piątek, 28 marca 2014

Rozdział X - Powrót do domu

            Wygrałam. Nadal to do mnie nie dociera. Jestem taka szczęśliwa, ale czuję pustkę w środku. Bardzo mi przykro z powodu Tannera i Ellie. Ciężko mi było patrzeć na śmierć mojego towarzysza. Całe szczęście, że nie widziałam jak zginęła moja przyjaciółka, ale obwiniam się za to, że jej nie pomogłam. Byłam taka egoistyczna.
            Teraz siedzę w salonie. Wchodzi Harry. Jest bardzo szczęśliwy, że udało mi się wygrać. Nasz dystrykt również jest bardzo zadowolony z mojego osiągnięcia. Wygraliśmy po raz drugi z rzędu. Może inne dystrykty będą się teraz trzymać na baczności? Pokazaliśmy, że jesteśmy silni.
            Nadal mnie męczy to co zrobiłam. Zabicie trybutów to okropne uczucie. I jeszcze chciałam śmierci tej dziewczyny. To straszne co igrzyska robią z ludzi.
- Harry jak się czułeś kiedy zabiłeś pierwszego trybuta? – pytam.
- Męczysz się z tym prawda? – kiwam głową. – To było straszne uczucie. Długo do mnie docierało to co zrobiłem. Poczułem się jak morderca, ale wiedziałem, że tylko tak mogłem przeżyć. Usprawiedliwiałem się tym, ale wiem, że to co robiłem było okropne.
- Zabicie drugiego człowieka jest straszne. Ja czuję się fatalnie. Jeszcze chciałam śmierci tej dziewczyny, a dzień wcześniej widziałam jak Ellie ucieka. W ogóle jej nie pomogłam. Stwierdziłam, że nawet lepiej będzie jak oni ją zabiją – płaczę. Harry mnie przytula.
- Nie płacz. To nie twoja wina. Igrzyska niestety tak działają na ludzi. Myślę, że Ellie postąpiła by tak samo na twoim miejscu.
            Nic nie odpowiadam. Czuję się okropnie. Harry cały czas powtarza, że to nie moja wina. Siedzę w jego uścisku, ale nawet to nie sprawia, że czuję się lepiej. Czy każdy kto wygrał igrzyska tak się czuł? Pamiętam, że jak Harry wrócił do dystryktu nie wyglądał najlepiej.
***
            Jestem ubrana w białą sukienkę, włosy mam splecione w warkocz. Zaraz wejdę na scenę i rozpocznę rozmowę z Caesarem na temat igrzysk. Słyszę swoje imię i wchodzę. Caesar całuje mnie w rękę i mi gratuluje. Oglądamy najlepsze momenty z igrzysk. Widzę płaczącą za Peterem Ellie, śmierć Tannera i mój atak na mordercę, moje całusy z blondynem i finał. Po mojej twarzy spływa parę łez. Caesar mnie uspokaja. „Już po wszystkim” mówi. Zadaje parę pytań o to jak się czułam na arenie, kiedy umarł Tanner i jak zabiłam pierwszego trybuta. Ciężko jest mi odpowiedzieć na te pytania bez łez, ale udaje się, lecz na mojej twarzy nie ma uśmiechu. Kończymy rozmowę na tym, że mój dystrykt jest bardzo ze mnie dumny. Schodzę ze sceny i przytulam się do Harry'ego. Ten całuje mnie w czoło.
            Siedzę w wagonie w ramionach bruneta. Nadal czuję się okropnie. Minie sporo czasu zanim wrócę do siebie.
- Martwię się o ciebie – mówi Harry.
- Nie ma o co – odpowiadam.
- Mam nadzieję, że szybko się pozbierasz – po jego twarzy spływa łza. – Wiem jak się czujesz, ale nie chcę, abyś cierpiała tak długo jak ja.
            Na te słowa zrobiło mi się jego żal. Całuję go w usta. Patrzymy sobie w oczy i wtedy chłopak odwzajemnia pocałunek. Czuję się cudownie. Chyba to był najlepszy pomysł jaki miałam. Pocałunek od razu sprawia, że czuję się lepiej.
-Nie będę i ty też już nie będziesz cierpiał – mówię, a on się uśmiecha.
            Ma taki cudowny uśmiech, jego oczy błyszczą i całuje bardzo dobrze. Nie chcę odrywać od niego swoich ust, ale wszystko przerywa nam Sophie. Mówi, że już jesteśmy na miejscu. Szybko się od siebie odklejamy. Jestem trochę zawstydzona. Harry chyba też. Patrzymy na siebie i zaczynamy się śmiać, a Sophie nie rozumie co się stało.
            Wychodzimy z pociągu. Wszyscy się na mnie patrzą z uśmiechami na twarzy. Krzyczą moje imię i mi gratulują. Szukam swoich rodziców. Widzę mamę. Stoi z boku i mi macha. Mój tato jest zaś na samym końcu. Uśmiecham się do niego, a on odwzajemnia uśmiech. Chcę jak najszybciej do nich pobiec i ich przytulić. Stęskniłam się za nimi.
            Wszyscy ustępują mi miejsce, a ja biegnę prosto na tatę. To oczywiste, że najpierw się z nim przywitam. Z nim mieszkam i wiele mu zawdzięczam.
- Moja córeczka wygrała igrzyska. Wiedziałem, że ci się uda.
- Ja też tato – uśmiecham się i mocno się do niego przytulam.
            Obok mnie jest już moja mama. Rzucam się na nią, a tato się nie obraża. W końcu to moja matka. Kocha mnie.
- Wiedziałam, że mnie nie zawiedziesz. Zawsze dotrzymujesz słowa.
            Uśmiecham się. Idę z rodzicami do mojego nowego domu w Wiosce Zwycięzców. Tam opowiadam im o wszystkim co się wydarzyło na arenie. Wszystkiego słuchają z wielkim przejęciem. Robi się już późno, więc oferuję mamie, aby została na noc. Mój tato nie ma nic przeciwko. „Ten jeden raz mogę z wami zostać.” mówi mama. Zjadamy pyszną kolację przygotowaną przez Harry'ego. Jest to kurczak. Nie sądziłam, że zielonooki tak dobrze gotuje. Podając mi danie, całuje mnie w policzek. Jestem taka szczęśliwa. W moim życiu wreszcie coś się dobrze ułożyło. Mam najcudowniejszego chłopaka na świecie, moi rodzice po raz pierwszy się nie pokłócili i oczywiście ja jestem cała i zdrowa. Tak, tęsknię za Tannerem i Ellie, ale coraz mniej się tym przejmuję.
            Kończę kolację i udaję się do swojego pokoju. Słyszę za sobą kroki, więc się odwracam i widzę Harry'ego.
- Mogę zostać na noc? – pyta i robi takie słodkie oczka, że trudno jest mu odmówić.
- Dobrze – uśmiecham się do niego, a na jego twarzy pojawia się wielki uśmiech.
            Idę do łazienki na bardzo długą kąpiel w różach. Wygrana igrzysk niesie też za sobą plusy. Żyję w luksusach. Szkoda, że każdy tak nie może. Ubieram się w lekką, białą bluzkę i czarne legginsy. Wychodzę z łazienki, a w moim pokoju zastaję Harry'ego w samej bieliźnie. Dopiero teraz zauważam, że ma tatuaże. Na jednym ramieniu ma klucz, a na klatce piersiowej trzy ptaki oraz napis „Stay Strong”.
- Nie wiedziałam, że masz tatuaże – mówię.
- Zrobiłem je sobie jak wygrałem igrzyska. Klucz jest najnowszy. Go zrobiłem jak ty byłaś na arenie – patrzy na mnie. – No wiesz. Ty masz klucz do mojego serca.
- Em… - czerwienię się. – A co oznaczają pozostałe? – szybko zmieniam temat.
- Ptaki to moja rodzina, a „Stay Strong” to sama rozumiesz. To był mój pierwszy tatuaż. Zrobiłem go zaraz po wygranej. Bardzo ciężko było mi się pozbierać po tym wszystkim. Za każdym razem kiedy patrzyłem na siebie w lustrze to jakoś pomagało.
- Rozumiem – odpowiadam.
            Zbliżam się do niego. Chcę się położyć. Jestem zmęczona. Harry się patrzy na mnie pytająco. Wiem o co chodzi. Chce wiedzieć czy może zostać. Uśmiecham się do niego na znak, że może. Chowamy się pod kołdrą i go przytulam. Bardzo szybko zasypiam. Czuję się cudownie.
***
- Emily, Emily – słyszę głos Harry'ego. – Wstawaj.
- Nie chcę – odpowiadam i jeszcze mocniej się do niego przytulam.
- Jesteś wielkim śpiochem. Jest już po dziesiątej.
- I co tego? Ja chcę jeszcze leżeć.
- Dobrze – uśmiecha się i całuje mnie w czoło.
            Wybija jedenasta. Wstajemy z łóżka. Ja uciekam do łazienki obmyć twarz i się przebrać. Ubieram ciemną, czerwoną koszulę, jeansy i czarne trampki. Schodzę na dół, na śniadanie. Widzę swojego tatę.
- Jajecznica. Jak lubisz.
- Ojej tato. Dziękuję. Kocham cię.
- Ja też cię kocham.
            Przytulam się do niego mocno. Bardzo go kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Zawsze był przy mnie, nauczył mnie wielu rzeczy i dawał wszystko co miał, a nie mieliśmy za wiele przed moim zwycięstwem. Niestety mojej mamy już nie widzę, co oznacza, że wróciła do domu. Szkoda. Miło by było gdyby znowu do siebie wrócili, ale nic nie mogę zrobić. Oni sami muszą decydować o swoim związku. Najwidoczniej nie czują do siebie już tego samego co wcześniej. Do jadalni wchodzi Harry. Całuje mnie w policzek.
- No dobrze to ja uciekam do siebie.
- Nie. Zostań – łapię go za rękę.
- Ja też mam dom kochana – uśmiecha się. - Rodzice nie wiedzą, że tu zostałem. Pewnie się martwili.
            Robię smutną minę, a ten mnie jeszcze raz całuje w policzek i się żegna. Kocham go. Kto by pomyślał, że moje życie tak się ułoży? Jest idealnie. Jestem szczęśliwa. Wcześniej nigdy nie przypuszczałam, że może być tak dobrze. Nie sądziłam, że będę z Harrym, a teraz proszę całuje mnie na pożegnanie.
W dzisiejszym rozdziale nic szczególnego się nie wydarzyło, ale mam nadzieję, że się spodobał. I zapewniam, że kolejny rozdział będzie ciekawszy :))

4 komentarze:

  1. Super, czekam na nastepny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz super jestes najlepsza

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie piszesz! Tylko pogratulować talentu ! ;)
    Ps. Jak będziesz miała chwilkę to zapraszam na mój blog:http://43glodoweigrzyska.blogspot.com.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Znowu mam zaleglosci wiec lece dalej. Przede mna angielski, ale czytanie wazniejsze.

    OdpowiedzUsuń