja chcę zostać
sama. Jakoś sobie poradzę ze swoimi zającami.
- Ellie nie mów tak.
Idziesz z nami – po mojej twarzy zaczynają spływać łzy. – Ellie.
- Jesteś pewna, że
chcesz być sama? – pyta Tanner.
- Tak. Ja nie mogę
patrzeć na kolejne śmierci. Wolę teraz działać sama. Z resztą kiedyś
musielibyśmy się rozdzielić. Czemu by tego nie zrobić dzisiaj?
- Twój wybór, ale
pamiętaj, że nadal możesz iść z nami.
- Co ty wygadujesz?!
Ellie idziesz z nami! – chcę się na nią rzucić, ale Tanner mnie powstrzymuje
łapiąc mnie w tali. Łzy spływają po mojej twarzy. Pewnie wyglądam teraz
okropnie. Nie mogę uwierzyć w to co chce zrobić moja przyjaciółka. Nie rozumiem
jej. Razem mamy większe szanse na przeżycie. Martwię się o nią.
Po dłuższej chwili uspokajam się. Ellie nadal siedzi przy
Peterze. Głaszcze go po głowie i się do niego uśmiecha. Ona chyba wariuje.
Wymieniamy się spojrzeniami z Tannerem i kiwamy głowami. Mój chłopak podchodzi
do blondynki uspokaja ją i po chwili wynosi Petera na zewnątrz. Widzę wielkie
szczypce wciągające chłopaka do poduszkowca. Ellie nadal wygląda na
wstrząśniętą tym wszystkim. Już nie wróci tamta promienna dziewczyna. Siedzimy
długo w ciszy. Każdy pewnie myśli o tym wszystkim co się stało. Dzisiaj
dowiedzieliśmy się, że nie jesteśmy bezpieczni. Znaczy to było wiadome od
początku, ale doświadczyliśmy tego dopiero dzisiaj. Tanner chowa do plecaka
większość naszego jedzenia. Oczywiście zostawia coś dla Ellie. Wie, że jest ona
moją najlepszą i jedyną przyjaciółką. Obraziłabym się na niego gdyby zostawił
jej tylko to co sama zdobyła. Bierze mniejszą część naszego dzika. Jestem pod
wielkim wrażeniem.
- My na pewno jeszcze
zdobędziemy jakiegoś. Ty co najwyżej złapiesz parę zająców, więc lepiej będzie
jak ci zostawimy tego dzika.
- Dziękuję – odpowiada
spokojnym głosem i lekko się uśmiecha.
- Emily. Czas się
pożegnać.
Podchodzę powoli do Ellie. Poprawiam sobie włosy i
powstrzymuję się od łez. Tak trudno jest mi teraz się pożegnać. Po tym
wszystkim co przeżyliśmy, jakie rozmowy prowadziłyśmy. To wszystko było piękne.
Teraz to stracimy. Ellie się lekko uśmiecha i mówi:
- Żegnaj Emily.
Powodzenia.
- Żegnaj – odpowiadam.
Nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć. Przytulam się
do niej mocno. Łzy same wylatują. Będę za nią tęsknić. Mam nadzieję, że to nie
ja będę musiała jej zabić. Tanner tylko się nam przygla w ciszy i macha Ellie na pożegnanie. Nie rozmawiali ze sobą, więc nie mieli jakiś większych
relacji.
Wychodzimy z nory. Po raz ostatni widzę te piękne widoki.
Przeglądam się w źródełku. Wyglądam okropnie. Na mojej twarzy widać krople krwi
i mam podkrążone oczy. Postanawiam umyć twarz. Tanner nie ma nic przeciwko. Sam
wykonuje tę samą czynność. Po mojej twarzy spływa zimna woda, a ja od razu
czuję się lepiej.
- Gotowa? – pyta mój
towarzysz.
- Tak – odpowiadam.
Ruszamy w dwójkę nic do siebie nie mówiąc. Nie umiem. Za
dużo się dzisiaj wydarzyło. Najpierw śmierć Petera. Teraz pożegnanie z Ellie.
To jest strasznie.
Idziemy tak w ciszy i nagle słyszymy szelest krzewów.
Szybko się rozglądam wokół siebie. Na szczęście to sarna, a nie trybut. Tanner
szybko łapie za łuk, skupia wzrok na obiekcie i w niego trafia. Podchodzimy do
zdobyczy. Mój towarzysz bierze ją na plecy i udajemy się dalej. Niebo robi się
coraz ciemniejsze, więc postanawiamy zatrzymać się przy jednym z wyższych i
grubszych drzew.
Tanner rozpala ognisko kilka metrów dalej i gotuje
resztki dzika, które zabraliśmy. Wtedy słyszę wystrzał armaty. Szybko biegnę do miejsca, gdzie rozpalił ognisko mój towarzysz. Na szczęście to
nie on zginął.
- Całe szczęście – mówi na mój widok. – Bałem się, że to ty – podchodzi do mnie i się
przytula.
Jego dotyk sprawia, że czuję się fantastycznie. Zaczyna mnie całować po czole, policzku i w końcu w usta. Nie powstrzymuję go. Bardzo
potrzebuję jego bliskości. Ten pocałunek sprawia, że o wszystkim zapominam.
- Nie chcę ciebie
stracić – szepcze.
- Ja też.
Nasze usta znowu się spotykają, ale tą romantyczną chwile
przerywa hymn i twarze poległych wyświetlone na niebie. Widzimy chłopaka z
jedynki! Zawodowiec?! Nie sądziłam, że to on mógł zginąć! Pozostałe twarze są
nam znajome. To trybuci z siódemki i Peter. Patrzymy się na siebie z Tannerem i
cieszymy się z tego co zobaczyliśmy. O jednego zawodowca mniej. Przytulamy się
do siebie. Chociaż jedna dobra nowina na dzisiaj.
---
Perspektywa Harry'ego:
http://harryjoven.blogspot.com/2014/06/rozdzia-xx-to-naprawde-boli.html
---
---
Perspektywa Harry'ego:
http://harryjoven.blogspot.com/2014/06/rozdzia-xx-to-naprawde-boli.html
---
Starałam się bardziej
opisywać jak mi mówiliście, ale nie wiem czy mi to wyszło. Dziękuję za
wszystkie komentarze. Jeśli zauważyliście jakieś błędy lub macie rady to nie bójcie
się i wszystko napiszcie. Chcę poprawić swoje błędy, aby lepiej się wam czytało
mojego bloga.
Pozdrawiam :))
Wszystko jest super! ^.^ Szkoda, że uśmierciłaś tego zawodowca z jedynki, bo ja też jestem zawodowcem z jedynki ;-; Jeśli dobrze pamiętam to mieszasz czasy ;c Nie martw się! Ja też tak miałem albo nawet mam xD Z czasem to przejdzie ^^ Staraj się pisać w jednym np. teraźniejszym ;) Ogólnie to jest super ^>^
OdpowiedzUsuńMnie sie bardzo podoba :) ciekawe jaki masz na nich pomysl. Weny weny weny :*
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdziała z niecierpliwością :3
Pozdrawiam :)